{"vars":{{"pageTitle":"Rząd zmienia regułę wydatkową w budżecie, przez inflację i wojnę. Znamy szczegóły projektu","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["news","tylko-w-300gospodarce"],"pageAttributes":["budzet","deficyt-budzetowy","deficyt-sektora-finansow-publicznych","dochody","finanse","finanse-publiczne","main","makroekonomia","najwazniejsze","regula-wydatkowa","wydatki-budzetowe"],"pagePostAuthor":"Marek Chądzyński","pagePostDate":"13 czerwca 2022","pagePostDateYear":"2022","pagePostDateMonth":"06","pagePostDateDay":"13","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":313581}} }
300Gospodarka.pl

Rząd zmienia regułę wydatkową w budżecie, przez inflację i wojnę. Znamy szczegóły projektu

Ministerstwo Finansów chce dużych zmian w regule wydatkowej, która służy do wyliczania dopuszczalnego limitu wydatków państwa. Resort tłumaczy, że bez nich doszłoby do drastycznych cięć w budżecie, co byłoby złe w obecnej sytuacji gospodarczej.

MF przygotowało już projekt nowelizacji przepisów w ustawie o finansach publicznych, którym chce zmodyfikować regułę, a rząd na posiedzeniu 14 czerwca przyjął projekt.

Inflacja zamiast celu inflacyjnego NBP

Reguła wydatkowa to wzór do wyliczania maksymalnego limitu wydatków najważniejszych instytucji państwa – powyżej tak ustalonej kwoty nakłady nie mogą rosnąć. Wzór reguły opiera się o kilka ekonomicznych zmiennych, wśród których najważniejsze to tempo wzrostu PKB i inflacja.

Od 2015 roku zamiast bieżącej inflacji we wzorze reguły wpisany był cel inflacyjny NBP, który jest stały i wynosi 2,5 proc.

Najważniejszą zmianą będzie odwrócenie tej, którą rząd PiS wprowadził właśnie w 2015 r. Cel inflacyjny NBP zostanie zastąpiony wskaźnikiem prognozowanej rzeczywistej inflacji. 300Gospodarka jako pierwsza informowała o projekcie 13 czerwca.

Łukasz Czernicki, główny ekonomista Ministerstwa Finansów, tłumaczy, że w sytuacji, gdy bieżąca inflacja odjechała od celu inflacyjnego banku centralnego tak daleko, jak obecnie, taka modyfikacja reguły jest niezbędna.

– Niektóre wydatki budżetowe są przecież zwiększane z uwzględnieniem bieżącej inflacji. Na przykład w przyszłym roku będziemy mieli z tego powodu dużo większą od tegorocznej waloryzację emerytur i rent. Takich wydatków w budżecie, które muszą wzrosnąć bo rośnie inflacja, jest więcej – mówi Czernicki.

– Jeśli w regule byłby utrzymany cel inflacyjny, jako podstawa do wyliczeń limitu, to wielkość tego limitu będzie zbyt niska względem rzeczywistych potrzeb, wynikających nie ze dodatkowych wydatków tylko ze zmieniających się uwarunkowań makroekonomicznych – dodaje ekonomista MF.

Podkreśla, że pozostawienie reguły bez zmian oznaczałoby tak naprawdę konsolidację fiskalną, czyli zaciskanie pasa w budżecie, i to o dużej skali.

– Pozostawienie reguły bez zmian wymusiłoby już w przyszłym roku uzyskanie nadwyżki w całym sektorze finansów publicznych. To oznaczałoby drastyczne zacieśnienie fiskalne; nie moglibyśmy na przykład kontynuować niezbędnych działań związanych z łagodzeniem negatywnych skutków rosyjskiej agresji na Ukrainę. Jeśli w tym roku deficyt ma wynieść około 4,3 proc. PKB, a w przyszłym byłaby nadwyżka, to skala tego zacieśnienia byłaby bezprecedensowa, rzędu kilku procent PKB w ciągu jednego roku – dodaje.

Odwracanie zmian z 2015 roku

Ekonomista MF odrzuca zarzut o manipulowanie regułą w zależności od bieżących potrzeb wydatkowych rządu: gdy w 2015 r. wprowadzano do niej cel inflacyjny NBP, to był on znacznie powyżej ówczesnej inflacji. Zarówno w 2015 r., jak i w 2016 r., w Polsce panowała deflacja, czyli spadek cen (odpowiednio o 0,8 i 0,6 proc. rocznie).

Łukasz Czernicki mówi, że wprowadzenie wtedy stałego wskaźnika w postaci celu inflacyjnego NBP (który jest stały i wynosi 2,5 proc.) miało sens, bo poprawiło przewidywalność polityki budżetowej.

– To było jak kotwica dla planowania wydatków, co również miało swoje zalety, np. stabilizowało proces budżetowy. Jednak gdy jest aż tak duży rozdźwięk między celem inflacyjnym NBP, a rzeczywistą inflacją, to nie da się prowadzić racjonalnej polityki fiskalnej przy zastosowaniu tej kotwicy – ocenia Łukasz Czernicki i dodaje, że bieżący prognozowany wskaźnik inflacji wykorzystywany jest przez wiele innych krajów.

Zgodnie z projektem MF limit wydatków na kolejny rok wyliczany byłby na bazie prognozy inflacji na ten rok, z opcją rewidowania go ex post. Chodzi o ponowne przeliczenie limitu już po wykonaniu roku budżetowego, gdy wszystkie dane z gospodarki są znane, by uzyskać obiektywny punkt wyjścia do wyliczeń limitu na rok kolejny.

To zapobiegnie błędom wynikającym np. nietrafionych prognoz inflacyjnych – mówi Łukasz Czernicki.

Nowe wydatki inwestycyjne wyłączone

Ale zastąpienie wskaźnika inflacji to nie jedyna zmiana szykowana w regule. Druga to wyłączenie z niej nowych wydatków inwestycyjnych. Nowych – a więc reguła nie uwzględniałaby jedynie wzrostu nakładów na inwestycje ponad już wydawane kwoty.

– Klauzula inwestycyjna wyłączałaby przyrosty wydatków inwestycyjnych, a nie całość tych wydatków. To jest druga ważna poprawka, aczkolwiek jeśli chodzi o wpływ na wielkość limitu, to oczywiście dużo większe znaczenie ma zmiana wskaźnika inflacji w regule – mówi Łukasz Czernicki.

Według ekonomisty MF zmiana wskaźnika inflacji oznacza zwiększenie limitu wydatków o 3-4 proc. PKB.

Na razie klauzula inwestycyjna obowiązywałaby jedynie w 2023 roku. Rząd szykuje się jednak do przeglądu działania reguły wydatkowej i przymierza się do jej zreformowania po 2023 r.

Przed nami większa reforma reguły

Łukasz Czernicki zwraca uwagę, że w Unii Europejskiej nadal obowiązuje generalna klauzula wyjścia – czyli zwolnienie z konieczności stosowania ścisłych reguł fiskalnych ze względu na zawirowania w gospodarce, wywołane najpierw przez pandemię, a obecnie wojnę na Ukrainie.

Ale, jak mówi, Komisja Europejska dla każdego z krajów członkowskich wydała indywidualne rekomendacje dla prowadzenia polityki budżetowej w 2023 roku. Polsce zaleca neutralną politykę fiskalną, co oznacza, że na razie nie oczekuje od nas cięć i oszczędności, ale też nie zaleca zwiększania wydatków.

– To, co my teraz robimy, jest rozwiązaniem doraźnym, spójnym z rekomendacjami KE. To nie jest tak, że robimy coś na własną rękę, co groziłoby złamaniem dyrektywy. Zakładamy jednak, że Komisja w 2023 roku przedstawi jakieś swoje propozycje zmian reguł fiskalnych na jesieni – mówi rozmówca 300Gospodarki.

– Wtedy też – co jest spójne z tym, co mamy zapisane w Krajowym Planie Odbudowy – podejmiemy się głębszej zmiany naszej reguły wydatkowej – dodaje ekonomista MF.

Czernicki przypomina, że Polska aktywnie zabiega o wyłączenie z reguł fiskalnych UE wydatków na wojsko. I zamierza podtrzymać ten postulat również w dyskusji o reformie unijnych ram fiskalnych.

– Jednocześnie chcielibyśmy na takiej samej zasadzie wyłączyć wydatki na zielone inwestycje. Ale podkreślam: wyjątki powinny dotyczyć jedynie wydatków kluczowych dla polityki państwa w dłuższej perspektywie – mówi.


Polecamy także: