Rząd planuje w przyszłym tygodniu przedstawi plan oszczędności energii w obiektach administracji publicznej. Także w przyszłym tygodniu zobaczymy projekt wsparcia dla firm zużywających duże ilości energii.
Plany przedstawił na konferencji prasowej rzecznik rządu Piotr Müller.
– W zakresie administracji publicznej, w zakresie instytucji publicznych szeroko rozumianych przewidujemy pewne mechanizmy, które będą zachęcały do tego, aby to zużycie było niższe. Na początku przyszłego tygodnia je przedstawimy – powiedział Piotr Müller podczas konferencji prasowej.
Marchewka nie kij
Podkreślił jednocześnie, że rząd nie planuje narzucać przedsiębiorcom i gospodarstwom domowym oszczędzania energii. Jego zdaniem podmioty te same wdrażają odpowiednie ograniczenia.
Rzecznik rządu wskazał, że planowane są mechanizmy zachęcające do oszczędności zużycia energii, czyli „marchewka a nie kij”. Jeżeli np. ktoś zużyje mniej energii niż w poprzednim roku, to będzie miał niższą cenę.
– Jest to jeden z wariantów, który jest brany pod uwagę – wskazał.
Minister klimatu i środowiska Anna Moskwa mówiła w tym tygodniu, że Polska nie planuje wprowadzać obowiązkowego oszczędzania energii. Propozycję zobowiązania się państw do oszczędności przedstawiła wcześniej przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.
Wsparcie dla dużych odbiorców
Rząd planuje w przyszłym tygodniu przedstawić rozwiązania dotyczące wsparcia dla firm energochłonnych. Dotyczyć mają one również producentów nawozów, dla których istotnym surowcem jest gaz.
– Razem z rozwiązaniami dla przemysłu energochłonnego będą też rozwiązania związane z kwestią wsparcia produkcji nawozów – powiedział Piotr Müller.
Oprócz tego możliwe jest bezpośrednie wsparcie rolników kupujących nawozy. -Planujemy pewien mechanizm dopłat znany z tego roku – wskazał rzecznik.
Wcześniej rzecznik rządu informował, że rząd kończy prace nad projektem ustawy o wsparciu dla firm energochłonnych. Ma ona objąć m.in. huty, firmy produkujące nawozy czy producentów artykułów spożywczych. Wartość programu ma wynieść „kilka miliardów złotych”.