W niedzielę 19 maja wyemitowano ostatni odcinek „Gry o tron”. Produkcja amerykańskiego HBO jest liderem niemal wszystkich historycznych serialowych statystyk – także tych dotyczących piractwa.
„Gra o tron” jest transmitowana w 207 krajach świata i, zdaniem niektórych analityków, warta już ponad 1 mld dol. Jest również drugim programem telewizyjnym, po Saturday Night Live, z największą liczbą statuetek i nominacji do nagrody Emmy – otrzymała 47 nagród przy 132 nominacjach. Oprócz tego uhonorowana została także jednym Złotym Globem.
Z kolei koszt wyprodukowania jednego odcinka przekracza 10 mln dol.
Rzecz jasna „Gra o tron” jest także jednym z najpopularniejszych tytułów wśród piratów internetowych. Zgodnie z danymi MUSO, portalu specjalizującego się w temacie piractwa, sezon siódmy serialu został nielegalnie pobrany z internetu ok. miliard razy. Co więcej, pierwszy odcinek ósmego sezonu miał zostać obejrzany nielegalnie ponad 54 mln razy już w 24 godziny od premiery.
Dla porównania, zgodnie z szacunkami Nielsena, legalna widownia tego samego odcinka w momencie premiery nie przekroczyła 17,5 mln widzów.
Wydaje się jednak, że na samym producencie serialu podobne statystyki nie robią wrażenia. Jeff Bewkes, szef wytwórni Time-Warner, będącej właścicielem stacji HBO, w 2013 roku wyraził kontrowersyjną opinię na temat piractwa i jego skutków dla GoT.
„Próbujemy sobie z tym poradzić już od 20-30 lat – ludzie udostępniają sobie subskrypcje, podpinają przewody na tyłach swoich budynków, żeby korzystać z kablówki sąsiadów. Z naszych doświadczeń wynika, że te działania prowadzą do wzrostów legalnej sprzedaży. Wydaje mi się, że to prawda, że Gra o Tron jest najczęściej nielegalnie pobieranym serialem na świecie i to jest lepsze niż nagroda Emmy” – powiedział.
Tymczasem od kilku lat trwa walka o prymat na rynku seriali. Rywalizacja rozgorzała odkąd nowy gracz, Netflix, urósł na tyle, by zagrozić potędze HBO. W 2018 roku internetowa platforma wyemitowała aż 700 oryginalnych produkcji i zebrała 112 nominacji do nagrody Emmy, podczas gdy tylko 108 nominacji trafiło do HBO.
To pierwszy raz od 17 lat, gdy amerykańskiego potentata ktoś zdołał pod tym względem wyprzedzić.
Można więc założyć, że HBO traktuje wzrost popularności wśród piratów jako swoistą reklamę w internecie i liczy na to, że przełoży się ona na wzrost popularności platformy streamingowej HBO Go – bezpośredniego rywala Netflixa i debiutującej niedługo platformy Disney+.