{"vars":{{"pageTitle":"Kogo dotyczy brytyjska lekcja, czyli czy da się zwiększać wydatki w nieskończoność [OPINIA]","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["opinie","tylko-w-300gospodarce"],"pageAttributes":["budzet","finanse-publiczne","funt-brytyjski","najnowsze","obligacje","opinie","rynek-dlugu","wielka-brytania","zloty"],"pagePostAuthor":"Marek Chądzyński","pagePostDate":"17 października 2022","pagePostDateYear":"2022","pagePostDateMonth":"10","pagePostDateDay":"17","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":370441}} }
300Gospodarka.pl

Kogo dotyczy brytyjska lekcja, czyli czy da się zwiększać wydatki w nieskończoność [OPINIA]

Czasy mamy takie, że hasło „obniżymy podatki dla firm” nie gwarantuje przychylności rynku. Więcej, można dostać po łapach, jeśli hasło jest tylko hasłem, a za obietnicą nie idą jakieś choćby przybliżone wyliczenia, jak taką obniżkę sfinansować. 

Boleśnie przekonuje się o tym właśnie rząd Liz Truss. Złożenie nie do końca chyba policzonej deklaracji obniżek podatków, wespół z planem ogromnego programu osłonowego na okoliczność inflacji skończyło się krachem brytyjskich obligacji, interwencją Banku Anglii, dymisją ministra finansów i ostrą krytyką ze strony jednego z głównych sojuszników Wielkiej Brytanii, czyli prezydenta USA Joe Bidena.

Brytyjski rząd wycofał się już z planu obniżek, A nowy szef resortu finansów Jeremy Hunt składa solenne obietnice poprawy. W mediach mówi, że przekona wszystkich (a rynek w szczególności), że jest w stanie wyliczyć wpływy z podatków i wydatki co do pensa. I w szykowanym na przyszły rok budżecie nie ma już radosnej twórczości. Hunt stara się jak może, bo potrzeby pożyczkowe brytyjskiego budżetu trzeba będzie jakoś sfinansować. I łatwiej się to robi, gdy na obligacje jest popyt (a dziś jest on niewielki).

A teraz wszyscy sobie wyobraźcie, że jest taki kraj w Europie Środkowej, gdzie obniżono właśnie podatki, rząd stosuje bardzo kosztowny program osłonowy (który zdaje się pączkować), do systemu emerytalnego dosypuje się coraz więcej grosza (ponad planowe waloryzacje)  i sugeruje się waloryzację jednego z najbardziej kosztownych w swoim budżecie programów polityki prorodzinnej. Na miliardy euro z Unii Europejskiej, które mógłby dostać w formie grantów, rząd wzrusza ramionami. I twierdzi, że poradzi sobie sam.

Minister finansów tego kraju publicznie mówi, że wypychanie wydatków poza budżet państwa jest OK, bo zapewnia elastyczność w zarządzaniu wydatkami w czasach kryzysowych. Choć przy okazji zaciemnia to obraz finansów i osłabia rolę budżetu, który przecież zgodnie z konstytucją jest najważniejszym dokumentem finansowym państwa.

Bank centralny tego kraju zapowiada koniec podwyżek stóp procentowych, przy jednej z największych inflacji w Europie. Osłabienie własnej waluty – co jest przecież proinflacyjne – kwituje krótko: „kurs jest wolny”. Choć wszystkim na świecie zależy dziś na umocnieniu kursu swojego pieniądza. Ale teoria „osłabienie jest dobre dla eksporterów” jest ciągle żywa, choć wyniki w handlu zagranicznym jakoś tego ostatnio nie potwierdzają.

Organy decyzyjne tego banku są skupione same na sobie, a konkretnie na konflikcie, jaki nimi targa. Choć publikowana przez ten bank inflacja bazowa wchodzi właśnie na dwucyfrowy poziom, po raz pierwszy w historii.

No, ale może brytyjska lekcja ich nie dotyczy.

Otwarty konflikt w Radzie Polityki Pieniężnej. Czasy „cichej RPP” dobiegły końca [OPINIA]