{"vars":{{"pageTitle":"Oto magiczny sposób na to, aby konferencje i kongresy były lepsze (a może nawet dobre!)","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["opinie","tylko-w-300gospodarce"],"pageAttributes":["branza-eventowa","konferencja","kongresy-gospodarcze","marketing","public-relations","rynek-konferencji"],"pagePostAuthor":"Daniel Rząsa","pagePostDate":"26 kwietnia 2021","pagePostDateYear":"2021","pagePostDateMonth":"04","pagePostDateDay":"26","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":123441}} }
300Gospodarka.pl

Oto magiczny sposób na to, aby konferencje i kongresy były lepsze (a może nawet dobre!)

Aby przyciągnąć uwagę organizatorów konferencji posłużyliśmy się w tytule bardzo prostym i niepoważnym clickbaitem, ale sprawa wcale niepoważną nie jest – pisze w felietonie redaktor naczelny 300Gospodarki Daniel Rząsa.

W 300Gospodarce bardzo lubimy wszelkie eventy gospodarcze: byliśmy patronami wielu z nich, jeździmy na nie i chodzimy, piszemy recenzje, przewodniki (takie jak choćby nasz największy hit, czyli Praktyczny i mocno nieoficjalny przewodnik po Krynicy), a w 2019 roku zrobiliśmy nawet ranking najlepszych kongresów gospodarczych w Polsce.

Ranking nie było kontynuowany w 2020 roku, bo praktycznie żadna konferencja się nie odbyła, ale jak tylko sezon konferencyjny otworzy się, będziemy recenzować.

Poza tym wszystkim piszemy często i mierzymy gender balance na wydarzeniach oraz śledzimy, na jakie konferencje jeżdżą naprawdę ważni ludzie.

Co z tego wszystkiego wynika? Ano na przykład to, że po naoglądaniu się setek paneli, wystąpień i wykładów i rozmowy na offie o nich z ludźmi, wiemy, co sprawia, że konferencja jest dobra i ciekawa.

I oczywiście wśród tych czynników są np. kwestie organizacyjne, miejsce imprezy, możliwość networkingu (bardzo ważna) czy jakość jedzenia (a jakże!).

Ale jest pewna rzecz, która na konferencjach powinna być absolutnie pierwszoplanowa, a która – co ze smutkiem obserwujemy – staje się od jakiegoś czasu coraz częściej pomijana w jakimkolwiek planowaniu wydarzeń.

To jest rzecz, dzięki której konferencja EFNI w Sopocie wygrała nasz pierwszy ranking najlepszych kongresów gospodarczych w Polsce.

Zanim przejdziemy do sedna, powiemy jeszcze, że nie jest to networking, który jest chyba drugą najważniejszą cechą dobrej konferencji i powodem tego, że przyjeżdżają na nią ludzie z całej Polski. Ale wydaje nam się, że networking będzie, jeśli ten pierwszy warunek zostanie spełniony.

A tym pierwszym warunkiem jest – uwaga, uwaga – jakość wystąpień i debat! Aby konferencja była udana, zaproszeni mówcy powinni mówić inspirujące, nieoczywiste rzeczy, a paneliści powinny zaciekle debatować ze sobą i merytorycznie spierać się na scenie o to, jakie rozwiązanie dyskutowanego zjawiska będzie najlepsze.

Oczywiste, prawda?

Niestety, dziś wiele – jak nie większość – konferencji i kongresów skupia się nie na treści, ale na formie. Co więcej, wiele niezwykle ważnych debat jest wręcz udawana, bo paneliści dobrani są w taki sposób, aby się ze sobą zgadzać i często przypadkiem kogoś nie urazić – czy to ważnego polityka, czy dużej firmy, która jest sponsorem wydarzenia.

Przez to tracimy wszyscy: my, dziennikarze, tracimy swój czas, paneliści swój, a sponsorzy swój, bo zamiast inspirującej burzy mózgów dostają mieszaninę uprzejmości, kryptokomplementów i zupełnie nieskutecznej reklamy.

Dlaczego tak się dzieje? Jest wiele powodów. Polityka na pewno jest wśród nich. Ale nie tylko polityka rozumiana jako walka o stołki i wpływy. Chodzi też o politykę działania firmy i złe rozumienie interesu tej firmy – czyli takie, które zakłada, że nie powinniśmy otwarcie rozmawiać o problemach.

Innym powodem takiego stanu rzeczy jest generalnie zła jakość usług public relations w Polsce. Działy PR często traktuje się w firmach (albo same firmy tak się postrzegają) jako ludzi od zamykania drzwi przed dziennikarzami i opinią publiczną, a nie tych, którzy powinni tę komunikację ułatwić.

A takie podejście nie przynosi efektów: jedyny efekt takich działań to grupa ludzi, którzy przyjdą na nasz kongres, ale głównym punktem ich agendy nie będzie wysłuchanie jednego czy drugiego prelegenta czy uczestnictwo w jakiejś debacie, ale pozycje “przerwa lunchowa” oraz “bankiet”.

Już dziś wiele z najważniejszych konferencji w Polsce dokładnie tak wygląda – wierzcie nam, jeździmy na nie wszystkie i rozmawiamy o tym z ludźmi, którym podczas bankietów rozwiązują się języki.

Drodzy organizatorzy konferencji i kongresów! Wiele wskazuje na to, że wasza branża będzie się powoli odmrażać. Organizując kolejny event pamiętajcie o tym, że prawdziwa debata nie musi Wam wcale zabrać sponsorów i widzów. Wręcz przeciwnie. Na polu przeciętności i tej całej nudnej i nieinspirującej gładkości wystąpień możecie być oryginalni i wnieść coś świeżego.

Paneliści nie muszą znęcać się nad firmami czy politykami, aby to było dobre. Wystarczy tak ich dobrać, aby nie tylko spełnić oczywiste dla wszystkich dziś wymaganie gender balance, ale też opinion balance.

Wtedy będzie nadal miło, jedzenie nadal będzie pyszne, ale uczestnicy wyniosą z kongresu oprócz tradycyjnej torby z bidonem i notatnikiem jeszcze lepsze kontakty i – co najważniejsze – wiedzę i inspirację. A reklamodawcy na pewno wrócą.

Tego Wam życzymy po pandemii.

Jak zmienił się świat przez ostatnich 20 lat? Jetsonom niełatwo byłoby się odnaleźć