{"vars":{{"pageTitle":"Jak to robią w Ameryce: Maryland nakłada podatek od reklam na cyfrowych gigantów, nie wydawców","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["explainer"],"pageAttributes":["internet","media","media-spolecznosciowe","polska","prasa","reklamy","rynek-reklamy","stany-zjednoczone","technologie","usa"],"pagePostAuthor":"Zespół 300Gospodarki","pagePostDate":"15 lutego 2021","pagePostDateYear":"2021","pagePostDateMonth":"02","pagePostDateDay":"15","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":92915}} }
300Gospodarka.pl

Jak to robią w Ameryce: Maryland nakłada podatek od reklam na cyfrowych gigantów, nie wydawców

Głośny w ostatnim czasie podatek od reklam jest kontrowersyjny nawet w koalicji rządzącej. Przeciwne jego wprowadzeniu jest np. Porozumienie. Zdaniem polityków tej partii podatek sprawi, że media krajowe będą miały jeszcze bardziej pod górkę w starciu z międzynarodowymi koncernami.

W samych mediach przetoczyła się debata, w której przywoływano podatki od reklam w innych krajach – sęk w tym, że większość krajów w ten sposób chce opodatkować gigantów internetowych, takich jak Facebook, czy Google, a nie wydawców – tak jak Polska.

Za przykład podamy stan Maryland w Stanach Zjednoczonych.

Dzięki głosom Demokratów w lokalnym Senacie Maryland – który sąsiaduje ze stolicą USA Waszyngtonem – stał się pierwszym stanem w kraju, który wprowadził podatek od cyfrowych usług reklamowych.

Jak będzie działać podatek w Maryland?

Podatek ma mieć zastosowanie tylko do firm z globalnym rocznym przychodem w wysokości co najmniej 100 mln dol. Co więcej, ten przychód będzie wyliczany tylko i wyłącznie od reklam cyfrowych.

W ten sposób nowy podatek ma objąć największe firmy technologiczne, dla których reklamy online stanową bardzo ważne źródło przychodów, w tym Facebook i Google.

Według szacunków nowy podatek ma potencjalnie przynieść 250 mln dolarów w pierwszym roku obowiązywania, a wpływy z tego tytułu mają być przeznaczone na szeroko zakrojoną reformę systemu edukacji publicznej w Maryland.

Kto jest przeciwko?

Przeciwnicy twierdzą, że ten pierwszy w swoim rodzaju podatek zostanie przerzucony na małe firmy i konsumentów. Niektórzy uważają również, że podatek narusza prawa federalne dotyczące Internetu i handlu elektronicznego, więc byłby niezgodny z konstytucją.

Na przykład przegląd przeprowadzony przez biuro prokuratora generalnego Briana Frosha wykazał, że „istnieje pewne ryzyko”, że sąd może uznać niektóre przepisy za niekonstytucyjne, ale ostatecznie stwierdził, że „przepisy te nie są wyraźnie niekonstytucyjne”.

Ustawa i tak prawdopodobnie spotka się z prawnymi wyzwaniami i jej konstytucyjność zostanie rozstrzygnięta w sądzie.

Czym podatek od reklam w Maryland różni się od polskiej propozycji?

Maryland tak ustawił próg dochodów i rodzaj reklam, że nowy podatek nie obejmie ani jednego wydawcy z branży mediów informacyjnych.

W Polsce natomiast nowy podatek – o ile wszedłby w życie – z szacowanych 800 mln zł przychodów dla państwa w pierwszym roku obowiązywania zdecydowaną większość zapłaciłyby media – i to te analogowe.

Polska propozycja zawiera w sobie bowiem także podatek od reklam konwencjonalnych – a więc w prasie, radiu czy telewizji – i to one według nieoficjalnych wyliczeń (oficjalne nie są znane) stanowiłyby jego trzon.

Nie wiadomo, ile zapłaciłyby w Polsce duże światowe firmy technologiczne, ale wiadomo, że np. telewizja TVN zapłaciłaby ok 144 mln zł, telewizja Polsat 108 mln, a radio RMF FM – 25 mln zł.

Ci wydawcy odprowadzaliby przede wszystkim podatek od reklam tradycyjnych – cyfrowy komponent byłby prawdopodobnie kosmetyczny.

Taka konstrukcja proponowanego podatku jest jednym z powodów, dla którego większość mediów i organizacji monitorujących wolność prasy na świecie i w Polsce uważa, że celem nowej daniny jest osłabienie niezależnych mediów.

Co dalej z polską propozycją?

Wygląda jednak na to, że polskie władze mogą ugiąć się pod naciskiem protestujących mediów i części opinii publicznej.

Z dziś opublikowanych ustaleń Dziennika Gazety Prawnej wynika, że rząd może nawet odejść od nałożenia podatków na wydawców prasowych lub też ustanowić progi przychodowe stanowiące granicę objęcia podatkiem na tak wysokim poziomie, że bardzo niewielu wydawców byłoby nimi objętych.

Według Dziennika Gazety Prawnej zmiana miałaby dotyczyć właśnie szeroko krytykowanych propozycji podatku dla mediów tradycyjnych.

Jak wskazuje DGP powołując się na anonimowe źródła, pomysł podatku medialnego miał oryginalnie wyjść z Ministerstwa Finansów.

„Problem w tym, że minister Kościński ostro przeszarżował z pomysłami” – wskazał DGP anonimowy rozmówca z rządu.

Dodatkowo na rządzących wrażenie miał zrobić protest mediów, które emitowały przez cały dzień w zeszłym tygodniu czarne plansze.

Dlatego teraz rząd wskazuje, że jest gotów na ustępstwa.

Morawiecki o podatku medialnym: „Konkretny układ stawek i kwot wolnych może się zmienić w toku prac”