{"vars":{{"pageTitle":"Zakaz aut spalinowych. Rząd już się przygotowuje, jest ważny przetarg","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["news","tylko-w-300gospodarce"],"pageAttributes":["auta-elektryczne","main","motoryzacja","najnowsze","samochod-elektryczny","samochody-elektryczne","samochody-spalinowe","transport"],"pagePostAuthor":"Emilia Derewienko","pagePostDate":"22 sierpnia 2022","pagePostDateYear":"2022","pagePostDateMonth":"08","pagePostDateDay":"22","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":342831}} }
300Gospodarka.pl

Zakaz aut spalinowych. Rząd już się przygotowuje, jest ważny przetarg

Jeśli samochód, to tylko elektryczny. Od 2035 roku produkcja aut spalinowych w Unii Europejskiej będzie zakazana. Jednak do skorzystania z samochodów elektrycznych, które zaczną wówczas królować na drogach, potrzebna jest odpowiednia infrastruktura. Tej obecnie jest w Polsce jak na lekarstwo.

Za kilkanaście lat w Unii Europejskiej nastąpi prawdziwa rewolucja, dotycząca zakazu produkcji samochodów spalinowych. Oznacza to, że mieszkańcy krajów członkowskich w dalszej perspektywie będą musieli przesiąść się na auta elektryczne, emitujące do atmosfery mniejszą ilość CO2.

Jednak już teraz aut elektrycznych przybywa szybciej niż infrastruktury do ich ładowania. Bo ładowarek przy głównych trasach, przecinających Polskę – ekspresówkach, a nawet autostradach – brakuje nam dramatycznie, co pokazaliśmy tutaj.

W całej Polsce stacji ładowania samochodów elektrycznych jest 2232 – wynika z danych Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych. To niewiele w skali całego kraju.

Białe plamy na mapie ładowarek dla aut elektrycznych pokrywają głównie wschodnią część kraju. Najmniej punktów ładowania elektryków w Polsce występuje w woj. podlaskim, lubelskim i świętokrzyskim. W każdym z tych regionów jest niewiele ponad takich 20 stacji.

Największa ich liczba przypada w Polsce na woj. mazowieckie (ok. 300). Dalej na podium są woj. dolnośląskie i pomorskie.

Rząd się przygotowuje

Można więc powiedzieć, że położenie w Polsce nacisku na korzystanie z aut elektrycznych będzie prawdziwym wyzwaniem. Ministerstwo Klimatu i Środowiska (MKiŚ) zdaje się być tego świadome, dlatego ogłosiło dedykowany temu przetarg. Jego przedmiotem jest sporządzeniu mapy rozmieszczenia takich ładowarek przy głównych trasach w Polsce.

Jak tłumaczy resort, chodzi o stworzenie „scenariusza rozmieszczenia infrastruktury ładowania na Miejscach Obsługi Podróżnych (MOP) znajdujących się przy drogach należących do sieci bazowej TEN-T”.

TEN-T to tzw. transeuropejska droga transportowa, czyli sieć dróg wytyczona przez Unię, uznana za strategiczną dla połączenia poszczególnych regionów Europy. W Polsce i w regionie prezentuje się ona tak:

Co ważne, odległość między stacjami ładowania na tych drogach nie powinna być większa niż 60 km.

Wartość całego zamówienia nie może przekroczyć 130 tys. zł.

Zamawiający, czyli ministerstwo, przy wyborze wykonawcy weźmie pod uwagę kryterium ceny brutto (40 proc.) oraz doświadczenie realizatora zamówienia. Na wykonanie zadania jest 90 dni od momentu podpisania umowy – najpóźniej do 9 grudnia 2022 roku.

Wykonawca oszacuje koszty i czas budowy projektu oraz zaprezentuje swoją metodę. Jak dowiadujemy się w Ministerstwie Klimatu i Środowiska, zwycięzca przetargu może zostać wyłoniony już w tym tygodniu. Resort nie informuje, jakie firmy zgłosiły się do postępowania, co wynika z zapisów prawnych.

Czy to wystarczy?

Maciej Mazur, dyrektor zarządzający Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych (PSPA) w rozmowie z 300Gospodarką ocenia, że przetarg na mapę ładowarek to krok w dobrą stronę. Ale, zwraca uwagę, wyzwań, jakie będą stawać przed Polską wraz z rozwojem elektromobilności, jest więcej.

Ekspert wymienia m.in. nowe przepisy, nad jakimi obecnie pracują instytucje unijne. Nowe prawo ma zastąpić dyrektywę w sprawie rozwoju infrastruktury paliw alternatywnych. Chodzi o rozporządzenie AFIR, które będzie zakładać określone, wiążące cele dotyczące rozbudowy stacji ładowania. Czy też poziomu mocy, która ma być dostarczana w sieci infrastruktury ogólnodostępnej – w zależności od liczby nowo rejestrowanych samochodów z napędem elektrycznym.

– W efekcie przed Polską stoi olbrzymie wyzwanie. Dla przykładu, obecnie posiadamy 77 MW mocy bazowej w sieci ładowania EV. Gdy w życie wejdzie nawet najmniej ambitna wersja proponowanych przepisów, będziemy potrzebowali 435,8 MW. Czyli prawie 6 razy więcej do 2025 r. – mówi Maciej Mazur.

Podkreśla, że opracowanie projektu rozmieszczenia infrastruktury jest konieczne jeśli faktycznie Polska chce dysponować odpowiednio rozwiniętą siecią infrastruktury ładowania pojazdów elektrycznych.

Mazur zwraca uwagę, że potrzebna infrastruktura to nie tylko ładowarki dla samochodów osobowych, ale też ciężarówek.

– Zwłaszcza ten drugi obszar stanowi ogromne wyzwanie, gdyż obecnie w Polsce nie ma ani jednej dedykowanej stacji ładowania dla ciężkiego transportu o charakterze międzynarodowym – mówi rozmówca 300Gospodarki.

Samochody drożeją i będą drożały. Wywiad z Jakubem Farysiem ze związku producentów aut

Dodaje, że projekt rozmieszczenia infrastruktury musi zostać poparty także zmianami w regulacjach. Pozwoli to na przyspieszenie inwestycji m.in. w obszarze przyłączeniowym.

– Jeżeli Polska ma stworzyć warunki do rozwoju elektromobilności na skalę masową, wywiązać się z wymogów wyznaczonych przez AFIR i nie narazić się tym samym na dotkliwe kary finansowe, konieczne jest wdrożenie szerokich zmian systemowych – podkreśla Maciej Mazur.


Polecamy także: