{"vars":{{"pageTitle":"Zwykli Polacy radzą sobie wzorowo, zwykli Rosjanie – panikują [FELIETON]","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["opinie","tylko-w-300gospodarce"],"pageAttributes":["dezinformacja","felieton","inwazja-rosji-na-ukraine","pomoc-humanitarna","rosja","uchodzcy","ukraina"],"pagePostAuthor":"Daniel Rząsa","pagePostDate":"2 marca 2022","pagePostDateYear":"2022","pagePostDateMonth":"03","pagePostDateDay":"02","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":270181}} }
300Gospodarka.pl

Zwykli Polacy radzą sobie wzorowo, zwykli Rosjanie – panikują [FELIETON]

Agresja Rosji i Białorusi na Ukrainę wzbudziła u części Polaków reakcje paniczne wynikające nie tylko z obaw o bezpieczeństwo fizyczne, ale również ekonomiczne – piszą w felietonie dla 300Gospodarki Agnieszka Wincewicz-Price oraz Andrzej Kubisiak z Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

Dość szybko odtworzone zostały doświadczenia, które pamiętamy z początku kryzysu pandemicznego, któremu towarzyszyła panika zakupowa, a z półek sklepowych masowo znikały towary.

W obliczu nagłego zachwiania poczucia bezpieczeństwa, wzmaganego dodatkowo działaniami dezinformacyjnymi obserwowaliśmy nagłe reakcje konsumenckie. W Polsce tym razem pojawiły się doniesienia, przenoszone pocztą pantoflową – korzystającej dziś często z pośrednictwa mediów społecznościowych – o rzekomych niedoborach gotówki, paliwa i zaopatrzenia. W obliczu zagrożenia natury egzystencjalnej i trudno w istocie uznać próby zabezpieczenia się na niepewną przyszłość za irracjonalne.

Strach przed nieznanym, brak przekonania, że instytucje publiczne są w stanie zapanować nad coraz bardziej niepewną sytuacją i podświadome przekonanie, że dramatyczne okoliczności wymagają adekwatnej odpowiedzi to naturalne reakcje. Tym bardziej zrozumiałe, że ich zasadność zdawały się potwierdzać fakty: rosnące ceny paliw u nieodpowiedzialnych sprzedawców i brakujące zasoby gotówki w bankach, które na co dzień – o czym nie wszyscy wiedzą – nie są fizycznie przygotowane do masowych wypłat. W niezakłóconej kryzysem codzienności nie ma takiej potrzeby.

Natychmiastowe działania penalizujące nieuczciwych sprzedawców i uspokajające komunikaty odpowiednich instytucji i banków stosunkowo szybko pomogły wielu zdezorientowanym Polakom nie ulec panice, dowodząc po raz kolejny, że skuteczna, wiarygodna i szybka komunikacja godnych zaufania podmiotów to podstawowe narzędzie walki z dezinformacją.

Wydaje się jednak, że nie tylko to pomogło opanować panikę. Wewnętrzna potrzeba działania w nadzwyczajnej sytuacji bardzo szybko zmieniła adresata. Polacy dostrzegli, że bardziej niż oni sami zagrożeni i bezradni są szukający schronienia w naszym kraju Ukraińcy – przede wszystkim kobiety i dzieci.

Tylko przez pierwsze cztery dni od rozpoczęcia działań militarnych, do naszego kraju napłynęło z terenów Ukrainy ponad 250 tys. osób. W reakcji na te zdarzenia jesteśmy świadkami rosnącej fali indywidualnych i grupowych, prywatnych i publicznych inicjatyw, z wielkim zaangażowaniem, otwartością i poświęceniem, bez namysłu i wątpliwości towarzyszącym międzynarodowym rozmowom „na górze”, niosących pomoc potrzebującym uchodźcom.

Polacy pomagają tak jak mogą: zbierają żywność, odzież, organizują noclegi, przyjmują do własnych domów. Trudny do pokonania strach i niepewność nie przeszkadzają im podjąć jedynej słusznej decyzji, że to, co mogą i powinni zrobić w tej tragicznej sytuacji, to pomóc uciekającym rodzinom Ukraińców, których często znają od lat z sąsiedztwa czy miejsca pracy.

Ta postawa szybko została dostrzeżona na Zachodzie, który w swojej zdecydowanie dalej niż podyktowane paniką zakupy idącej nieracjonalności zakładał, że żyjemy w post-historycznej epoce, w której wojna nie ma prawa się wydarzyć i w świecie, w którym moralności strzeże rynek i prawo, a patriotyzm jest złem. Jeden z amerykańskich pisarzy napisał na Twitterze, że Polacy po raz kolejny dowodzą, że w sercu ich kultury jest coś głęboko wyjątkowego. Można by uzupełnić tę myśl stwierdzeniem, że to coś to niewyczerpane przez stulecia – i miejmy nadzieję niewyczerpywalne – zasoby solidarności i ofiarności.

W reakcji na wprowadzone sankcje, z paniką o poważnych konsekwencjach zmaga się dziś gospodarka rosyjska. W miniony weekend Rosjanie ustawiali się w długich kolejkach by wypłacać swoje środki z bankomatów. Gros z nich chciało możliwie szybko wymienić rubla na inne waluty, co również doprowadziło do spekulacji kursowej, który oderwał się od rynkowych wycen. Poza run’em na bankomaty nastąpił też drugi – na jubilerów, sklepy z dobrami luksusowymi i elektroniką. Rosjanie, chcąc utrzymać wartość środków, kupowali towary.

W Polsce – na szczęście – bardzo szybko udało się opanować niepotrzebne emocjonalne reakcje. Na szczęście, bo w dłuższym okresie mogłyby one doprowadzić do destabilizacji i braków, które uniemożliwiłyby też niesienie natychmiastowej pomocy uchodźcom. W Rosji nie zanosi się na szybkie uspokojenie panicznych nastrojów i trudno będzie opanować je przez tamtejsze władze. Pytanie, czy rosnąca frustracja Rosjan będzie istotnym bodźcem dla decydentów na Kremlu, który nie mierzy swojej wielkości dobrobytem społeczeństwa.

Agnieszka Wincewicz-Price, Andrzej Kubisiak, Polski Instytut Ekonomiczny.

Czytaj więcej opinii ekspertów nt. wojny w Ukrainie: