{"vars":{{"pageTitle":"Linie lotnicze krążą wokół globu, omijając Rosję. Co to zmienia dla klimatu?","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["300klimat","news","przeglad-prasy"],"pageAttributes":["blokada-przestrzeni-powietrznej","klimat","linie-lotnicze","lotnictwo","main","rosja","transport","ukraina","zmiany-klimatu"],"pagePostAuthor":"Emilia Derewienko","pagePostDate":"26 marca 2022","pagePostDateYear":"2022","pagePostDateMonth":"03","pagePostDateDay":"26","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":281855}} }
300Gospodarka.pl

Linie lotnicze krążą wokół globu, omijając Rosję. Co to zmienia dla klimatu?

W związku z zamknięciem rosyjskiej przestrzeni powietrznej dla kilkudziesięciu krajów Zachodu, przewoźnicy muszą nadkładać drogi, aby nie wlecieć nad terytorium Rosji. Niestety, nie pozostaje to obojętne dla zmian klimatu.

Rosja zamknęła swoją przestrzeń powietrzną dla linii lotniczych z Zachodu pod koniec lutego – w odpowiedzi na sankcje nałożone na nią za inwazję na Ukrainę. Od tamtej pory, około 400 lotów miesięcznie, które wcześniej odbywały się nad największym terytorialnie krajem świata, musi przebiegać inną, znacznie dłuższą trasą. O tym, jak zamknięcie rosyjskiego nieba wpływa na przewoźników z Zachodu, pisaliśmy w tym tekście.

Rosyjska inwazja na Ukrainę uwypukliła wiele problemów, z którymi branża lotnicza musiała zmagać się na długo przed nią. Jednym z nich jest konieczność poszukiwań paliwa lotniczego bez obecności paliw kopalnych. Wraz z rozpoczęciem wojny nastąpił m.in. gwałtowny wzrost ich cen, co z kolei wiele linii lotniczych musi sobie rekompensować. Jak? Głównie poprzez podnoszenie cen biletów. O niepewności na rynku paliw wypowiadały się m.in. Polskie Linie Lotnicze LOT.

Co natomiast zamknięcie rosyjskiego nieba oznacza dla klimatu? Dłuższy dystans do pokonania to nie tylko bardziej uciążliwa podróż dla pasażerów i załogi i więcej godzin w powietrzu – to również większa ilość spalonego paliwa, a także wygenerowanych emisji, powodujących ocieplenie planety.

I bez konieczności latania „naokoło” lotnictwo było poważnym emitentem CO2 do atmosfery – jednak teraz sytuacja może znacznie się pogorszyć.

Jeszcze większy emitent CO2

CNN Travel jako przykład podaje lot Japan Airlines JL43 z Tokio do Londynu, który spala około 8700 litrów paliwa na godzinę. Przekierowana trasa lotu JL43 – która teraz biegnie na wschód nad Północnym Pacyfikiem, Alaską, Kanadą i Grenlandią – została wydłużona o prawie 2,5 godziny.

Odrzutowiec spalił przez to ok. 20 proc. więcej paliwa niż wcześniej.

Oznacza to, że lot JL43 może emitować dodatkowe 54 tys. kilogramów dwutlenku węgla do atmosfery – wynika z obliczeń Paula Williamsa, naukowca zajmującego się atmosferą z University of Reading, na którego powołuje się CNN. To tyle samo dwutlenku węgla, co przeciętny samochód przejeżdżający 220 tys. km, czyli prawie sześć okrążeń wokół planety.

Obliczenia te nie uwzględniają jednak emisji innych gazów cieplarnianych. – Wiele osób, myśląc o lotnictwie i klimacie, koncentruje się na emitowanym CO2. Ale w rzeczywistości jest znacznie gorzej. CO2 to właściwie tylko wierzchołek góry lodowej – komentuje Paul Williams.

W rzeczywistości loty dalekodystansowe stają się jeszcze bardziej paliwożerne. Wiele zależy oczywiście od masy samolotu i jego prędkości, ale w żargonie branżowym oznacza to mniej więcej tyle, że spalają paliwo, by przewozić paliwo. Innymi słowy, jest to błędne koło: potrzeba więcej paliwa, aby unieść ciężar większej ilości paliwa.

Lotnictwo a kryzys klimatyczny

Szacuje się, że jeśli rosyjska przestrzeń powietrzna pozostanie zamknięta na dłuższy okres, emisja CO2 przez lotnictwo może wzrosnąć nawet o 1 proc.

Wydaje się, że to niewiele, jednak należy wziąć pod uwagę, że podróże lotnicze w znacznym stopniu przyczyniają się do kryzysu klimatycznego, odpowiadając za ponad 2 proc. światowej emisji dwutlenku węgla (dane za 2018 r. – przyp. red.) – podaje Instytut Studiów nad Środowiskiem i Energią (Environmental and Energy Study Institute).

Instytut zauważa, że gdyby przemysł lotniczy był krajem, zajmowałby 6. miejsce pod względem emisji dwutlenku węgla.


Czytaj także: Lataj, jakby kryzysu klimatycznego nie było. Prywatne odrzutowce to plaga na europejskim niebie


Jak wylicza CNN Travel, lot międzykontynentalny w jedną stronę między Hongkongiem a San Francisco emituje więcej dwutlenku węgla niż działalność przeciętnego Brytyjczyka – lub 10 osób mieszkających w Ghanie – w ciągu roku. Medium powołuje się tutaj na analizę z roku 2020, opublikowaną w czasopiśmie „Nature”.

„Mniej latania” to zresztą często pierwsza rada eksperta dla osób, które chcą zmniejszyć swój ślad węglowy i wpływać pozytywnie na klimat.


Czytaj także: Samoloty na tory: czy nocne pociągi zmienią to, jak podróżujemy po Polsce i Europie?


W komentarzu dla CNN Paul Williams stwierdził, że przemysł lotniczy dąży do dekarbonizacji, ale paradoksalnie emisje z lotnictwa będą tylko wzrastać.

Przypomnijmy jednak, że plany branży lotniczej są inne, zdecydowanie bardziej ambitne. W ubiegłym roku IATA (Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych) podpisało historyczne memorandum, w myśl którego lotnictwo ma dążyć do zeroemisyjności. Ten cel linie lotnicze zrzeszone w IATA chcą osiągnąć już w 2050 roku, głównie dzięki biopaliwom.

Zgodnie z prognozami, w 2050 roku na pokładach samolotów będzie gościć 10 mld ludzi. Aby zaspokoić ich potrzebę latania, należy zmniejszyć emisję dwutlenku węgla o co najmniej 1,8 gigaton rocznie, z czego aż 65 proc. ma szansę zostać zredukowane dzięki właśnie zrównoważonym paliwom lotniczym.

To jednak strategia długoterminowa, sięgająca niemal 30 lat do przodu. Tych krótkoterminowych na razie brak. Dodatkowe zużycie paliwa w obecnej sytuacji, która wymaga omijania przestrzeni powietrznej największego państwa na świecie, są właściwie nieuniknione.

Polecamy więcej tekstów o lotnictwie cywilnym w dobie wojny w Ukrainie: