Niemiecki koncern chemiczny BASF, największy koncern chemiczny na świecie, ogłosił korektę prognozy na 2019 r. Teraz spodziewa się o 30 proc. mniejszych przychodów niż w zeszłym roku – pisze dziennik Süddeutsche Zeitung.
Wywołało to reakcję na frankfurckiej giełdzie – kurs BASF spadł o 6,5 proc. Na wartości wyraźnie straciły też akcje innych niemieckich firm z branży chemicznej.
Już po koniec czerwca wiadomo było, że w BASF nie dzieje się najlepiej. Wtedy ogłoszono planowane 6 tys. zwolnień do końca 2021 r., połowę z tego w Niemczech.
Tydzień temu niemieckie zrzeszenie branżowe VCI obniżyło i tak już kiepską prognozę na 2019 rok: wcześniej spodziewano się obrotów niższych o 3,5 proc., teraz już o 4 proc.
Kłopoty BASF a polska gospodarka
Dlaczego kłopoty BASF są ważne dla Polski, gdzie firma znana jest głównie (a czasem: jedynie) z taśm magnetofonowych?
Dlatego, że branża chemiczna, wspólnie z dostawcami maszynerii do miejsc produkcji, to pierwsze branże, które „czują” kryzys.
Takie produkty jak surowce produkcyjne lub półprodukty zamawiane są zawsze z dużym wyprzedzeniem.
To sprawia, że branże je dostarczające są dobrym barometrem przyszłej koniunktury, bo właśnie w tych branżach jako pierwszych inne przedsiębiorstwa ograniczają zamówienia, kiedy boją się o przyszłość.
Polska jest z kolei bardzo silnie powiązana gospodarczo z Niemcami.
Za Odrę wysyłamy około 27 proc. całego naszego eksportu. Dla porównania, do drugiej w rankingu odbiorców polskich towarów i usług Wielkiej Brytanii trafia już „tylko” 6,6 proc.
Jeśli więc Niemcy zaczną ograniczać zamówienia, Polska też to odczuje.
>>> Czytaj też: mBank: Jeśli nastąpi światowy kryzys, 5-ka Kaczyńskiego pomoże Polsce go przetrwać