Partia Razem, wchodząca w skład bloku wyborczego Nowa Lewica, zdecydowała, że nie wejdzie do rządu Donalda Tuska, ale go poprze. Decyzję podjęła rada krajowa partii.
Powodem decyzji jest nieuwzględnienie najważniejszych postulatów Partii Razem w umowie koalicyjnej. Podpisali ją w piątek liderzy Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Nowej Lewicy.
Rozbieżności postulatów
– Rada krajowa zdecydowała przygniatającą większością głosów, że w związku z kształtem umowy koalicyjnej, a w szczególności z brakiem gwarancji nakładów na publiczne budownictwo (1 proc. PKB), ochronę zdrowia (8 proc. PKB) i naukę, badania i rozwój (3 proc. PKB), nie możemy wziąć odpowiedzialności za ministerstwa, które są dla nas kluczowe – powiedział w Sejmie współprzewodniczący Partii Razem Adrian Zandberg.
Wyjaśnił, że ugrupowanie chciało też zgody na tak zwaną ustawę ratunkową, czyli o dekryminalizacji aborcji, i ustawy o związkach partnerskich.
– Niestety, nie udało nam się przekonać partnerów koalicyjnych, aby takie rozwiązania znalazły się w umowie. Są one dla nas kluczowe, ponieważ żeby wziąć odpowiedzialność za ministerstwa, musimy mieć środki na realizację tych programów – mówił Adrian Zandberg.
– Nie wyślemy swoich polityków do Rady Ministrów. Nie wejdziemy do tego rządu – powiedział polityk.
Chcesz być na bieżąco? Subskrybuj 300Sekund, nasz codzienny newsletter!
Wskazał, że takie rozwiązanie jest powszechnie stosowane w wielu krajach europejskich, w tym w krajach skandynawskich. Mimo tego Partia Razem wesprze powołanie rządu.
Kluczowe dla Partii Razem ma być szukanie poparcia dla spraw, z którymi ugrupowanie szło do wyborów. Formacje wchodzące w skład koalicji pod wieloma względami się różnią.
– Szanujemy i akceptujemy tę różnorodność. Uważamy, że jest ona istotą demokracji parlamentarnej. Nawet jeśli się różnimy, to w konkretnych sprawach możemy dochodzić do kompromisów – dodał Adrian Zandberg.