{"vars":{{"pageTitle":"Inwazja Putina na Ukrainę to wyraz jego imperialnych zapędów i atak na historię tego kraju","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["analizy"],"pageAttributes":["historia","inwazja-rosji-na-ukraine","rosja","the-conversation","ukraina","wojna-na-ukrainie"],"pagePostAuthor":"Martyna Trykozko","pagePostDate":"11 marca 2022","pagePostDateYear":"2022","pagePostDateMonth":"03","pagePostDateDay":"11","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":270634}} }
300Gospodarka.pl

Inwazja Putina na Ukrainę to wyraz jego imperialnych zapędów i atak na historię tego kraju

Władimir Putin od dawna upiera się, że Ukraina jest częścią Rosji. Ten fakt uwydatniło jego niedawne przemówienie. Ogłosił w nim, że rosyjscy żołnierze rozpoczynają na terenie Ukrainy „specjalną operację wojskową”. A dla reszty świata była to zwyczajnie inwazja – pisze Olivia Durand, historyczka i stażystka na Uniwersytecie Oksfordzkim.

Rosyjski prezydent, Władimir Putin, już od paru lat przygotowywał świat na swój najnowszy krok w polityce międzynarodowej. W 2014 roku określił Kijów, ukraińską stolicę, „matką rosyjskich miast”.

Ruś Kijowska to nasze wspólne źródło, nie możemy żyć bez siebie – powiedział wtedy.

Kilka dni później Rosja zakończyła proces aneksji Krymu.

Rosyjska „przestrzeń duchowa”

Po ośmiu latach, w czasie których ponad czternaście tysięcy osób zginęło w sprowokowanej przez Rosję wojnie we wschodnim Donbasie, Putin wrócił do tego tematu – ze wsparciem potęgi rosyjskiej armii.

Prezydent Rosji jasno wyłożył swoje intencje w godzinnym, dość szeroko zakrojonym wystąpieniu z 21 lutego.

Ukraina nie jest dla nas tylko sąsiednim krajem – powiedział Rosjanom w telewizyjnym przemówieniu. – To nieodłączna część naszej historii, kultury i przestrzeni duchowej.

Wielokrotnie zakwestionował w nim prawo do niezależnego istnienia Ukrainy. Czasami zaprzeczał nawet, że kraj ten w ogóle istnieje jako oddzielny byt. Wydawało się, że przyjmuje jedność Rosji i Ukrainy jako fakt historyczny.

W tych słowach Putin ujawnił strukturę imperialnej ideologii, której chronologia i ambicja sięgają daleko poza postradziecką nostalgię za czasami średniowiecza. Ale do jakiego stopnia tę ideologię podzielają obywatele Rosji?

Jednym z najbardziej uderzających elementów przemówienia Putina o Ukrainie, któremu towarzyszyło uznanie niepodległości Doniecka i Ługańska, było stwierdzenie, że Ukraina jest „produktem ubocznym rosyjskiej historii”.

Od niepamiętnych czasów, ludzie zamieszkujący południowy zachód obszaru należącego historycznie do Rosji nazywali się Rosjanami i wyznawcami prawosławia – powiedział.

Później jednak sam podważył swój argument o owych wspólnych korzeniach – mówiąc, że współczesna Ukraina została w całości stworzona przez Rosję. „Albo, mówiąc precyzyjniej, przez bolszewicką, komunistyczną Rosję”.

Dla Putina powstawanie współczesnej Ukrainy zaczęło się po rewolucji z 1917 roku. Jak dodał, Ukraińcy swoje państwo zawdzięczają „Leninowi i jego towarzyszom”. Odnosił się tu do stworzenia przez Włodzimierza Lenina federacji krajów radzieckich (czyli ZSRR), etnicznej różnorodności byłego imperium rosyjskiego.

Powstanie państwa ukraińskiego

W rzeczywistości ambicje państwowościowe Ukrainy wyprzedzają rewolucję o co najmniej dwieście lat. Ukraińcy długo uważali się za osobny naród, od hetmańskiej konstytucji podpisanej w 1710 roku w Benderach, po ustanowienie w 1917 roku Zachodnioukraińskiej i Ukraińskiej Republiki Ludowej oraz apel wygłoszony na konferencji pokojowej w Paryżu.

Samo powstanie ZSRR zostało częściowo uwarunkowane wcześniejszym uformowaniem właśnie tych dwóch niezależnych ukraińskich republik na gruzach rewolucji, po rozpadzie Austro-Węgier. Republiki wywodziły się bezpośrednio z dziewiętnastowiecznego romantycznego ruchu narodowego Ukrainy. Ruch ten rozliczył jej kozacką przeszłość i napędził kształtowanie tożsamości skupionej wokół własnego języka, kultury i historii.

Kiedy bolszewicy z Leninem na czele przejęli terytorium Ukrainy, nie można było zignorować idei Ukraińców jako niepodległego narodu. To doprowadziło do nadania im niezależnego w teorii statusu Ukraińskiej Republiki Radzieckiej w 1922 roku.

Przemówienie Putina uwidoczniło więc fakt, że chce on patrzeć na rosyjską i ukraińską historię przez soczewkę imperializmu. Rosyjska głowa państwa próbuje przeprowadzić bezpośrednią linię pomiędzy wspólnymi początkami a pierwszym i drugim imperium rosyjskim: jednym pod rodem Romanowów (1721-1917), a drugim w postaci ZSRR.

W obu imperialnych okresach Ukraina była zredukowana do statusu lennika, a aspiracje narodowościowe Ukraińców były tłumione. Kreml rozpowszechnia taką samą narrację w XXI wieku.

Brak apetytu

A w co wierzą Rosjanie? Trzydzieści lat temu, kiedy upadł ZSRR, tylko nieliczni (i często ultranacjonalistyczni) politycy uciekali się do wyobrażania sobie postradzieckiej przyszłości Rosji w klimacie imperialistycznym. Już w latach 90. skrajnie nacjonalistyczny polityk Władimir Żyrinowski domagał się odcięcia Ukrainy od dostaw węgla. Taka taktyka miała przywrócić Rosji utracone terytoria. Żyrinowski pozostał jednak marginesową postacią na rosyjskiej scenie politycznej.

Jednak w 2011 i 2012 roku poparcie dla ideologii imperialistycznej w Rosji nie było bez znaczenia – wykazał sondaż przeprowadzony przez amerykański ośrodek badawczy Pew Research Centre. Na pytanie, czy to naturalne, żeby Rosja miała swoje imperium tylko niecała jedna trzecia Rosjan (31 proc.) odpowiedziała przecząco. Ale czy apetyt Putina na wojnę o „odzyskanie terytorium” jest napędzany nostalgią za czasami carskimi – trudno powiedzieć.

Wiadomo natomiast, że percepcji Ukraińców przez Rosjan nie da się ujednolicić. Odczucia Rosjan wobec ich sąsiadów w przeszłości wahały się od autentycznego braterstwa i ciepła po zajadłą ksenofobię, której skutkiem były epizody czystek etnicznych. Takich jak sztucznie wywołany wielki głód 1932 roku, zwany Hołodomorem.

Ale jeśli chodzi o to, jakie podejście Rosja powinna mieć w kwestii zajęcia wschodnich regionów Ukrainy jako utraconej części „imperium rosyjskiego”, opinie są bardziej podzielone. Tylko jedna czwarta (26 proc.) Rosjan chce, żeby Donbas stał się częścią Rosji. Ponad połowa (54 proc.) popiera różne formy niepodległości Donbasu (jako części Ukrainy lub oddzielnie od niej). Wojna to wciąż mało popularny wybór – tylko 18 proc. Rosjan zdecydowanie popiera konflikt zbrojny w obronie dwóch separatystycznych republik. Sondaż przeprowadzono w kwietniu 2021 roku.

Postradziecki neoimperializm

Tak czy inaczej, samo użycie słowa „imperium” w kontekście ideologii politycznej pokazuje, że Rosja pragnie trzeciego imperium – albo wręcz uważa, że jej się to należy. A podkreślanie wspólnego rosyjskiego dziedzictwa obu krajów ułatwia retoryczne (i fizyczne) wykreślanie historii i tożsamości niepodległej Ukrainy. Dobrze jest o tym pamiętać, obserwując obecną sytuację.

Nie brakuje tu podobieństw historii do innych skolonizowanych narodów. Ale, jak ujął to kenijski ambasador przy ONZ, bez względu na to, w jakich warunkach rysowano współczesne granice, jako cywilizacja „musimy dokończyć proces wychodzenia z ruin martwych imperiów w taki sposób, który nie wepchnie nas w nowe formy dominacji i opresji”.

Autorka: Olivia Durand, historyczka, stażystka postdoktorancka na Uniwersytecie Oksfordzkim

Tłumaczenie: Martyna Trykozko

Artykuł w oryginale ukazał się na theconversation.com. Tekst w języku angielskim jest dostępny na licencji Creative Commons CC BY-ND 4.0. Tłumaczenie na język polski dla 300Gospodarka.pl zostało wykonane za zgodą autorki i podlega prawu autorskiemu. Lead, tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji.