{"vars":{{"pageTitle":"Jak zmienił się świat przez ostatnich 20 lat? Jetsonom niełatwo byłoby się odnaleźć","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["opinie"],"pageAttributes":["dzien-ziemi","felieton","main","prl","przemijajacy-czas","rozwoj-technologiczny","technologie","wspomnienia-daniela-rzasy"],"pagePostAuthor":"Daniel Rząsa","pagePostDate":"23 kwietnia 2021","pagePostDateYear":"2021","pagePostDateMonth":"04","pagePostDateDay":"23","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":123412}} }
300Gospodarka.pl

Jak zmienił się świat przez ostatnich 20 lat? Jetsonom niełatwo byłoby się odnaleźć

Nasz redaktor naczelny postanowił napisać list do samego siebie sprzed 20 lat, kiedy był jeszcze nastolatkiem. Może nie beztroskim, bo każdy nastolatek ma mnóstwo zmartwień, ale takim, który patrzył często w przyszłość i zastanawiał się, co będzie w mitycznym “kiedyś”.

Drogi mały Danielu,

Piszę do Ciebie list z dorosłości przeżywanej w czasach, kiedy technologia dostała takiego przyspieszenia, że twoim ulubionym Jetsonom niełatwo byłoby się odnaleźć.

Za 20 lat będzie rok 2021 – pierwszy rok trzeciej dekady XXI wieku i drugi rok trwania ogólnoświatowej pandemii koronawirusa Covid-19, a jednym z popularniejszych dowcipów tego czasu będzie powiedzenie, że napisanie “BC” za datą oznacza “before Covid”. Ale po kolei.

Pewnego kwietniowego dnia obudzą Cię, jak w większość dni, wibracje mojego zegarka. Zegarek ten, dzięki temu, że mierzy mój ruch we śnie i puls, wie, w jakiej fazie snu aktualnie się znajduję i wybiera najdogodniejszy moment w wyznaczonym 30-minutowym okienku czasowym, aby uruchomić alarm. (Obudziłem się mimo to niewyspany, chyba trzeba było jednak otworzyć okno na noc.) Poszedłem do łazienki i jak co dzień wszedłem na wagę, która mierzy moją masę, procent tłuszczu i BMI i automatycznie wysyła te dane przez wi-fi (za jakieś 10 lat dowiesz się co to) do aplikacji, którą mam w telefonie.

Podczas robienia śniadania – wege tofucznicy, bo zrezygnowałem z jedzenia mięsa ponad rok temu (a, jak dobrze wiesz, byłem wielkim jego miłośnikiem) – mój smart speaker, czyli mądry głośnik sterowany głosem i podłączony do internetu – opowiedział mi dzisiejsze newsy i prognozę pogody.

Przy śniadaniu ogarnąłem podstawowe rzeczy w pracy, oczywiście jak wielu z nas w trwającej pandemii zdalnie, przed komputerem. Wysłałem newsletter, w którym dużo dziś klimatycznych artykułów, w końcu Dzień Ziemi, który z roku na rok przez zwiększające się ryzyko klimatyczne staje się coraz ważniejszym dniem refleksji nad przyszłością planety.

Po śniadaniu za pomocą aplikacji w smartfonie zamówiłem taksówkę, która zawiozła mnie na mój dzisiejszy wywiad z prezesem jednego z dużych polskich banków. Taksówka była w pełni elektryczna, więc na szczęście mój ślad węglowy (zapamiętaj tę nazwę, będzie bardzo modna za 17 lat) był tym razem odrobinę mniejszy.

Wchodząc do nowego biurowca banku otrzymałem jak zawszę kartę gościa. Przechodząc przez bramki przed windami moja twarz na krótko pojawiła się na małym ekranie ciekłokrystalicznym, a bramka z radością w głosie powiedziała: “Temperatura w normie”. Pomyślałem początkowo: “Rzeczywiście dziś jest przyjemny dzień, ani za zimno, ani za gorąco”.

Dopiero w windzie, w której wyraźnie były zaznaczone miejsca, gdzie powinni stać pasażerowie zachowując odpowiedni dystans, zorientowałem się, że to chyba jednak chodziło o temperaturę mojego ciała, a bramki mierzą każdego, kto przychodzi do biura, sprawdzając, czy przypadkiem organizm nie ma jednego z podstawowych objawów choroby Covid-19, przez którą mamy dziś pandemię.

Podczas wywiadu ze wspomnianym prezesem banku rozmawialiśmy o zielonych inwestycjach, transformacji technologicznej bankowości, konkurencji z takimi firmami fintech (financial technology) jak Revolut, które pozwalają płacić na całym świecie w lokalnej walucie, wymieniając swoje złotówki czy euro bez prowizji po kursie walutowym ustalanym bez przerwy na żywo przez 24 godziny na dobę.

Po skończonym wywiadzie pomyślałem przez chwilę o wzięciu wynajmowanej na minuty hulajnogi elektrycznej do domu, jednak miałem co robić w pracy, więc musiałem wrócić szybko taksówką – tym razem hybrydowym autem, czyli połączeniem tradycyjnego silnika spalinowego z elektrycznym – ponownie zamówioną przez aplikację w telefonie.

W drodze powrotnej zdążyłem odpisać na kilka wiadomości, a wyciszające bezprzewodowe słuchawki, które miałem na uszach, pomogły mi skupić się na tych czynnościach. Słuchałem przez nie, jak zwykle, muzyki, której mam nieograniczony wybór dzięki aplikacji streamingowej, która po zapłacie kilkunastu złotych miesięcznie daje dostęp do niemal całej muzyki świata.

Owa aplikacja, dzięki śledzeniu i automatycznej analizie tego, czego słucham, potrafi często bezbłędnie wybrać kolejną piosenkę, którą zagra. To duża wygoda, ale też niesie pewne zagrożenia, bo dziś byle bank dowiaduje się każdego miesiąca o swoim przeciętnym kliencie 11 tysięcy danych i jego algorytmy potrafią przewidzieć, czy kredyt, który chcemy zaciągnąć przeznaczymy na coś wartościowego czy może przehulamy w wirtualnym (a jakże) kasynie.

Wróciwszy do domu usiadłem znów do pracy zdalnej. Przygotowuje się do kolejnego wywiadu, który po południu nagram już zdalnie nt. transformacji technologicznej i tego, dlaczego firmy powinny i przenoszą swoje usługi do tzw. chmury – czyli zarządzanego przez zewnętrzne firmy zespołu serwerów i usług, dzięki którym możemy korzystać z niemal nieograniczonej mocy obliczeniowej nie posiadając żadnego zaawansowanego sprzętu w domu.

Chmura, jak się dowiedziałem robiąc research do wywiadu, pozwala na mnóstwo rzeczy, od gry na dowolnym sprzęcie lub nawet smartphonie w najnowsze zaawansowane gry (jak np. Cyberpunk 2077 polskiej firmy, która w ostatnich latach stała jednym z najważniejszych producentów gier na świecie) po wykorzystywanie sztucznej inteligencji przy analizie zdjęć rentgenowskich pacjentów, u których podejrzewa się zawały i inne wymagające natychmiastowej interwencji choroby.

Zresztą nie tak dawno światowy gigant technologiczny Google ogłosił otwarcie w Polsce swojego obszaru chmurowego, czyli umieszczenia zestawu serwerowni i technologii w naszym kraju.

Myśląc o tym przypomniałem sobie, jak kiedyś w siedzibie Google, w której miałem przyjemność pracować, przetestowałem zestaw do podróży w rzeczywistości wirtualnej po świecie wykorzystując okulary VR (virtual reality) i latając nad wybranymi miastami, które zostały zwizualizowane przez firmę za pomocą sztucznej inteligencji, która przeanalizowała i połączyła ze sobą miliony zdjęć zrobionych przez samoloty przelatujące nad wybranymi obszarami.

Niestety po 30 sekundach “latania” rozbolała mnie głowa – częsty wciąż skutek uboczny braku kompatybilności VR z tradycyjnym wciąż “osprzętowaniem” człowieka i jego błędnika. Resztę czasu w wirtualnym pokoju poświęciłem na malowanie w przestrzeni 3D za pomocą specjalnych elektronicznych pędzli.

Wracając do teraźniejszości, oprócz przygotowania się do wywiadu muszę jeszcze zrobić kilka rzeczy: dopracować swój wykład nt. podstaw cyberbezpieczeństwa dla dziennikarzy, który na żywo przedstawię w sobotę ze swojego domu do kilkudziesięciu uczestników konferencji Forum for European Journalism Students, którzy połączą się z kilkudziesięciu krajów.

Ach, no i jeszcze dziś wieczorem muszę zdzwonić się z koleżankami i kolegami z jednego z uniwersytetów w Polsce, z którymi pracujemy wspólnie nad wnioskiem o dofinansowanie projektu mającego na celu automatycznie rozpoznawać dezinformację w sieci, używając uczenia maszynowego do rozpoznawania zjawisk językowych w danym komunikacie.

Z mniej istotnych rzeczy, muszę też pamiętać jutro rano o odmrożeniu zaplanowanych na piątkową kolację Beyond Burgerów, które mam w zamrażarce, czyli roślinnych burgerów zrobionych przez naukowców tak, że są niemożliwe do odróżnienia od prawdziwych, mięsnych, zarówno w smaku, jak i wyglądzie.

Chociaż może po prostu zamówię coś za pomocą jednej z wielu aplikacji jedzeniowych? I dla relaksu obejrzę jeden z milionów filmów i seriali dostępnych zawsze i wszędzie na żądanie – od telefonu przez telewizor – dzięki innej zdalnej usłudze?

Tyle możliwości, a tak mało czasu! Chyba żeby go spowolnić trzeba będzie pomedytować z moim mądrym zegarkiem, albo wreszcie kupić to wspaniałe urządzenie, które mierzy poziom naszego relaksu dzięki określaniu na bieżąco tego, na jakich nasz mózg nadaje obecnie falach i dostosowuje swój przekaz medytacyjny. Taki domowy elektroencefalograf.

Co prawda zamówienie go trwałoby jakąś minutę, bo zapłaciłbym od razu podpiętą kartą kredytową do jednej z dużych firm zajmujących się sprzedażą i wysyłką absolutnie wszystkiego co istnieje na świecie, ale będę musiał poczekać pewnie kilka dni, aż ten konkretny produkt przyjdzie ze Stanów.

Ale może kilka dni to wcale nie tak znowu długo, patrząc z perspektywy lat 90., prawda? Kiedyś w Pewexie w Twoim małym mieście były dwa zestawy klocków Lego na półce i stały przez lata zakurzone, bo nikogo nie było na nie stać (czy pisałem już, że Lego niedawno zadeklarowała, że nie będzie używać plastiku do produkcji klocków, bo to nie ekologiczne?).

Serdecznie Cię pozdrawiam, mały Danielku, z przyszłości, która ma swoje zalety i wady, ale pewnie i tak w nią nie uwierzysz, bo przecież to niemożliwe, że świat tak bardzo się zmienił w ciągu 20 lat, prawda?

Duży Daniel

PS. Ten tekst miał być krótkim wpisem na portalu społecznościowym – czyli miejscu, gdzie każdy może publikować nieograniczone ilości tekstów, zdjęć czy wideo nagranych swoim telefonem w jakości telewizyjnej (dziś duża część materiałów w BBC jest kręcona właśnie smartphonami, o czym pewnie nie wiesz), jednak rozrósł się tak bardzo, że postanowiłem opublikować w prasie tradycyjnej – czyli oldschoolowej stronie internetowej). Czasem tradycja nie jest taka zła!

PS 2. Czy wspominałem, że dziś półprofesjonalne latające drony pozwalające robić zdjęcia i filmy z wysokości ponad 100 metrów można kupić w każdym elektronicznym markecie za niewiele ponad pół średniej polskiej pensji? Tak, oczywiście, że nadal jesteś gadżeciarzem i jesteś (współ)właścicielem takiego drona, głupie pytanie! Obecnie rozważam zakup samosprzątającego odkurzacza, połowa moich znajomych już ma…