Kwestia ewentualnych podwyżek lotniskowych jest dość drażliwa dla wszystkich uczestników rynku lotniczego. Polska i tak ma niższe opłaty nawigacyjne niż inne kraje unijne – mówi w rozmowie z 300Gospodarką prezes Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej Janusz Janiszewski.
W ubiegłym tygodniu informowaliśmy, że Michael O’Leary, prezes linii Ryanair – największej pod względem liczby przewiezionych pasażerów w Europie i w Polsce – napisał list do premiera Mateusza Morawieckiego z prośbą o spotkanie.
Przewoźnicy będą uciekać z Polski?
Szef Ryanaira nie zgadza się na planowane wyższe stawki opłat za starty i lądowania na polskich lotniskach. Jak twierdzi, wyższe opłaty nawigacyjne mogą nieść za sobą groźne konsekwencje zarówno dla przewoźników, jak i dla pasażerów.
“Podwyżki opłat przez Polską Agencję Żeglugi Powietrznej sprawią, że linie lotnicze nie będą w stanie ponosić wyższych kosztów, a polscy pasażerowie będą musieli płacić znacznie więcej za bilety” – pisał Michael O’Leary w liście do szefa polskiego rządu.
Nowe, podwyższone stawki mają zacząć obowiązywać od 1 stycznia 2022 roku.
Na Lotnisku Chopina opłata terminalowa, czyli stawka, którą PAŻP pobiera od przewoźnika za obsługę samolotów podczas startu i lądowania, wyniosłaby 524,58 zł (wzrost o 53 proc.), a w portach regionalnych aż 1347,76 zł (wzrost o 70 proc.).
Opłata ENR, która jest częścią opłaty trasowej – pobieranej za każdy lot samolotu w przestrzeni powietrznej, kontrolowany przez kontrolę ruchu lotniczego – wzrosłaby do 245,81 zł, czyli o 26 proc.
„W Polsce i tak jest taniej”
W rozmowie z 300Gospodarką odniósł się do problemu Janusz Janiszewski, prezes Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej. „Kwestia ewentualnych podwyżek jest kwestią dość drażliwą dla wszystkich uczestników rynku lotniczego. Musimy jednak pamiętać, że wszyscy jedziemy na tym samym wózku, a kryzys lotniczy w jednakowy sposób dotknął każde z przedsiębiorstw” – powiedział.
Szef PAŻP-u tłumaczy, że instytucja musi poddawać się przepisom Unii Europejskiej i przepisom krajowym.
„UE w 2020 roku wytworzyła mechanizm, który polega na zwrocie utraconych korzyści majątkowych w latach 2020-2021. Zastosowaliśmy się do tych przepisów i złożyliśmy nasze koszty” – mówi.
Janiszewski podkreśla jednak, że w stosunku do roku 2019, PAŻP zredukował koszty o ponad miliard złotych.
„To jest jedna z największych obniżek w UE, której nie dokonała żadna z europejskich agencji. Optymalizacja naszych kosztów w 2020 roku była na poziomie pomiędzy 25 a 30 proc. Nie posiadając żadnej pomocy ze strony innych podmiotów, musieliśmy bazować na innych zasobach pieniężnych i na utrzymaniu płynności finansowej” – tłumaczy Janusz Janiszewski.
Prezes PAŻP podkreśla, że wiele podobnych instytucji za granicą, mimo dotacji, podniosło swoje stawki.
„Polski system jest poniżej średniej europejskiej. Przed pandemią średnia stawka opłaty trasowej wynosiła 50 euro, a w Polsce 43 euro” – mówi.
Jak jednak dodaje prezes PAŻP-u, algorytm jest nieubłagany i przy niskim wolumenie ruchu lotniczego opłaty będą wyższe, co może być bolesne dla linii lotniczych. Zdaniem Janiszewskiego, stanowi to jednak przyczynek do dyskusji nad finansowaniem usług nawigacyjnych od 2024 roku, czyli po przewidywanym zakończeniu kryzysu w lotnictwie.
„COVID pokazał, że system poboru opłat jest nieadekwatny do tak dynamicznie zmieniających się warunków. Musimy też utrzymywać dość drogi sprzęt i urządzenia nawigacyjne, z których skorzysta nie tylko Ryanair, ale i mała awionetka” – mówi.
„Szanuję Michaela O’Leary’ego. Model linii lotniczej, który przyjął, robi wrażenie. Natomiast nie my tworzyliśmy prawo europejskie, schemat powstał w 2009 roku, później był trochę zmieniany. Widać jednak, ze nie jest on przystosowany do nagłych zmian” – podsumowuje Janiszewski.
Polskie lotniska za drogie dla Ryanaira? Szef linii chce spotkania z premierem Morawieckim