Polska planuje zostać krajem wolnym od papierosów i tytoniu do 2030 roku – taka informacja pojawiła się niedawno w mediach i zelektryzowała opinię publiczną. Główny Inspektorat Sanitarny, który miał być źródłem tej wiadomości, stanowczo zaprzecza takim planom.
Od kilku dni w mediach krąży informacja o tym, jakoby Główny Inspektorat Sanitarny (GIS) opublikował listę krajów, które przyjęły strategię endgame, czyli całkowitej eliminacji tytoniu ze społeczeństwa. Na liście miała znaleźć się także Polska, z datą graniczną w 2030 roku.
Czy rzeczywiście Polska idzie śladem innych państw, które zdecydowały się wyeliminować z życia tytoń i papierosy? Jak się okazuje, nic bardziej mylnego.
Czytaj także: Ponad 200 butelek wódki za przeciętną pensję. Polacy piją za dużo i umierają [WYWIAD]
Fatalne nieporozumienie
Zarówno na stronach GIS, jak i w mediach społecznościowych czy rządowych, próżno było szukać informacji o dacie wprowadzenia zakazu sprzedaży tytoniu w Polsce. Nie bez przyczyny – wiadomość, która rozgrzała internet, okazała się nieprawdziwa.
– Wskazany komunikat miał charakter archiwalny i był datowany na rok 2019, a w ramach migracji danych na domenę gov.pl został błędnie przeniesiony na nową stronę GIS. Z uwagi na jego dezaktualizację został z niej już usunięty. Wskazany w nim projekt strategii wskazywał wstępne, bardzo robocze i ambitne założenia dotyczące ograniczenia spożycia wyrobów tytoniowych w Polsce, które z uwagi na wystąpienie epidemii COVID-19 nie doczekały się w żadnym stopniu sformalizowania – odpowiedział 300Gospodarce rzecznik prasowy GIS, Szymon Cienki.
Jak dodał, ze względu na wystąpienie pandemii i jej skutków, należałoby wprowadzenie takich restrykcji zaplanować praktycznie od początku.
Polska papierosem stoi
Wprowadzenie takich restrykcji – chociaż wyszłoby palaczom na zdrowie – mogłoby odbić się czkawką gospodarce. Rynek tytoniowy w Polsce jest wyceniany nawet 25 miliardów złotych. W samym 2021 roku do skarbu państwa dzięki akcyzie trafiło 75,8 mld zł. To o 4 mld złotych więcej niż w 2020 roku. Natomiast w 2023 roku, po podwyżce do budżetu trafi jeszcze dodatkowe 2,4 mld zł.
Jak podaje PAP, według danych przemysłu tytoniowego (Industry Data Exchange) w 2022 roku łączna sprzedaż papierosów w Polsce wyniosła 49,39 mld sztuk. To wzrost o 8,43 proc. rok do roku, w porównaniu do 45,55 mld sztuk w 2021 roku.
Tendencja wzrostowa utrzymuje się od 2015 roku, gdy na legalnym rynku sprzedało się 41,09 mld sztuk papierosów. W ostatnich 7 latach wzrost sprzedaży papierosów nad Wisłą pokrywa się ze spadkiem udziału nielegalnych papierosów w polskim rynku tytoniowym.
Czytaj również: Australia chce ograniczyć e-papierosy. „Kolejny uzależniający produkt”
Czarny rynek papierosów ma się dobrze
Z drugiej strony, papierosy pochodzące z czarnego rynku wciąż pozostają problemem, szczególnie ich eksport na Wschód. Główne kierunki przemytu nielegalnych papierosów do Polski to Białoruś (1,9 pkt. proc. całości nielegalnego rynku papierosowego) oraz Ukraina (0,9 pkt. proc.). Z kolei główne marki zagraniczne, niesprzedawane w Polsce, to „Mińsk” i „NZ” z białoruskiej fabryki w Grodnie.
Najczęściej podrabiane krajowe marki papierosów to Marlboro (Philip Morris International) oraz Rothmans (British American Tobacco). Miasta z największą liczbą paczek bez polskich znaków akcyzy to Radom (17,8 proc.), Warszawa (7,1 proc.) i Łódź (7,1 proc).
Jacek Olczak, dyrektor generalny Philip Morris International, wezwał rządy do przyspieszenia prac nad wprowadzeniem zakazu sprzedaży papierosów.
– Szwecja, Japonia i Wielka Brytania, wprowadzają „alternatywy bez dymu”, które pomogły szybciej zmniejszyć wskaźniki palenia. Jednak obecna polityka, mająca na celu ograniczenie palenia nie działa wystarczająco szybko, co może przedłużyć problem – ostrzega dyrektor generalny Philip Morris International. Dodatkowo koncern już zapowiedział wycofanie z produkcji tradycyjnych papierosów marki Marlboro.
Co trzeci dorosły Polak pali
W Polsce palenie tytoniu nadal stanowi poważny problem. Według danych Polskiej Akademii Nauk, prawie co trzeci dorosły Polak pali papierosy – to więcej niż przeciętny Europejczyk, bo średnia unijna wynosi 25 proc. Osoby palące są bardziej narażone na choroby układu krążenia, takie jak choroba wieńcowa i udar mózgu. Ryzyko zachorowania jest dwu do czterokrotnie wyższe niż u niepalących, a narażenie na bierne wdychanie dymu tytoniowego zwiększa ryzyko o 25-30 proc.
Palenie to również niemałe wydatki. Jedna paczka papierosów dziennie [po ok. 15 zł – red.] to blisko 5,5 tys. zł rocznie na osobę.
Jak podkreśla Główny Inspektorat Sanitarny, walka z chorobami układu krążenia jest priorytetem. Choroby te są główną przyczyną zgonów na całym świecie, odpowiadając za jedną trzecią wszystkich zgonów. W Europie, gdzie 28 proc. dorosłych pali papierosy, 46 proc. zmarłych w 2015 roku to palacze zmarli z powodu chorób układu krążenia.
Chcesz być na bieżąco? Subskrybuj 300Sekund, nasz codzienny newsletter!
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) podkreśla, że istnieje wiele rozwiązań, które mogą zmniejszyć ryzyko chorób serca spowodowanych paleniem tytoniu. Wprowadzanie takich działań, zgodnych z Europejską Konwencją WHO, jest kluczowe.
Należą do nich podniesienie akcyzy i cen wyrobów tytoniowych, standaryzowane opakowania z graficznymi ostrzeżeniami zdrowotnymi, zakaz reklamy i promocji wyrobów tytoniowych, eliminacja biernego wdychania dymu tytoniowego oraz kampanie informacyjne.