{"vars":{{"pageTitle":"Kryzys demograficzny w Polsce jest już faktem. Za niską dzietność zapłacimy wysoką cenę","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["analizy","news"],"pageAttributes":["dane","demografia","gus","kryzys-demograficzny","main","najnowsze","najwazniejsze","rodzina","urodzenia"],"pagePostAuthor":"Marek Chądzyński","pagePostDate":"4 września 2023","pagePostDateYear":"2023","pagePostDateMonth":"09","pagePostDateDay":"04","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":605677}} }
300Gospodarka.pl

Kryzys demograficzny w Polsce jest już faktem. Za niską dzietność zapłacimy wysoką cenę

W Polsce zaczął się kolejny kryzys demograficzny i może mieć on już stały charakter. Najgorzej jest z liczbą urodzeń, która jest najniższa od II wojny światowej.

Kryzys, a właściwie kolejną jego fazę, ogłosił właśnie GUS przedstawiając najnowsze dane o sytuacji demograficznej w Polsce za rok 2022. Autorzy opracowania podkreślają, że postawienie tezy o kryzysie ma mocne podstawy w informacjach o liczbie urodzeń, umieralności, trwaniu życia, zawieraniu i rozpadaniu się małżeństw oraz migracji.

Najmniej urodzeń od wojny

GUS niepokoją zwłaszcza dane o urodzeniach. Jak zwracają uwagę autorzy raportu aby zapewnić stabilny rozwój demograficzny kraju, to na każde 100 kobiet w wieku 15–49 lat powinno przypadać średnio co najmniej 210–215 urodzonych dzieci,

Tymczasem obecnie liczba urodzeń na 100 kobiet to około 126.


Bądź na bieżąco z najważniejszymi informacjami subskrybując nasz codzienny newsletter 300Sekund! Obserwuj nas również w Wiadomościach Google.


– Taki stan rzeczy wynika przede wszystkim z odkładania na później przez młodych ludzi decyzji o założeniu rodziny (proces ten został zapoczątkowany w latach 90. XX wieku), a następnie o posiadaniu mniejszej liczby dzieci lub nawet o samotnym życiu – podkreśla GUS.

Z danych zbieranych przez urząd wynika, że tzw. stan depresji urodzeniowej trwa już prawie 30 lat: od 1990 r. wielkość współczynnika dzietności kształtuje się poniżej 2, czyli nie gwarantuje prostej zastępowalności pokoleń.

Skalę zapaści demograficznej pokazuje ten wykres z opracowania GUS:

– Z roku na rok zmniejsza się liczba urodzeń, a od 1998 r. nie osiąga 400 tys. (z wyjątkiem lat 2008–2010 oraz 2017 r. kiedy nastąpiły jej wzrosty). W roku 2021 r. zarejestrowano 332 tys., natomiast w 2022 r. liczba urodzeń żywych zmniejszyła się w stosunku do poprzedniego roku o ok. 27 tys. i wyniosła 305 tys. Jest to najniższa liczba urodzeń odnotowana w całym okresie powojennym – podaje GUS.

Spada liczba małżeństw

GUS zwraca uwagę, że wpływ na poziom dzietności ma liczba zawieranych małżeństw i ich trwało. A tu, w obu przypadkach, też mamy spadki.

Z danych GUS wynika, że choć rośnie liczba urodzeń w związkach nieformalnych, to jednak nadal większość dzieci (ok. 70 proc.) rodzi się w małżeństwach.

Tymczasem liczba nowo zawieranych małżeństw pozostaje od 2013 r. na poziomie poniżej 200 tys., a w 2022 r. zarejestrowano 155,8 tys. nowych związków.

– Po raz drugi w całym okresie powojennym odnotowano tak niską liczbę małżeństw (w 2020 r. z powodu restrykcji
związanych z pandemią COVID–19, zawarto jedynie 145 tys. małżeństw) – podaje GUS.

Równocześnie utrzymuje się duża liczba rozwodów. GUS wskazuje, że w latach 2005–2019 orzekanych było – średnio – ok. 65 tys. rozwodów (po szczycie w 2006 r., kiedy było ich prawie 72 tys.). Co prawda w 2020 r. z powodu pandemii i ograniczonej pracy sądów liczba rozwodów spadła do 51 tys., ale znów szybko rośnie i w 2022 roku orzeczono ich ponad 60 tysięcy.

Perspektywy raczej marne

Według GUS nie zanosi się na szybką poprawę sytuacji demograficznej w Polsce. W kolejnych latach przyjdzie nam zapłacić cenę za to, że od tylu lat spada liczba urodzeń i pogarsza się dzietność.

– Niski od ponad ćwierćwiecza poziom dzietności będzie miał negatywny wpływ także na przyszłą liczbę urodzeń, ze względu na zdecydowanie mniejszą w przyszłości liczbę kobiet w wieku rozrodczym. Z drugiej strony będzie powodować – przy stosunkowo długim trwaniu życia – zmniejszanie podaży pracy oraz coraz szybsze starzenie się społeczeństwa poprzez przede wszystkim wzrost liczby i udziału w ogólnej populacji ludności w najstarszych rocznikach wieku – podaje GUS w opracowaniu.

Jak się zmieniała i zmieni w przyszłości tzw. piramida wieku polskiego społeczeństwa pokazuje ta grafika od GUS:

Autorzy opracowania zwracają też uwagę, że według najnowszej prognozy liczby ludności do 2060 r. liczba mieszkańców Polski zmniejszy się o 6,8 mln osób. Głównie przez zwiększoną umieralność, GUS zakłada, że w 2060 r. liczba zgonów sięgnie blisko 490 tysięcy. Dla porównania w 2022 roku było to 448 tysięcy.

– Będzie to konsekwencją między innymi tego, że w wiek największej umieralności systematycznie będą wchodzić roczniki należące do wyżu demograficznego z lat 80 XX wieku – czyli obecni około 40–latkowie. Natomiast wiek emerytalny zaczną osiągać obecni 20–latkowie. Mediana wieku ludności wyniesie ponad 50, 25 lata, czyli o ok. 8 lat więcej niż w 2022 r., co oznacza, że połowa mieszkańców Polski będzie miała ponad 50 lat – podaje GUS.

Polecamy: