{"vars":{{"pageTitle":"Co nam dał klimatyczny szczyt Bidena? Padły ważne deklaracje, choć Polska nie wypadła dobrze","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["300klimat","analizy","tylko-w-300gospodarce","wykres-dnia"],"pageAttributes":["2030","andrzej-duda","cele-redukcyjne","emisje-gazow-cieplarnianych","joe-biden","leaders-summit-on-climate","polityka-klimatyczna-mapa","swiat","szczyt-liderow"],"pagePostAuthor":"Barbara Rogala","pagePostDate":"29 kwietnia 2021","pagePostDateYear":"2021","pagePostDateMonth":"04","pagePostDateDay":"29","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":126280}} }
300Gospodarka.pl

Co nam dał klimatyczny szczyt Bidena? Padły ważne deklaracje, choć Polska nie wypadła dobrze

Szczyt Leaders Summit on Climate prezydenta USA Joe Bidena zgromadził 40 przywódców państw odpowiedzialnych za 80 proc. globalnych emisji gazów cieplarnianych. Część deklaracji ze szczytu przybliżyły ludzkość do ustalonych przez naukowców limitów redukcji emisji.

Administracji Stanów Zjednoczonych przyniósł również sukces dyplomatyczny i pozwolił jej umocnić swoją pozycję w globalnej polityce klimatycznej.

Jakie deklaracje padły podczas szczytu?

Na uwagę zasługują niemal podwojone cele redukcyjne na 2030 rok Japonii i Kanady.

Ambitniejszy cel redukcyjny na 2035 ogłosiła Wielka Brytania. Do tego roku jej emisje mają się skurczyć o 78 proc.

Ważną deklarację ogłosiła Unia Europejska: wpisze ona do swojego prawa cel redukcji emisji przynajmniej o 55 proc. do 2030 roku i cel neutralności klimatycznej w całej UE do 2050 roku.

Także Stany Zjednoczone również ponad dwukrotnie zwiększyły swój cel redukcyjny na 2030 rok względem wcześniejszych ustaleń administracji prezydenta Obamy. Jak twierdzi Climate Action Tracker (CAT), globalna organizacja naukowa śledząca działania rządów w obszarze polityki klimatycznej, był to “największy krok dla klimatu dokonany przez jakikolwiek rząd USA w historii”.

Co udało się osiągnąć?

Według wstępnych szacunków Climate Action Tracker, szczyt Bidena przyczynił się do zmniejszenia światowej luki emisyjnej o 12-14 proc. do 2030 roku. Oczywiście, jeśli za deklaracjami pójdą realne redukcje emisji.

Luka emisyjna (ang. emission gap) to różnica między tym, ile emisji możemy wyemitować, by nie przekroczyć progu wzrostu temperatury na Ziemi o 1,5 -2 stopnie Celsjusza, a emisjami, które rzeczywiście wyemitują kraje według swoich planów NDC (ang. Nationally Determined Contributions).

Jeśli więc teoretycznie możemy wyemitować 10 ton, a wyemitujemy ich 15, wtedy luka to 5 ton CO2 lub jego ekwiwalentu. To o tę różnicę musimy zredukować nasze emisje, by nie doszło do wzrostu temperatury o więcej niż 2 stopnie.

Wspomniane 12-14 proc. to między 2,6 a 3,7 gigaton ekwiwalentu CO2. Dla porównania według strony Worldometers polskie emisje gazów cieplarnianych w 2016 roku wynosiły 0,3 gigatony ekwiwalentu dwutlenku węgla.

Największy wkład w zmniejszenie luki miały deklaracje złożone przez Stany Zjednoczone, Wielką Brytanię i UE, Chiny i Japonię.

Czego zabrakło?

Mimo dyplomatycznej rangi wydarzenia, część państw nadal nie zadeklarowała większych ambicji klimatycznych.

Brakowało deklaracji Australii, która nie wzmocniła swojego celu redukcyjnego na 2030 rok. Nadal zamierza zmniejszyć emisje o 26-28 proc. względem 2005 roku.

Z kolei deklaracje Brazylii czekają na poparcie w faktach. Prezydent Brazylii Jair Bolsonaro ogłosił cel na 2030 rok oraz neutralność klimatyczną w 2050 (nie 2060 roku). Powiedział też, że Brazylia będzie przeciwdziałać wylesianiu i zatrzyma nielegalne wycinki do 2030 roku.

Jednak zaledwie jeden dzień po tym, jak złożył obietnicę zwiększenia wydatków na walkę z wylesianiem, zatwierdził redukcję o 24 proc. budżetu środowiskowego na 2021 rok – informuje The Guardian.

Nic nowego nie padło także ze strony Rosji i Chin. Deklaracje redukcyjne tych państw na 2030 rok poznamy być może podczas szczytu klimatycznego COP26 w Glasgow.

Sukces dyplomatyczny USA, porażka Polski

Szczyt miał być kolejnym dowodem – po powrocie USA do Porozumienia paryskiego – że Biden traktuje kryzys klimatyczny bardzo poważnie i chce przewodzić globalnym wysiłkom redukcyjnym.

“Szczyt Liderów miał przywrócić miejsce USA przy globalnym stole klimatycznym i zmobilizować polityków najwyższego szczebla przed COP 26 w Glasgow. Te dwa cele zostały osiągnięte” – powiedział Marcin Korolec, dyrektor Instytutu Zielonej Gospodarki, były minister środowiska.

Wśród czterdziestu zaproszonych przywódców znalazł się także prezydent RP Andrzej Duda.


O oczekiwaniach, które wiązano z przemową prezydenta Dudy, pisaliśmy tutaj, a relację z jego przemowy można znaleźć pod tym linkiem.


Według specjalistów od polityki klimatycznej prezydent Duda nie sprostał wyzwaniu postawionemu przed nim na szczycie liderów.

Zdaniem Marcina Korolca w przemowie prezydenta brakowało “dogłębnego odniesienia do celów Unii Europejskiej, w tym deklaracji o gotowości włączenia się w realizację celu neutralności klimatycznej UE do 2050 roku i jak Polska zamierza je osiągnąć w ramach zielonej transformacji”.

Oczekiwano, że Polska zadeklaruje na przykład neutralność klimatyczną lub zwiększy cele udziału energii odnawialnej w miksie energetycznym. Tak się jednak nie stało, co może się przełożyć na zmniejszenie siły dyplomatycznej naszego kraju.

“Polska, wyłamując się ze światowych działań na rzecz dekarbonizacji, nie tylko umniejsza swoją dyplomatyczną pozycję, ale ryzykuje utratą ogromnych inwestycji” – powiedział Paweł Czyżak z Fundacji Instrat.


Grafika: Adrian Cibicki.

Minimum 1,6 biliona złotych – tyle w kolejnych dwóch dekadach może Polskę kosztować zwrot ku zielonej energii