{"vars":{{"pageTitle":"Potrzebujemy 10 razy więcej resporatorów i specjalistów. To istne Mission Impossible","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["news"],"pageAttributes":["braki-sprzetu-medycznego","covid-19","daimler","der-spiegel","drager","niemcy","produkcja-respiratorow","respiratory","sluzba-zdrowia","sprzet-medyczny","the-economist"],"pagePostAuthor":"Maryjka Szurowska","pagePostDate":"30 marca 2020","pagePostDateYear":"2020","pagePostDateMonth":"03","pagePostDateDay":"30","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":46603}} }
300Gospodarka.pl

Potrzebujemy 10 razy więcej resporatorów i specjalistów. To istne Mission Impossible

Obecnie przy ciężkim przebiegu COVID-19 jedynym znanym ratunkiem przed śmiercią jest respirator. W obliczu epidemii Stany Zjednoczone potrzebują więcej takich urządzeń niż jest produkowanych rocznie na całym świecie.

Media już znają tysiące tragicznych dylematów lekarzy, którzy z powodu niedoboru sprzętu musieli dokonywać wyboru, kogo uratują, a kogo skarżą na śmierć.

Pod naciskiem zaniepokojonych rządów producenci respiratorów pracują non stop. Tworzą partnerstwa z producentami samochodów, firmami lotniczymi i innymi wytwórcami przemysłowymi, aby jak najszybciej zwiększyć wydajność.

Jednak jak wskazuje w wywiadzie dla niemieckiego Der Spiegel Stefan Dräger, prezes koncernu Dräger od prawie 150 lat produkującego sprzęt medyczny, nie ma to wyjątkowego przełożenia na zwiększenie efektywności.

“Nie ma większego sensu dostosowywanie niewykorzystanych mocy produkcyjnych do produkcji respiratorów. Rozmawiałem z firmą Daimler w weekend. Oni również chcieliby pomóc. Ale to niestety nie jest takie proste. My też nie potrafilibyśmy budować samochodów. Zanim poświęcimy temu zbyt wiele uwagi, powinniśmy skupić się na przywróceniu do pracy urządzeń, które znajdują się w piwnicach. Albo możemy przerobić inne urządzenia. W tym jest duży potencjał”, mówi Dräger.

Jednak respiratorów „z piwnicy” też brakuje. W Ameryce Society of Critical Care Medicine szacuje, że takich może być około 200 tys., choć wiele z nich to starsze urządzenia i mogą nie być w stanie utrzymać pacjentów z ciężką niewydolnością oddechową.

USA robią więc zakupy.

“Tylko czekamy na telefon bezpośrednio od Donalda Trumpa. Władze USA złożyły zamówienie na 100 tys. respiratorów. To prawdopodobnie przekracza roczne zdolności produkcyjne wszystkich producentów. To jest absolutne Mission Impossible. A przecież i nawet to nie wystarczy”, mówi Dräger.

Firma Dräger szacuje, że ich obecne zamówienia to 10-krotność tego, co zazwyczaj notują.

Zdesperowani lekarze próbują czasem podłączyć więcej niż jednego pacjenta do jednego respiratora, mimo że producenci nie zalecają tego, ponieważ poszczególni pacjenci potrzebują różnych poziomów wspomagania oddechu – wskazuje The Economist.

W internecie znajdziemy wielu samozwańczych zbawców świata budujących tanie urządzenia w domu na drukarkach 3D. W rzeczywistości respiratory to jednak niezwykle skomplikowane urządzenia i ciężko wyobrazić sobie ich chałupniczą produkcję.

Respiratory pompują do płuc powietrze wymieszane z odpowiednim stężeniem tlenu – zgodnie z indywidualnymi potrzebami pacjenta. Dwutlenek węgla jest wydalany w miarę zmniejszania się objętości płuc.

Muszą być dokładnie dopasowane do każdego pacjenta. Obejmuje to ustawienie liczby oddechów wydawanych przez urządzenie na minutę oraz „objętości oddechowej” powietrza, które przepływa tam i z powrotem podczas wdechu i wydechu pacjenta.

Najbardziej zaawansowane urządzenia mogą kosztować nawet 50 tys. dol. i wtedy są wyposażone w czujniki i funkcje opieki nad pacjentem.

Ale nawet w przypadku korzystania z nich przez wysoko wykwalifikowany personel, respiratory mogą powodować u niektórych pacjentów poważne komplikacje, takie jak porespiratorowe zapalenie płuc i wiele innych powikłań.

W rękach amatorów mogą one doprowadzić do śmierci pacjenta.

Tym bardziej przy tej epidemii, kiedy wentylacja mechaniczna pacjentów cierpiących na COVID-19 jest skomplikowana. Dodatkowym i jeszcze mniej rozwiązywalnym problemem jest brak ekspertów.

Dräger opowiada, że w Niemczech minister zdrowia być może i zawczasu doposażył kraj w 10 tys. dodatkowych respiratorów, ale nadal nie wiadomo, jak je rozdystrybuować.

“W związku z tym wiele szpitali kontaktuje się z nami bezpośrednio. Mimo trudności, musimy zadbać o to, aby wentylatory mechaniczne były rozdzielane w najlepszy możliwy sposób, a szpitale nie otrzymywały zaawansowanego sprzętu, który nie wiedzą, jak wykorzystać”, relacjonuje prezes producenta sprzętu medycznego.

Zapytany o to, co jest takiego wymagającego w tych urządzeniach, Dräger wyjaśnił, że nie chodzi o urządzenie, ale o osobę, która jest do niego podłączona.

“Lekarz musi być w stanie ocenić stan osoby i wiedzieć, jak precyzyjnie dostosować urządzenie, aby najpierw uratować jej życie, a następnie zapewnić jej szybki powrót do zdrowia. Wymaga to wielu lat doświadczenia”, podkreśla.

>>> Czytaj też: Oto artykuł sprzed 8 lat, który wyjaśnia związek między rosnącym ryzykiem pandemii a wpływem człowieka na środowisko