{"vars":{{"pageTitle":"Pieniądze na start w dorosłość, gwarancja zatrudnienia i wolne piątki - to pomysły na inkluzywny model rozwoju gospodarki","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["analizy"],"pageAttributes":["inkluzywna-gospodarka","inkluzywnosc","inkluzywny-rozwoj","main","nierownosci"],"pagePostAuthor":"Katarzyna Mokrzycka","pagePostDate":"15 listopada 2021","pagePostDateYear":"2021","pagePostDateMonth":"11","pagePostDateDay":"15","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":216661}} }
300Gospodarka.pl

Pieniądze na start w dorosłość, gwarancja zatrudnienia i wolne piątki – to pomysły na inkluzywny model rozwoju gospodarki

Każdy 18-letni Europejczyk otrzymałby 25 tys. euro do wykorzystania na starcie dorosłego życia – proponuje prof. Marcin Piątkowski, znany polski ekonomista z Banku Światowego. To element raczkującej w Polsce dyskusji o zmianie modelu rozwoju gospodarczego w stronę tzw. gospodarki inkluzywnej – bardziej sprawiedliwej dla szerokich mas. Na świecie są już dalej: Francja proceduje prawo o gwarancji zatrudnienia.

We francuskim Zgromadzeniu Narodowym złożono projekt ustawy ustanawiającej program „Gwarancji zatrudnienia”, realizowany przez Pracodawcę Ostatniej Instancji (państwo) na terenie całego kraju – taką informację podała na TT Fundacja Lipińskiego.

Program zakłada rozszerzenie swojego rodzaju pilotażu trwającego już w kilkunastu gminach. Autorzy projektu ustawy odwołują się do doświadczeń argentyńskiego programu „Jefes y Jefas de Hogar”, indyjskiego National Rural Employment Guarantee Act, rooseveltowskiego „Nowego Ładu” i prac prof. Pavliny R. Tchernevej, dyrektorki Economic Democracy Initiative, promującej pomysł gwarancji zatrudnienia.

Nie jest to pomysł obcy także polskiej lewicy – niedawno zamiar wdrożenia takiego rozwiązania (jeśli będzie miał taką możliwość, naturalnie) zapowiedział poseł Adrian Zandberg, jeden z czołowych polityków partii Razem.

Te kroki to element zmiany – pożądanej, a według wielu ekonomistów wręcz niezbędnej – modelu dalszego rozwoju zachodnich gospodarek, w stronę tzw. wzrostu inkluzywnego. Czyli bardziej sprawiedliwego i zrównoważonego zarówno dla pracowników, jak i środowiska, niwelującego nierówności społeczne i dochodowe, włączającego w etap korzystania z owoców rozwoju szersze masy społeczeństwa.

Do popierających transformację polskiego modelu rozwoju gospodarczego należy znany ekonomista Marcin Piątkowski. W jego opinii, aby różne kraje unijne miały szansę rozwijać się w podobnym tempie, potrzebne jest wyrównanie szans nowego pokolenia wchodzącego w dorosłe życie.

Każdy 18-letni Europejczyk otrzymywałby 25 tys. euro do wykorzystania na: a) edukację, b) zakup mieszkania, c) zdrowie”– zaproponował prof. Piątkowski na debacie „Polski model wzrostu inkluzywnego – rekomendacje”, zorganizowanej na SGH przez fundację ProjektPL.

Koszt tego przedsięwzięcia w skali UE ekonomista wycenia na 100 mld euro rocznie. Źródłem finansowania miałyby być środki unijne. Jak policzył Krzysztof Kowalczyk z Rzeczpospolitej, w Polsce rocznik 18-latków liczy ponad 300 tys. osób, co oznaczałoby transfer przeszło 7,5 mld euro rocznie.

Marcin Piątkowski rekomenduje także politykę pełnego zatrudnienia (do tej listy dorzuca jeszcze wolne piątki).

Czy da się zmienić paradygmat rozwoju w skali globalnej na bardziej – nazwijmy go – sprawiedliwy? Na taki, by wzrost gospodarczy nie prowadził jednocześnie do wzrostu nierówności społeczno-gospodarczych? Coraz większa grupa ekonomistów uważa, że jest to możliwe, ale, co ważniejsze, niezbędne. W Polsce są wśród zarówno ekonomiści młodego pokolenia, jak i tak znane postaci ekonomii, jak prof. Elżbieta Mączyńska, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego czy prof. Grzegorz Kołodko, były minister finansów i wicepremier.

Rynek z natury jest ekskluzywny, wykluczający, więc to dobrze, że wreszcie dyskutujemy o modelu kapitalizmu, że dyskutujemy o przyszłości”, mówi prof. Mączyńska.

Zwłaszcza, że do niedawna ekonomiści w ogóle kwestionowali nierówności jako problem. Według ekonomii głównego nurtu, przez wiele lat nierówności były naturalnym wynikiem mechanizmów rynkowych.

Niektórzy uważali wręcz, że nierówności są niezbędne do tego, aby gospodarka mogła rosnąć, bo dają motywację do konkurowania, co napędza wzrost gospodarczy”, mówiła w wywiadzie z 300Gospodarką dr Hanna Szymborska, która dziś popiera pomysł Marcina Piątkowskiego.

„Literatura zaczęła się zmieniać dopiero, gdy trudno już było zignorować skalą nierówności, która odsłoniła się w ostatnich latach, ale to jeszcze nie jest rewolucja w dziedzinie. Nadal w ekonomii głównego nurtu, tej podręcznikowej – nawet w tej bardziej progresywnej ekonomii – uznaje się wprawdzie wzrost nierówności oraz to, że mogą mieć negatywny wpływ i że mogą nie być niezbędne dla wzrostu. Ale jednocześnie źródeł nierówności upatruje się nadal głównie w cechach jednostek, ludzi”, tłumaczy.

Progresywni badacze uważają zaś, że nie wszystko jest w naszych rękach i że nie wszystko możemy osiągnąć, gdy będziemy choćby najciężej pracować. Branco Milanovic twierdzi, że niezależnie od starań na wiele czynników zwyczajnie nie mamy wpływu: miejsce pochodzenia, płeć, edukacja, rasa, kapitał społeczny, czyli to, co dziedziczymy od rodziców, jak choćby sposób i warunki wychowania.

„I to jest przywrócenie odpowiedzialności z działania jednostki na system, na politykę gospodarczą kraju”, mówi dr Szymborska.

Rozważając możliwe warianty zwiększenia równowagi w korzystaniu z efektów wzrostu gospodarczego nie można zapominać o kosztach. „W 1970 r. w słynnym artykule w „New York Times” Milton Friedman argumentował, że jedyna społeczna odpowiedzialność biznesu polega na zwiększaniu zysków. Friedman, w charakterystyczny dla siebie sposób, krytykował podejście, zgodnie z którym biznes ma jakąś społeczną odpowiedzialność i powinien kierować się celami społecznymi, uznając takie działanie za czysty socjalizm”, pisze Michał Dorociak w I rozdziale raportu „Zrównoważone finanse” o roli wdrażania czynników ESG. Inkluzywny model rozwoju zawiera natomiast u swoich podstaw przejście biznesu od koncepcji shareholder value do stakeholder capitalism – do chęci dzielenia się biznesu tym, co wypracowuje, większej odpowiedzialności społecznej.

Dr Marcin Wolski z Europejskiego Banku Inwestycyjnego wylistował na wspomnianej debacie luki inwestycyjne w głównych obszarach gospodarki europejskiej: luka w inwestycjach na badania i rozwój – ok. 110 mld euro rocznie (w skali UE to prawie 1 proc. PKB), luka w wydatkach na edukację w UE w porównaniu do wydatków w USA – 100 mld euro, luka cyfryzacyjna – 125 mld euro. Na inwestycje proklimatyczne potrzeba zaś rocznie w Europie 340 mld euro. Podkreśla, że tylko łącząc zaangażowanie publiczne z prywatnym da się te luki zasypać.

Nawet jednak Klaus Schwab, dyrektor World Economic Forum, który w „Manifeście z Davos” wezwał liderów światowej polityki i biznesu do stworzenia stakeholder capitalism (kapitalizmu interesariuszy), w którym przedsiębiorstwa skupiają się na budowie długoterminowej wartości i dbają nie tylko o interes akcjonariuszy, ale również pracowników, klientów, dostawców, lokalnych społeczności i środowiska, przyznał, że najtrudniej będzie do tej zmiany namówić biznes. A bez udziału biznesu inkluzywności gospodarki osiągnąć się nie da.

MFW: Przez pandemię bogaci stali się jeszcze bogatsi. Dzięki hossie na giełdzie i w nieruchomościach