Walka z inflacją będzie kosztowała w tym roku finanse publiczne minimum 47,6 mld zł, wynika z wyliczeń Ministerstwa Finansów, do jakich dotarła 300Gospodarka. Najwięcej pochłonie zamrożenie taryf i dodatki do drożejących paliw.
Wyliczenia, które przedstawiamy to plan minimum. Zakładają obowiązywanie tarczy anytinflacyjnej tylko do końca października (już padły deklaracje jej przedłużenia do końca roku) i uwzględniają jedynie dodatek węglowy bez innych dopłat. Nie ma w nich też wyliczeń potencjalnego zamrożenia taryf na ciepło. Są jedynie skutki tzw. wyrównania cen sprzedawcom gazu.
Ile kosztuje tarcza antyinflacyjna? 22 mld zł
Najdłużej obowiązującym rozwiązaniem, które rząd wprowadził w odpowiedzi na wzrost cen, jest obniżka stawek VAT i akcyzy na niektóre towary. Od 1 lutego VAT od paliw wynosi 8 proc., w przypadku gazu jest to 0 proc. Zerowa stawka obowiązuje również w przypadku energii elektrycznej, ciepła systemowego a także nawozów. I – co chyba najważniejsze – przy sprzedaży żywności.
Gdy rząd prezentował swój pomysł zakładał, że to właśnie zerowy VAT na żywność najbardziej uszczupli budżetowy dochód.
Jednocześnie rząd dokonał kilku obniżek akcyzy. Np. dla paliw spadła ona do najniższego dopuszczalnego przez UE poziomu. Niższą akcyzę płaci się też za prąd.
Według wyliczeń Ministerstwa Finansów koszt tarczy idzie w miliardy złotych. I to tarczy w obecnie obowiązującej wersji, czyli takiej, w której obniżka podatków działa tylko do końca października. A już wiadomo, że zapadły polityczne decyzje o jej przedłużeniu do końca 2022 r. Zapowiedział to premier Mateusz Morawiecki.
– Szacowane skutki regulacji obowiązujących do 31 października bieżącego roku to kwota ok. 19,6 mld zł mniejszych wpływów budżetowych z VAT w 2022 r. Natomiast szacowany ubytek wpływów budżetowych z tytułu akcyzy za okres styczeń – październik 2022 r. wynikający z wprowadzonych regulacji to ok. 2,4 mld zł – podaje MF.
Zamrożenie taryf gazu: 9,4 mld zł
Jednak obniżki podatków pośrednich to zaledwie część rządowych prób złagodzenia skutków wzrostu cen. Inna to np. zamrożenie taryf gazowych dla odbiorców indywidualnych i instytucji użyteczności publicznej. Chodzi o to, że ceny gazu, jakie płacą obecnie gospodarstwa domowe i niektóre instytucje, są niższe od rynkowych.
Jednak sztuczne utrzymywanie takich cen mogłoby prowadzić do poważnych problemów sprzedawców gazu, a zwłaszcza państwowego Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa. Wymyślono więc mechanizm dopłaty do ceny, który jest finansowany ze środków publicznych.
Jak wylicza MF, państwo ma zamiar przeznaczyć na niego kwotę do 9,4 mld złotych.
– Środki na ten cel pochodzą ze sprzedaży części uprawnień do emisji gazów cieplarnianych a ich przekazanie stanowi ubytek dochodów budżetu państwa – podaje resort.
Dodatek osłonowy: 4,7 mld zł
Inne działania to wypłaty dodatków osłonowych dla najuboższych gospodarstw domowych. Przysługują one do końca roku, a ich wysokość zależy od liczby osób wchodzących w skład gospodarstwa domowego. I waha się od 400 zł dla jednoosobowego gospodarstwa domowego do 1150 zł dla rodziny minimum z sześcioosobowej.
Według słów wiceministra finansów Artura Sobonia jak dotąd skorzystało z niego 6,8 mln osób.
– Zabezpieczyliśmy 4,7 mld zł w budżecie państwa na wsparcie finansowe gospodarstw domowych, w tym również najuboższych energetycznie, w pokryciu części kosztów zakupu energii oraz w powiązanych z nimi rosnących kosztów zakupu żywności – stwierdza resort finansów.
Dodatek węglowy za 11,5 mld zł
Następnym dużym wydatkiem ma być wypłata dodatku węglowego. Ustawa, która wprowadza jednorazowe świadczenie w wysokości 3000 zł dla wszystkich, którzy ogrzewają swoje domy węglem, została już uchwalona przez parlament.
– Na tę formę wsparcia przeznaczono 11,5 mld zł, w tym nadwyżkę zysku Narodowego Banku Polskiego (9,6 mld zł), która stanowiłaby dochód budżet państwa. Zapewni ona wsparcie obywatelom ogrzewającym domy węglem i obciążonym rosnącymi – w wyniku wojny w Ukrainie – cenami tego surowca – wylicza Ministerstwo Finansów.
Czytaj również: Nie tylko węgiel. Ceny opału przed zimą niepokoją wszystkich Polaków
I są to wyliczenia bardzo ostrożne. Nie uwzględniają jeszcze rozszerzenia tej formy pomocy na inne źródła ciepła: gaz LPG, pellet, czy drewno. Nad takim pracuje Ministerstwo Klimatu i Środowiska.
Kto to wszystko sfinansuje?
Skąd rząd weźmie na to wszystko pieniądze? Przede wszystkim spadną mu dochody z podatków pośrednich w budżecie. Tak zadziała tarcza antyinfacyjna. Obniżenie stawek VAT tłumaczy, dlaczego wpływy z tego podatku są mniej więcej zgodne z planem, choć inflacja jest znacznie wyższa od zakładanej przy pisaniu ustawy budżetowej.
Na koniec czerwca fiskus zebrał 110,8 mld zł z VAT. I jest to ledwie 46,7 proc. planu na cały rok.
Drugim pokaźnym źródłem będą wpływy ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2. Polska, jak wiadomo, sprzedaje uprawnienia na aukcjach. Rok temu zainkasowała z tego ponad 24 mld zł. W tym roku plany są bardziej skromne, ale też niemałe: tak krytykowane przez rząd aukcje EU ETS mają zapewnić 8,3 mld zł. Jak dotąd udało się zebrać 5 mld zł.
Polecamy: Budżet już nie zarabia na uprawnieniach do emisji CO2 tyle, co rok temu. Mamy nowe dane
Na co idą konkretnie te pieniądze? Na dopłaty do cen dla firm gazowych, głównie PGNiG. Bezpośrednio wypłaca je Fundusz Wypłaty Różnicy Ceny. W I kwartale fundusz zainkasował 1,7 mld zł, które Polska pozyskała na aukcjach.
Przypomnijmy, że – co do zasady – wpływy z aukcji mają przynajmniej w połowie trafiać na cele klimatyczne.
Wydrenowany fundusz covidowy
Następnym źródłem jest Fundusz Przeciwdziałania Covid-19 (FPC). To specjalny wehikuł finansowy stworzony na początku pandemii, by zapewnić rządowi większą elastyczność w finansowaniu walki z nią. Choć stan epidemii został zniesiony, to fundusz działa bez przeszkód. W pierwszej połowie roku sfinansował wydatki w wysokości ponad 19,2 mld zł.
Fundusz covidowy to poręczne narzędzie. Nie jest zaliczany do finansów publicznych, więc dług, jaki zaciąga w jego imieniu Bank Gospodarstwa Krajowego nie powiększa Państwowego Długu Publicznego (PDP). Tym samym można zadłużać fundusz covidowy bez obawy, że złamie się konstytucyjny limit dla PDP.
Rząd ma wobec funduszu kolejne plany. Na przykład ma on zasilić Fundusz Wypłaty Różnicy Ceny. A w przyszłości być pomostem dla finansowania dodatku węglowego z zysków NBP.
Jest tylko jedno „ale”. Rząd do tej pory korzystał z tego, że fundusz zasilony pieniędzmi ze sprzedaży obligacji przy niemal zerowych stopach procentowych, był zasobny w gotówkę. Na początku roku dysponował 20,35 mld zł. Jednak wydatki, które na bieżąco finansuje, spowodowały, że gotówki ubyło. Na koniec czerwca stan funduszu to już 2,43 mld zł.
Sztuczki w finansach publicznych. Wiemy, ile rząd wydał poza budżetem państwa