{"vars":{{"pageTitle":"Polska fundacja pozywa Facebooka. To pierwsza taka sprawa w Europie","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["news"],"pageAttributes":["facebook","internet","media-spolecznosciowe","prawo","rozrywka","spoleczna-inicjatywa-narkopolityki"],"pagePostAuthor":"Grzegorz Kowalczyk","pagePostDate":"7 maja 2019","pagePostDateYear":"2019","pagePostDateMonth":"05","pagePostDateDay":"07","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":7697}} }
300Gospodarka.pl

Polska fundacja pozywa Facebooka. To pierwsza taka sprawa w Europie

Polska organizacja pozarządowa Społeczna Inicjatywa Narkopolityki złożyła pozew przeciwko Facebookowi za zamknięcie grupy i profilu, na których ostrzegano przed zażywaniem narkotyków mogących stanowić zagrożenie dla życia. To pierwszy taki przypadek w Europie.

Pozew skierowany do Sądu Okręgowego w Warszawie dotyczy ochrony dóbr osobistych. Zdaniem przedstawicieli organizacji zamknięcie grupy to naruszenie wolności słowa i ograniczenie dostępu do wiedzy osobom, które najbardziej tego potrzebują. Na grupie „SIN – Sekcja Talerzy”, zrzeszającej około cztery tysiące osób, informowano bowiem o tym, jak uniknąć przedawkowania groźnych dla zdrowia substancji pojawiających się na imprezach.

Facebook potraktował jednak te treści jako propagowanie środków niedozwolonych i arbitralnie usunął zarówno stronę, jak i grupę, uzasadniając to nieprzestrzeganiem zasad społeczności. Następnie administracja serwisu z tego samego powodu zdecydowała o likwidacji facebookowej witryny stowarzyszenia.

Odwołanie od tej decyzji nie przyniosło rezultatu. Z dnia na dzień organizacja straciła kontakt z 16 tys. użytkownikami lubiącymi profil. W styczniu podobny los spotkał konto SIN na należącym do Facebooka Instagramie.

Społeczna Inicjatywa Narkopolityki postanowiła założyć swój fanpage na nowo, jednak został on potraktowany w ten sam sposób, co poprzedni. Dlatego też stowarzyszenie zdecydowało się na drogę sądową. W pozwie domaga się przywrócenia swoich kanałów komunikacji oraz zamieszczenia przeprosin.

Zdaniem przedstawicieli organizacji decyzja Facebooka podważyła zaufanie do SIN i zasugerowała, jakoby stowarzyszenie zajmowało się działaniami sprzecznymi z prawem. „Założyliśmy nową stronę na Facebooku i staramy się odbudowywać dotarcie i zaufanie, jakie mieliśmy, zanim nasze konta w obydwu portalach zostały zablokowane. To trwa, a ponieważ nie wiemy, co konkretnie w naszej komunikacji nie spodobało się moderatorom, nie znamy dnia ani godziny, kiedy znów jednym kliknięciem przekreślą nasz wysiłek” – powiedział Jerzy Afanasjew z SIN.

Niektóre działania organizacji można faktycznie określić jako kontrowersyjne, ponieważ istniejące od 2012 roku stowarzyszenie sprzeciwia się walce z narkotykami opartej o zakazy. Opowiada się również za liberalizacją prawa antynarkotykowego, zakładającą możliwość posiadania substancji odurzających na własny użytek.

“Wychodzimy z założenia, że najlepiej jest nie zaczynać używać narkotyków lub przestać, jeżeli się to robi, jednak nie zawsze jest to możliwe. Edukujemy jak, jeśli już się zażywa, robić to z możliwie najmniejszą szkodą” – można przeczytać na oficjalnej stronie stowarzyszenia.

SIN informuje o tym, w jaki sposób możliwie bezpiecznie zażywać substancje niedozwolone, a także które mieszanki nie powodują znacznego uszczerbku na zdrowiu. Podczas imprez masowych wolontariusze organizacji oferują pomoc w zbadaniu bezpieczeństwa posiadanych substancji oraz zajmują się osobami odurzonymi. Punkty informacyjne są natomiast zaopatrzone m.in. w prezerwatywy, zatyczki do uszu i wodę. Podejmowane przez SIN akcje społeczne dotyczące profilaktyki i redukcji szkód są wspierane przez Międzynarodowy Czerwony Krzyż, a także instytucje podległe polskiemu Ministerstwu Zdrowia.

Pozwanie europejskiego oddziału Facebooka, mającego swą siedzibę w Dublinie, stanowi precedens nie tylko w Polsce, ale i w kontekście całego kontynentu. Portal Euroactiv ocenił, że to pierwsza sprawa w Europie dotycząca cenzury nie wynikającej z działań instytucji państwowych, lecz prywatnej firmy.

Pojawia się pytanie, na ile wszechobecne już portale społecznościowe mogą samodzielnie decydować o publikowaniu bądź odmówieniu umieszczania na swoich platformach określonych treści.

Niewątpliwie ogromny zasięg i społeczny wpływ powodują, że trudno rozpatrywać rolę firmy takiej jak Facebook wyłącznie w kategorii prywatnego przedsiębiorcy. Dla organizacji adresowanej przede wszystkim do młodych ludzi obecność na portalach społecznościowych oznacza być albo nie być. Wyrok sądu może stać się zatem kluczowy w zakresie interpretowania współczesnej wolności słowa.

Z tego powodu pozew poparła Fundacja Panoptykon, działająca na rzecz wolności obywatelskich w dobie wszechobecnej technologii. Opowiada się ona za większą transparentnością ingerencji w treść generowaną przez użytkowników – zdaniem przedstawicieli fundacji oprócz szczegółowej informacji zawierającej powody zablokowania, decyzje administratorów powinny podlegać niezależnej kontroli sądów.

– Pozywamy Facebooka, ale mamy nadzieję, że wynik sprawy wyznaczy standardy, które wpłyną też na działanie innych platform – czytamy w komunikacie organizacji. Na prośbę Panoptykonu sprawą pro bono zajmuje się Kancelaria Wardyński i Wspólnicy.

Zablokowanie SIN to nie pierwsza kontrowersyjna decyzja Facebooka dotycząca polskiej rzeczywistości społecznej. W przeszłości w podobny sposób „znikały” strony organizatorów corocznego Marszu Niepodległości, zbliżona sytuacja dotyczyła stron satyrycznych. We wrześniu 2017 roku Youtube usunął natomiast film „Niezwyciężeni” autorstwa Instytutu Pamięci Narodowej ze względu na fikcyjne roszczenie dotyczące praw autorskich. Materiał został jednak szybko odblokowany po interwencji Ministerstwa Cyfryzacji.

>>> Przeczytaj też: Dlaczego Mark Zuckerberg sam wzywa do regulacji mediów społecznościowych?