Większe wydatki na ochronę zdrowia nie są najlepszym sposobem na poprawę jakości leczenia, przekonują eksperci z Polskiej Akademii Nauk. I wskazują, że wzrost nakładów na zdrowie w ostatnich latach wcale nie spowodował zwiększenia liczby zadowolonych z opieki zdrowotnej. Nie zwiększył się też zakres dostępnych usług.
Ile należy wydawać na ochronę zdrowia? Dyskusja o tym trwa w Polsce od lat. Dominuje przekonanie, że należy radykalnie zwiększyć ilość pieniędzy przekazywanych na zdrowie i to załatwi wszystkie jej problemy. Polska Akademia Nauk wskazuje w Rekomendacjach Strategicznych na lata 2023-2027, że to błędne założenie.
Ile Polska wydaje na ochronę zdrowia?
Zacznijmy jednak od tego, ile w Polsce wydaje się na ochronę zdrowia. Licząc łącznie wydatki publiczne i prywatne w 2013 r. było to ponad 105,6 mld zł, co odpowiadało wtedy 6,4 proc. PKB. W 2022 r. wydatki wzrosły do 205,6 mld zł (6,7 proc. PKB).
Jak to wyglądało w poszczególnych latach, pokazuje poniższy wykres.
Jednocześnie wydatki na szpitale jako instytucje wzrosły w ostatnich latach z ok. 37 mld zł (rok 2013) do ok. 61 mld zł (rok 2020) i stanowiły ok. 40-41 proc. wydatków bieżących na zdrowie ogółem.
PAN stwierdza wprost: obniżenie dzisiejszego udziału szpitalnictwa w nakładach na ochronę zdrowia do poziomu notowanego w najbogatszych krajach Europy Zachodniej (30-35 proc.) powinno stać się jednym z priorytetów reformy służby zdrowia w Polsce.
– W obecnej sytuacji, na tym etapie rozwoju, na jakim znajduje się polski system ochrony zdrowia, prowadzenie wysokospecjalistycznej opieki opiera się w przeważającej większości przypadków na podmiotach leczniczych o najwyższym poziomie referencyjności. Jednocześnie, jak pokazuje praktyka wyceny i finansowania świadczonych przez te jednostki usług, dalece zaniża się ich koszty, wymuszając poprzez model organizacji opieki nadmiarową, w większości przypadków nieuzasadnioną rzeczywistymi potrzebami pacjentów, liczbę udzielanych świadczeń – przekonują eksperci.
Więcej pieniędzy nie poprawia sytuacji
Dlaczego PAN uważa, że wzrost wydatków nie poprawia sytuacji? Tu Polska Akademia Nauk powołuje się na dane CBOS. W 2021 r. odsetek osób zadowolonych z opieki zdrowotnej wynosił w Polsce ok. 30 proc. (26 proc. raczej zadowolonych, 4 proc. zdecydowanie zadowolonych).
Jest to wielkość niemal dokładnie taka sama jak w 2001 r. (27 proc. +4 proc.), o 10 punktów procentowych wyższa niż w najgorszym okresie (rok 2012) i 8 punktów procentowych niższa niż w najlepszym okresie (rok 2007).
– Widać więc wyraźnie, że w ewolucji percepcji systemu ochrony zdrowia trudno dostrzec związek z poziomem wydatków na ochronę zdrowia. Także liczba dostępnych usług nie zmieniała się pomimo wzrostu wydatków – zauważa PAN.
Inne powody? W wielu obszarach działalności medycznej odstajemy od leczenia zgodnego z najnowszą wiedzą.
– Uwaga ta dotyczy nie tylko kwestii związanych z czystą praktyką medyczną, ale także aspektów odnoszących się do kultury zarządzania ukierunkowanej na doskonalenie procesów i procedur, stałe poszukiwanie nowych, lepszych rozwiązań, których celem jest poprawa jakości i bezpieczeństwa opieki nad chorymi. Poważne ograniczenie stanowi też skończony sposób myślenia o sprawach ochrony zdrowia, gdzie korzyść pacjenta – końcowego i jednocześnie najważniejszego podmiotu systemu – jest często podporządkowana interesom dostawców, producentów i świadczeniodawców – tłumaczy PAN.
Zobacz też: Wyborcze recepty dla ochrony zdrowia. W programach powtarza się jedna kuracja
Kto pilnuje jakości leczenia?
Nie przeznacza się też środków na monitorowanie jakości udzielanych usług.
– Na pewno nie można powiedzieć, że polski system ochrony zdrowia jest pacjentocentryczny i zorientowany na jakość. Placówki otrzymują wynagrodzenie bez względu na to, jak skutecznie chronią i odtwarzają zdrowie oraz poprawiają jakość życia w chorobach przewlekłych – wskazuje PAN.
Zdaniem ekspertów system ochrony zdrowia powinien być oparty na „nieustannym monitorowaniu i mierzeniu relacji pomiędzy osiąganym i możliwym do osiągnięcia wynikiem leczenia a jego kosztem”. Jakość i bezpieczeństwo opieki należy mierzyć nie tylko odległością do podmiotu leczniczego, lecz również szansą uzyskania tak samo dobrego rezultatu leczenia dla podobnych pacjentów.
– W Polsce prowadzone są już projekty, w których obowiązującą dziś zasadę płacenia za świadczenia zaczynamy powoli zastępować korygowaniem płatności w zależności od wyników leczenia. Przykładami są między innymi koordynowana opieka specjalistyczna nad pacjentem po zawale serca, koordynowana opieka w podstawowej opiece zdrowotnej, kompleksowe leczenie ran przewlekłych – zauważa jednocześnie Polska Akademia Nauk.
Potrzebujemy informatyzacji
Gdzie zatem należałoby lokować środki? Zdaniem PAN niezbędna jest informatyzacja systemu zdrowotnego. Chodzi o wzajemną wymianę informacji, bieżący kontakt oraz monitorowanie opieki nad pacjentem.
Należy też stawiać na telemedycynę, która, według ekspertów, pozwala lepiej i wydajniej nadzorować prace całego zespołu lekarzy, pielęgniarek i rehabilitantów, co w sytuacji braku kadry medycznej jest niezwykle ważne. Telemdycyna nie powinna się jednak ograniczać do udzielania porad przez telefon.
– Niezbędna jest możliwość zapisu treści porad i ich automatycznej konwersji na dokumentację medyczną z wykorzystaniem dostępnych w tym zakresie rozwiązań. Niemniej ważne jest udoskonalenie bazy technologicznej dla prowadzenia dokumentacji medycznej gromadzonej na indywidualnych kontach pacjentów (elektroniczna karta pacjenta) w celu ułatwienia dostępu do wykonywanych badań w różnych placówkach medycznych. Obecnie wiele badań jest powielanych przy każdym przyjęciu do placówki medycznej z powodu braku dostępu do wyników badań wykonywanych wcześniej – podkreśla PAN w Rekomendacjach Strategicznych na lata 2023-2027.
Więcej opieki koordynowanej
Inne zalecenie PAN to skoordynowanie opieki szpitalnej. Trzeba wprowadzić stanowiska asystentów medycznych i inne formy wsparcia białego personelu. Autorzy rekomendacji uważają, że kluczową rolę powinni odgrywać koordynatorzy opieki medycznej zajmujący się planowaniem pobytów pacjentów, umawianiem badań diagnostycznych i monitorujący przebieg pobytów szpitalnych tak, aby uniknąć niepotrzebnych dni pobytowych i jak najlepiej wykorzystać posiadane zasoby kadrowe i sprzętowe.
– Istotną zmianą w systemie jest wprowadzenie do POZ opieki koordynowanej, czyli zapewnienie pacjentowi kontaktu ze specjalistą bezpośrednio w przychodni podstawowej opieki zdrowotnej. Pozwala to nie tylko przyspieszyć obsługę pacjentów, ale również zatrzymać część z nich na poziomie medycyny rodzinnej. Natomiast największym wyzwaniem pozostają nadal braki kadrowe wśród pracowników medycznych, głównie lekarzy – zauważa PAN.
Szpitale zamienione w ośrodki opieki dziennej
Rewolucyjnym pomysłem, ale możliwym do zrealizowania jako alternatywa dla dzisiejszej diagnostyki prowadzonej w szpitalu, jest przeniesienie części zadań poza szpitale.
– Będzie to możliwe do przeprowadzenia pod warunkiem zorganizowania na poziomie ambulatoriów rozwiniętej sieci jednostek posiadających zdolności i kompetencje z powodzeniem pozwalające zastąpić dzisiejszą funkcję szpitali. Taką funkcję mogą podjąć wybrane placówki szpitalne które zostaną przekształcone w ośrodki opieki dziennej – zastrzegają eksperci.
Po co to wszystko? Ma to poprawić efektywność opieki i zmniejszyć jej koszty (brak dyżurów nocnych, weekendowych oraz świątecznych, racjonalizacja zatrudnienia). Placówki takie mogłyby ścisłe współpracować z POZ, poprawiając ich możliwości diagnostyczne i terapeutyczne.
Chcesz być na bieżąco? Subskrybuj 300Sekund, nasz codzienny newsletter! Obserwuj nas też w Wiadomościach Google.
Jakie działania należy podjąć?
– Potrzebujemy rehabilitacji specjalistycznej, np. dla pacjentów ze stwardnieniem rozsianym, z chorobą Parkinsona, po udarach, a także wyspecjalizowanych ośrodków profilaktyki i leczenia otyłości. Trzeba wyjść poza schematy i sztywne ramy postrzegania szpitala, który musi mieć wszystkie oddziały, nawet jeśli połowa z nich jest powieleniem oferty pobliskich placówek – wskazuje jednoznacznie PAN.
PAN dodaje też, że jeśli chcemy odciążyć szpitale, to wcześniej musimy przygotować do tej zmiany ambulatoryjną opiekę specjalistyczną.
– Oznacza to konieczność zwiększenia liczby placówek, w tym właściwą ich dyslokację w stosunku do miejscowych potrzeb, ale również odpowiednie doposażenie jednostek w sprzęt i materiały medyczne niezbędne do bezpiecznego udzielania świadczeń medycznych w stopniu i w zakresie zarezerwowanym do tej pory wyłącznie dla zakładów zamkniętych – szpitali – czytamy w rekomendacjach.
Polska Akademia Nauk ma też receptę jeżeli chodzi o braki kadrowe. Należy pozwolić, żeby pacjentami mogli opiekować się przedstawiciele nowych zawodów medycznych i niemedycznych. Chodzi tu o np. o asystentki stomatologiczne czy opiekunów medycznych.
To też może Cię zainteresować:
- Gatunki inwazyjne plądrują nasz ekosystem. Zapłacimy za to zdrowiem i kolejnymi miliardami
- Polacy inwestują w zdrowie. Więcej osób wykupiło prywatne ubezpieczenie
- Za dużo mięsa, za mało warzyw. Powinniśmy zmienić dietę i nie chodzi tylko o zdrowie
- Dobry posiłek w szpitalu za miliard złotych rocznie. Są wyliczenia kosztów wyborczej propozycji PiS