Od wyniku niedzielnych wyborów we Francji zależało, czy Paryż utrzyma kurs na zaostrzenie sankcji wobec Rosji, czy dołączy do Berlina, który nie chce odciąć się od rosyjskich surowców.
Emmanuel Macron zwyciężył w drugiej turze wyborów prezydenckich we Francji – wynika z sondaży exit poll z godziny 20.00. Przewaga jest bezsprzeczna: Macron miał zdobyć 58,2 proc. głosów, podczas gdy jego konkurentka, Marine Le Pen – niespełna 42 proc.
Francuzi decydowali wczoraj nie tylko o tym, kto na następne pięć lat zostanie prezydentem Francji. Stawką było również to, jaką postawę przyjmie Francja wobec sankcji, które Zachód nakłada na Rosję za jej agresję na Ukrainę.
Macron: poradzimy sobie bez ropy z Rosji
Postawę urzędującego i wybranego na drugą kadencję prezydenta w jednym zdaniu można określić jako pro ukraińską, ale też ostrożną i zachowawczą. Macron za tą swoją ostrożność był zresztą krytykowany. Szczególnie wtedy, gdy skomentował wypowiedzi prezydenta USA Joe Bidena, który nazwał działania Rosjan w Ukrainie jako ‚ludobójstwo’.
– Jestem ostrożny z takimi określeniami (…). Chcę nadal próbować, na ile to tylko możliwe, zakończyć tę wojnę i przywrócić pokój. Nie jestem pewien, czy eskalowanie retoryki służy temu celowi – mówił wtedy Macron.
Tę wypowiedź w rozmowie z CNN skomentował zresztą sam ukraiński prezydent, Wołodymyr Zełenski:
– Myślę, że chce on podjąć pewne kroki w celu zapewnienia zaangażowania Rosji w dialog. Powiedziałem mu [Emmanuelowi Macronowi – red.] tylko, że chcę, aby zrozumiał, że to nie wojna, ale nic innego jak ludobójstwo. Zaprosiłem go do Ukrainy, gdy będzie taka możliwość. Przyjdzie i zobaczy, i jestem pewien, że zrozumie.
Ale to z Macronem na prezydenckim urzędzie szanse, że Francja poparłaby ewentualne zaostrzenie sankcji wobec Rosji, są większe. Swoje stanowisko w tej sprawie Macron zaostrzył po masakrze w Buczy
– To, co wydarzyło się w Buczy, wymaga nowej rundy sankcji i bardzo jasnych środków – mówił wtedy, także radiu France Inter. I dodawał, że nowe sankcje powinny dotyczyć węgla i ropy.
Sprawę w ostatnich dniach przypomniał francuski minister finansów Bruno Le Maire, który stwierdził, że embargo na rosyjską ropę ciągle jest przedmiotem prac w Unii Europejskiej, a prezydent Macron chce takiego posunięcia.
– Mam nadzieję, że w nadchodzących tygodniach przekonamy naszych europejskich partnerów do zaprzestania importu rosyjskiej ropy – powiedział Le Maire w radiu Europe 1 (cytujemy za agencją Reuters).
Le Pen: „nie” dla embarga na surowce z Rosji
W sprawie embarga na surowce z Rosji Macron i Le Pen wyraźnie się różnią. Co prawda Marine Le Pen też w początkach kwietnia udzieliła wywiadu, w którym nazwała masakrę w Buczy – podobnie jak Macron – zbrodniami wojennymi. Ale, choć zadeklarowała poparcie dla wszystkich sankcji nakładanych na Rosję, to jednak z wyjątkiem embarga na surowce energetyczne. W wywiadzie z France Inter Radio mówiła, że „nie chce, by ludność Francji cierpiała konsekwencje zakazu importu gazu i ropy z Rosji”.
Le Pen w czasie kampanii wytykano zresztą jej wcześniejsze związki z Kremlem. Szefowa nacjonalistycznej partii była wielokrotnie oskarżana o sprzyjanie polityce Kremla i powiązania finansowe z Rosją – także w ostatniej debacie przez samego Macrona, który określił Putina „bankierem” LePen:
Z prezydentem Rosji spotkała się chociażby w 2017 roku na Kremlu, już po aneksji Krymu przez Rosję – kiedy po raz pierwszy mierzyła się w wyborach prezydenckich z Emmanuelem Macronem. Co skrzętnie jej wypominano w czasie kampanii.
Vladimir Putin met with Marine Le Pen, the leader of France's National Front https://t.co/HeJOj2AVel pic.twitter.com/6z0CRlUnqo
— President of Russia (@KremlinRussia_E) March 24, 2017
Po wybuchu wojny Marine LePen unikała wyrazów poparcia dla reżimu Putina. Jednak mówiła na przykład, że jej zdaniem NATO powinno przemyśleć swoje relacje z Rosją i zapowiadała, że za jej prezydentury będzie dążyła do „strategicznego zbliżenia” Kremla i Sojuszu Atlantyckiego. Oficjalnie po to, by uniknąć zbliżenia się Rosji i Chin.
Wypowiedź dotycząca NATO padła 13 kwietnia – tylko kilka dni po tym, jak ujawniono skalę rosyjskich zbrodni w Buczy.
Czy Francja straciłaby na zaostrzeniu sankcji?
Inna sprawa, że na potencjalnym embargu dla surowców z Rosji Francja poniosłaby z pewnością straty, ale nie tak duże, jak inne kraje UE. Wynika to choćby z tego, że miks energetyczny Francji opiera się na energii jądrowej.
Według portalu Statista, Francja importuje z Rosji jedną czwartą zużywanego gazu ziemnego. To odpowiada za niecałe 5 proc. miksu energetycznego Francji (jak wskazują dane Międzynarodowej Agencji Energetycznej (MAE) za 2020, gaz ziemny odpowiada za ok. 16 proc. francuskiego miksu).
Jeśli chodzi o ropę, to import z Rosji odpowiada za kilkanaście procent francuskiego zapotrzebowania. Francja importuje z Rosji mniej ropy, niż Niemcy, czy Polska. Pokazuje to choćby ten wykres sporządzony na podstawie danych MAE.
Jeszcze mniejsze znaczenie ma import rosyjskiego węgla. Francja, drugi największy producent energii atomowej na świecie, niemal w ogóle nie potrzebuje węgla do wytwarzania energii, a tym bardziej z importu. Wytwarza z niego jedynie 2,5 proc. swojej energii.
Polecamy także inne artykuły dotyczące sytuacji politycznej w Europie:
- Kanclerz Niemiec jest zakładnikiem starego myślenia o polityce wobec Rosji. Wywiad z Adamem Traczykiem
- Jak Polska powinna budować swoją „zbrojeniówkę” i miejsce w Europie? Wywiad ze strategiem z Akademii Sztuki Wojennej
- Ekspolitycy porzucają rady nadzorcze rosyjskich spółek. Ale są niechlubne wyjątki
- Wybory w Niemczech. Co oznaczają dla Polski i co ma z tym wspólnego Jamajka?
- Putin to dyktator, któremu się przeciwstawiono. Harari, Snyder, Applebaum o wojnie w Ukrainie