Organizacjom reprezentującym przedsiębiorców nie podoba się pomysł skrócenia tygodnia pracy do czterech dni. Mówią, że taki krok to gwarantowana recesja. Deklarację skrócenia tygodnia pracy złożyła ministra rodziny i pracy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk w czasie kongresu Impact’24.
Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej już wcześniej zapowiadało rozpoczęcie prac nad zmianami w kodeksie pracy. Resort analizuje możliwość wprowadzenia czterodniowego tygodnia pracy lub siedmiogodzinnego dnia pracy. Zapowiedzi te podtrzymuje szefowa resortu Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
– Uważam, że to jest ten czas, by w perspektywie – może nie tego roku, ale najbliższych kilku lat – skrócić tydzień pracy – powiedziała Agnieszka Dziemianowicz-Bąk w czasie kongresu Impact 2024.
Pracodawcy RP: nawet same zapowiedzi są szkodliwe
Pomysł, chociaż jeszcze w powijakach, nie podoba się organizacjom reprezentującym pracodawców.
– Na szczęście przedstawiciel MRPiPS na ostatnim posiedzeniu Rady Dialogu Społecznego deklarował, że to tylko pomysł, bez twardej intencji jego wprowadzenia. Jeśli wprowadzilibyśmy za tej kadencji rządu czterodniowy tydzień pracy dla wszystkich pracowników, to gwarantuję recesję w Polsce. Nawet same zapowiedzi są szkodliwe: część firm uważa ten powód za wystarczający, by nowe miejsca pracy tworzyć np.: w Portugalii, gdzie płaca minimalna jest niższa niż w Polsce, dostępność pracowników lepsza, a ryzyko takiej niespodzianki mniejsze. Jeśli dodamy do tego ceny prądu niższe o połowę, argumenty zaczynają świadczyć przeciwko Polsce – mówi 300Gospodarce Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP.
Niemal niemożliwe do wprowadzenia
Z kolei Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie, wskazuje, że przede wszystkim Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej powinno postawić na dialog z przedsiębiorcami.
– Powiedzielibyśmy wtedy, że przy obecnej sytuacji gospodarczej i przy wielu brakach kadrowych w niektórych dziedzinach gospodarki czterodniowy tydzień pracy jest niemalże niemożliwy do wprowadzenia – uważa Hanna Mojsiuk.
Prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie zaznacza jednocześnie, że „jest to rzecz do dyskusji”: – Takie zmiany muszą być zawsze dokładnie przeliczone. Mowa o kosztach przedsiębiorców, ale także logistyce pracy poszczególnych gałęzi gospodarki np. przemysłu, transportu czy handlu.
Coś za coś
– Nie da się takich zmian wprowadzić na „łapu-capu”. Wszelkie zmiany należy skonsultować z przedsiębiorcami, ale zapytać także pracowników czy mają takie oczekiwania. Wyobrażam sobie wprowadzenie krótszego dnia pracy, ale może wówczas trzeba zweryfikować czy nie skasować obowiązkowej 15 minutowej przerwy w czasie dnia pracy. Słyszałem także o propozycji czterodniowego tygodnia pracy, ale w trybie zmianowym, czyli jedni pracują od poniedziałku do czwartku, ale inni też od czwartku do niedzieli – podkreśla z kolei Kamil Zieliński ze Związku Pracodawców Pomorza Zachodniego.
Obecnie skrócony do czterech dni czas pracy testują firmy m.in. w Niemczech i Hiszpanii. Test tego rodzaju ma za sobą z kolei Wielka Brytania, gdzie zakończył się on sukcesem. Aż 92 proc. firm, które brały udział w badaniu, kontynuuje czterodniowy tydzień pracy. Podobne doświadczenia ma Islandia, która w latach 2015-2019 testowała czterodniowy tydzień pracy. Efekt? Pracownicy mniej się stresowali, a część stała się bardziej wydajna.
To też może Cię zainteresować:
- Praca za granicą. Ile można zarobić? Ofert przybywa, ale dominuje jeden kierunek
- Połowa firm bez home office. Praca zdalna nie podbiła serc pracodawców
- Dobra praca szczęścia nie daje. Satysfakcja z tego co robimy nie musi oznaczać zadowolenia z życia
- Młodzi chcą łączyć naukę z pracą. Ale jeszcze częściej marzą o własnym biznesie