Ceny gazu z pewnością będą wysokie. Taki będzie bezpośredni skutek zatrzymania dostaw do Europy Zachodniej przez rosyjski Gazprom. Czy gazu w Europie zabraknie? Wiele wskazuje na to, że bez ograniczania zużycia się nie obędzie.
Gazprom zatrzymał przesył gazociągiem Nord Stream w ubiegłym tygodniu. Pierwotnie postój miał trwać trzy dni, jednak w piątek 2 września pod koniec dnia koncern ogłosił, że nie wznowi na razie eksportu tą drogą. Oficjalnym uzasadnieniem są problemy techniczne.
Jednak według źródeł cytowanych przez rosyjską gazetę Kommersant, Gazprom będzie gotowy wznowić przesył dopiero po zniesieniu nałożonych przez Zachód sankcji.
Gazu z Rosji coraz mniej
Agata Łoskot-Strachota, analityczka Ośrodka Studiów Wschodnich zwraca uwagę, że strategię zmniejszania dostaw gazu do Europy Rosjanie stosują już od zeszłego lata. Gazprom obniża eksport do UE od roku, a od wiosny 2022 r. spadki dostaw są wyraźne.
– Ostatnio dostawy ustały nie tylko do tych firm i państw, które odmówiły uiszczenia płatności za gaz w rublach (Polska, Bułgaria, Finlandia, Dania, Holandia), lecz także – w związku z niesprecyzowanymi problemami z wypełnianiem kontraktu – do francuskiej Engie – napisała Agata Łoskot-Strachota w opublikowanym niedawno komentarzu.
– Po znaczących ograniczeniach przesyłu przez Ukrainę i całkowitym zaprzestaniu używania rurociągu jamalskiego (maj br.) od czerwca rosyjski koncern zmniejsza dostawy Nord Streamem. W ostatnich tygodniach wykorzystanie szlaku nie przewyższało 20 proc. jego mocy – podkreśla Łoskot-Strachota.
Kamil Kliszcz, analityk Biura Maklerskiego mBanku ocenia jednak, że nawet te 20 proc. przepustowości, do jakiej zszedł ostatnio Gazprom, bardzo by się przydało Europie w nadchodzącym sezonie grzewczym.
– To rodzi dodatkowe wyzwania z bilansowaniem rynku gazu w Europie Zachodniej. Stąd też dość nerwowa reakcja cenowa na giełdach – tłumaczy Kamil Kliszcz.
W poniedziałek ceny gazu ziemnego na europejskich giełdach rosły nawet o 30 proc. w reakcji na zachowanie Gazpromu.
Zużycie gazu musi spaść
Zdaniem Kliszcza, związku z sytuacja konieczna wydaje się racjonalizacja zużycia. Być może będzie to dobrowolne ograniczanie popytu, wynikające z warunków biznesowych i rekordowych cen. Pozostaje pytanie, czy konieczna będzie urzędowa interwencja.
– Już teraz odczyty zapotrzebowania wskazują, że klienci bardzo mocno ograniczają zużycie tam, gdzie jest to możliwe. Na pewno wyłączenie Nord Streamu oddala perspektywę, że rynek jest w stanie sam się zbilansować, bez dodatkowych ingerencji – wskazuje analityk.
Na piątek 9 września planowane jest nadzwyczajne spotkanie Rady Unii Europejskiej w składzie złożonym z ministrów odpowiedzialnych za transport, telekomunikację i energię. Tematem ich rozmów mają być możliwe awaryjne środki zaradcze wobec rosnących cen energii. Ministrowie mają też omówić stan przygotowania państw UE na nadchodzącą zimę.
Już na poprzednim takim spotkaniu, które odbyło się w lipcu, ministrowie uzgodnili dobrowolną redukcję zapotrzebowania na gaz ziemny o 15 proc. wobec średniego zużycia z ostatnich pięciu lat w okresie między 1 sierpnia 2022 r. a 31 marca 2023 r. Wyjątek zrobiono jedynie dla państw, które nie mają połączeń gazowych z innymi państwami członkowskimi.
Czy w Polsce zabraknie gazu?
W Polsce możemy się spodziewać wysokich cen gazu, natomiast ryzyko problemów z dostępem do tego paliwa jest niewielkie, twierdzą eksperci.
– Jeśli chodzi o bilans rynku polskiego to wydaje się, że w tym sezonie grzewczym ryzyko niezbilansowania jest dość niskie. Oczywiście można sobie wyobrazić bardziej napięte scenariusze. Wiele będzie zależało od tego, czy Baltic Pipe ruszy zgodnie z planem i czy nie będzie problemów z dostępnością gazu LNG – mówi Kliszcz.
A z tym może być różnie. Przykładowo w ostatnich miesiącach jeden z terminali w USA musiał być wyłączony ze względu na pożar. Zdaniem analityka przy założeniu, że nic niespodziewanego się nie wydarzy, to w naszym kraju powinno się obyć bez ingerencji i przymusowej racjonalizacji zużycia.
– W Polsce, podobnie jak w Europie, obserwujemy, że zużycie gazu spada w reakcji na ceny. Także pogoda w pierwszym półroczu była mniej sprzyjająca zużyciu, ponieważ było cieplej niż rok wcześniej. Na pewno ryzyko jest Polsce znacznie mniejsze niż przykładowo na rynku niemieckim – dodaje Kliszcz.
Zgodnie z niedawną wypowiedzią premiera Mateusza Morawieckiego zużycie gazu w Polsce szacowane jest w tym roku na mniej niż 18 mld m3, podczas gdy w roku 2021 było to ok. 20 mld m3. Już w lipcu przedstawiciele administracji państwowej informowali, że ceny gazu ziemnego doprowadziły do redukcji o ok.10-15 proc. jego zapotrzebowania.
Prawie pełne magazyny
Według danych serwisu Aggregated Gas Storage Invetory (AGSI) średni stan zapełnienia magazynów gazu ziemnego w Unii Europejskiej wynosił w poniedziałek 81,55 proc. W Wielkiej Brytanii było to 100 proc. Polska wyróżnia się pozytywnie na tle innych państw UE zapełnieniem magazynów na poziomie 99,09 proc.
Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo zapewnia, że niedawny spadek zapełnienia magazynów ze 100 proc. do 99 proc. jest „naturalnym procesem” i nie ma związku ze wstrzymaniem dostaw gazu poprzez Nord Stream 1.
– Gazociąg ten został wyłączony tydzień temu, a przez cały ten czas gaz z kierunku zachodniego był w Polsce odbierany. Od początku września przepływ z Niemiec jest niższy, co ma jednak związek z wysokimi cenami na europejskich rynkach i brakiem atrakcyjności ekonomicznej dostaw gazu z tego kierunku. Bez zakłóceń odbieramy gaz przez terminal LNG w Świnoujściu, sprowadzamy także gaz z terminalu w Kłajpedzie – napisała spółka w oświadczeniu.
PGNiG podkreśliło też, że prowadzi stały monitoring sytuacji w Polsce oraz na rynkach europejskich i światowych w zakresie dostępności paliwa gazowego. Spółka niedawno chwaliła się sprowadzeniem łącznie 36 ładunków gazu skroplonego LNG poprzez terminal w Świnoujściu od początku tego roku. Po regazyfikacji uzyskano w ten sposób 80 mln m3 paliwa.