{"vars":{{"pageTitle":"The Economist: zależność "spadające bezrobocie = rosnąca inflacją" przestała obowiązywać","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["przeglad-prasy"],"pageAttributes":["the-economist"],"pagePostAuthor":"Zespół 300Gospodarki","pagePostDate":"11 października 2019","pagePostDateYear":"2019","pagePostDateMonth":"10","pagePostDateDay":"11","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":22077}} }
300Gospodarka.pl

The Economist: zależność „spadające bezrobocie = rosnąca inflacją” przestała obowiązywać

Redakcja The Economist uznała, że głównym tematem nadchodzącego tygodnia będą nowe, dziwne reguły ekonomiczne w bogatych państwach. Chodzi m.in. o to, że poprawa zatrudnienia (zmniejszenie bezrobocia i zwiększenie płac) przestało powodować zwiększanie inflacji.

Zdaniem The Economist zniknęło powiązanie między niższym bezrobociem a wyższą inflacją. Argumentują to tym, że większość bogatego świata przeżywa boom na rynku pracy, nawet jeśli banki centralne nie osiągają celów inflacyjnych.

Stopa bezrobocia w Stanach Zjednoczonych wynosi 3,5 proc. i jest najniższa od 1969 r., ale inflacja wynosi tylko 1,4 proc. Stopy procentowe są tak niskie, że banki centralne nie mają z czego ciąć w razie wystąpienia recesji!

Ten dziwny stan rzeczy kiedyś wyglądał na tymczasowy, ale teraz stał się normą. W rezultacie zasady polityki gospodarczej wymagają przedefiniowania, a w szczególności nowego podziału pracy pomiędzy bankami centralnymi i rządami. Po tym, co dzieje się w Stanach widać, że jest to powodem napięć.

Nowa era polityki gospodarczej ma swoje korzenie w kryzysie finansowym lat 2007-2009. Banki centralne wtedy przyjęły tymczasowe i nadzwyczajne środki, takie jak luzowanie ilościowe, aby uniknąć recesji.

Od tego czasu inflacja nie wzrasta już tak jak kiedyś.

Inflacja nie rośnie pomimo że bezrobocie jest niskie częściowo dlatego, że społeczeństwo zaczęło oczekiwać niewielkich podwyżek cen, a także dlatego, że globalne łańcuchy dostaw oznaczają, że ceny nie zawsze odzwierciedlają lokalne warunki na rynku pracy.

Jednocześnie nadmiar oszczędności i niechęć firm do inwestowania spowodowały obniżenie stóp procentowych.

Tak nienasycony jest światowy rynek oszczędności, że ponad jedna czwarta wszystkich obligacji inwestycyjnych o wartości 15 bln dol. ma obecnie ujemne stopy zwrotu, co oznacza, że kredytodawcy muszą płacić, aby utrzymać je do terminu zapadalności.

I co teraz? Musimy się do tego przyzwyczaić. Niemniej ta zmiana powoduje, że nikt nie wie, co ma robić. A niepewność to ryzyko.

>>> Czytaj też: Ekonomiści ING testują, jak rynki zareagują na wynik wyborów. “Najlepsze ograniczone zwycięstwo PiS”