Niskoemisyjny transport potrzebuje impulsu rozwojowego, bo w Polsce jesteśmy dopiero na początku drogi do jego elektryfikacji – ocenia Jacek Mizak z Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych. W jego opinii pomysł podwyżki akcyzy na importowane używane samochody to obiecujący sygnał dla perspektyw elektromobilności.
Temat podwyżki akcyzy na używane samochody ponownie pojawił się na tapecie z powodu zeszłotygodniowej wypowiedzi Jadwigi Emilewicz, która przyznała, że rząd rozważa podwyżkę akcyzy na samochody używane.
W opinii wicepremier Emilewicz polski system akcyzowy – pochodzący jeszcze z poprzedniego ustroju – nie jest efektywny w kontekście rozwoju niskoemisyjnego transportu.
Z tego powodu rządzący chcieliby stosunkowo szybko opracować regulację akcyzową, która sprawi, że samochodów używanych po prostu nie będzie się opłacało do Polski sprowadzać.
Zdania na temat tego pomysłu są jednak podzielone.
Wiceminister w MSWiA Paweł Szefernaker otwarcie stwierdził, że pomysł podwyżki akcyzy jest jego zdaniem złym rozwiązaniem.
„Wbrew niektórym głosom w rządzie, uważam, że podnoszenie akcyzy na używane auta to bardzo zły pomysł” – stwierdził.
Impuls rozwojowy
Jacek Mizak, ekspert Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych, uważa, że temat podwyżki akcyzy to obiecujący sygnał, który on ocenia jednoznacznie pozytywnie.
„Niskoemisyjny transport potrzebuje impulsu rozwojowego, bo w Polsce jesteśmy na początku drogi do elektryfikacji transportu” – powiedział 300Gospodarce Mizak.
Zapytany o to, czy takie rozwiązanie „nie uderzy Polaków po kieszeni”, Mizak zwrócił uwagę na to, że w Polsce jest już zbyt dużo starych aut.
„U nas samochodów jest za dużo, nasycenie rynku jest u nas absurdalne – w Warszawie na 1000 mieszkańców przypada 3x więcej samochodów niż np w Berlinie. Są to samochody wiekowe i nie chcielibyśmy rewolucyjnie uderzać po kieszeni tych, których nie stać. Cel reformy to zahamowanie napływu starych samochodów do Polski. Obecnie podaż takich aut znacznie przewyższa popyt, wobec czego takie działanie nie spowoduje drastycznego wzrostu ich cen” – wskazuje Mizak.
Jego zdaniem, istotnym elementem uzupełniającym ewentualną podwyżkę akcyzy jest równoczesna zmiana zasad przyznawania ulg podatkowych, w tym odliczania podatku VAT od zakupu nowego auta.
„Z naszej strony pojawiła się propozycja, aby można było odliczyć 100 proc. podatku VAT od zakupu auta elektrycznego (obecnie jest to maksymalnie 50 proc.), zmniejszając stopniowo możliwość odliczania VATu od zakupu nowych aut spalinowych, tak żeby za 10 lat nie było można go odliczyć w ogóle” – powiedział Jacek Mizak.
Problem dla kolekcjonerów?
Podwyżka akcyzy może okazać się problematyczna dla rynku aut kolekcjonerskich, które nie spełniają wyśrubowanych norm emisyjnych. Ekspert uważa jednak, że auta zabytkowe mogą zostać wyłączone z nowej jurysdykcji.
„Auta zabytkowe i kolekcjonerskie mają być wyłączone z tego prawa. Dopuszczamy możliwość całkowitego zwolnienia ich z obowiązku zapłaty podatku akcyzowego. To nie one stanowią problem dla czystości powietrza w Polsce” – mówi Mizak.
Dodaje, że nie chodzi jednak tylko o wyrugowanie z polskich dróg starych „kopciuchów na kółkach”- trzeba odchodzić od silników spalinowych w ogóle.
Istotny jest tu casus Mercedesa w123 z silnikiem diesla, wyprodukowanego w 1982 roku. Otóż, jak wynika z niektórych testów emisyjnych, ten model produkuje podobną ilość zanieczyszczeń co niektóre nowe auta.
Jacek Mizak podchodzi sceptycznie do przytoczonych testów i wiarygodności pomiarów. Jednak zwraca uwagę na to, doszliśmy do ściany jeśli chodzi o „oczyszczanie” silników spalinowych.
„Ta relatywnie niewielka emisyjność starego mercedesa na tle nowych silników spalinowych pokazuje nam, że doszliśmy do ściany – musimy zmienić technologię – tak, aby z czasem przejść na powszechną elektromobilność” – wskazuje Mizak.
Ceny są problemem
Istotna przeszkodą w elektryfikacji polskiego transportu są ceny aut o napędzie elektrycznym lub hybrydowym. W opinii eksperta, w najbliższych latach tendencja ta będzie się zmieniała na korzyść aut nisko lub zeroemisyjnych.
„Ceny aut spalinowych na przestrzeni ostatnich kilku lat rosną, a elektrycznych spadają, bo produkcja baterii staje się coraz tańsza – ten trend w najbliższych latach będzie się utrzymywał, ale póki co rozbiezność cenowa jest ogromna” – mówi ekspert.
Zwraca on uwagę, że zmienia się model cenowy samochodu – w autach spalinowych to wciąż silnik jest najdroższym komponentem, a w elektrykach najdroższy jest koszt oprogramowania i zarządzania systemem, który wraz z rozwojem technologii może się zmniejszać.
Czytaj więcej: Kiedy cena samochodu elektrycznego spadnie do poziomu spalinowego? [WYKRES DNIA]
„W kolejnych latach rosnąć dynamicznie będzie udział wartości oprogramowania i aplikacji dedykowanych w pojazdach elektrycznych i autonomicznych. Z drugiej strony niedoszacowany jest wzrost cen pojazdów spalinowych. Nowe, bardziej wyśrubowane normy emisji powodują zwyżki cen. Uważam, że krzywe cen się przetną szybciej niż w 2030 roku, bo za jakieś 3 lata, ale nie tylko na skutek spadku cen elektryków, ale również na skutek wzrostu cen spalinowych” – mówi Mizak.
W Polsce szeroka dyskusja na temat elektromobilności wciąż toczy się w wąskim gronie ekspertów. Podwyżka akcyzy na stare spalinówki może być zaczątkiem zmiany systemowej. i dyskusji na ogólnokrajowym poziomie.
„Oczywiście sam podatek nie wystarczy, ale będzie on jasnym sygnałem wskazującym na problem emisji gazów cieplarnianych przez tradycyjne auta. Rynek elektromobilności w naszym kraju musi dostać bodziec rozwojowy – odejście od importu starych diesli może nim być” – podsumowuje Jacek Mizak.