{"vars":{{"pageTitle":"Ciemne i jasne strony mocy CSR, czyli jak Future Processing podchodzi do odpowiedzialności w biznesie","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["300klimat","wywiady"],"pageAttributes":["branza-it","csr","csr-w-polskich-firmach","eksport","firma-technologiczna","future-processing","gliwice","komunikacja-wewnetrzna","marketing","nowe-technologie","ochrona-srodowiska","oszczedzanie-pradu","sektor-kosmiczny","software","spoleczna-odpowiedzialnosc-biznesu","spolka-technologiczna","the-economist","tomasz-ciapala"],"pagePostAuthor":"Maryjka Szurowska","pagePostDate":"30 kwietnia 2020","pagePostDateYear":"2020","pagePostDateMonth":"04","pagePostDateDay":"30","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":51943}} }
300Gospodarka.pl

Ciemne i jasne strony mocy CSR, czyli jak Future Processing podchodzi do odpowiedzialności w biznesie

Społeczna odpowiedzialność biznesu to nowość, do której polscy przedsiębiorcy podchodzą podejrzliwie i bez przekonania: zarówno w kwestii budowania go w firmie, jaki rynkowej percepcji takich działań.

„Przez wiele wieków historia uczyła Polaków nieufności i podejrzliwości i to już jest wpisane w naszą mentalność. Z drugiej strony w miarę jak coraz więcej firm będzie wprowadzało takie działania zaczniemy bardziej się do tego przyzwyczajać i nabierać do CSR przekonania”, mówi nam Tomasz Ciapała*, który w Future Processing, gliwickiej spółce technologicznej – o której latem zeszłego roku pisał prestiżowy brytyjski tygodnik The Economist – pełni funkcję Chief People Officer.

Firma postawiła mocny nacisk na oddolne budowanie CSRu i teraz ponosi tego konsekwencje – te dobre i te złe. Ciapała opowiada nam o tym, jak dużym wysiłkiem jest zbudowanie skutecznego systemu komunikacji wewnątrz firmy, a także o tym, czego firmie na niwie CSR nie udało się osiągnąć.

Maryjka Szurowska, 300Gospodarka: Zacznijmy od takiego filozoficznego pytania: czy w Polsce w ogóle istnieje CSR?

Tomasz Ciapała, Future Processing: Z pewnością polscy przedsiębiorcy, zwłaszcza działający na rynku europejskim, skandynawskim czy amerykańskim zauważyli, że istnieje taki obszar i że warto podejmować działania w jego ramach. W firmach pojawiła się tendencja do wprowadzania mniej lub bardziej konkretnych działań, np. zgodności z normą ISO 26000, która zawiera wytyczne dotyczące odpowiedzialności społecznej.

Identycznie było kiedyś z marketingiem: zauważono, że powinien być, jednak nie bardzo go rozumiano. W moim odczuciu tak jest teraz z CSR-em – na Zachodzie jest on wprowadzany z potrzeby serca, w Polsce – bo trzeba.

Ale czy to w efekcie końcowym ma jakiekolwiek znaczenie, czy robimy to z potrzeby serca, czy z potrzeby portfela?

Absolutnie nie. Jeżeli ktoś chce pomagać potrzebującym, np. dzieciom, to motywacja jest drugorzędna, ważne że robi coś dobrego.

A jak pan definiuje CSR? W takiej firmowej układance mamy marketing, PR, działania mające przynieść zysk, etc. i gdzie w tym wszystkim jest CSR?

Ja patrzę na to tak, że CSR to działania bezpośrednio wynikające z odpowiedzialnego prowadzenia firmy. Jako osoba odpowiedzialna za prowadzenie firmy, zdaję sobie sprawę, że poprzez swoje działania mogę mieć pozytywny wpływ na otoczenie lub też nic nie robić i mieć neutralny albo wręcz negatywny.

No dobrze, to jaki firma informatyczna może mieć negatywny wpływ na otoczenie?

Nie jest to komfortowe mówić o negatywnym wpływie, wolałbym o pozytywnym, ale spróbujmy. Biorąc pod uwagę obecną sytuację związaną z pandemią koronawirusa, firmy mogą ją wykorzystać jako np. dobry moment do obcięcia płac lub zwolnień pracowników.

Firma może uznać: jest kryzys, nie mamy pieniędzy, musimy oszczędzać i wybrać oszczędności, np. kosztem własnych pracowników. To uważam za nieodpowiedzialne. Oczywiście, kiedy jest nóż na gardle i zwolnienia są konieczne, żeby ratować firmę to jest to zrozumiałe, jednak to jest sytuacja skrajna.

Wy jako firma informatyczna macie po pierwsze łatwiej, bo jako jedna z niewielu branż przechodzicie kryzys w miarę suchą nogą, a po drugie z takiej odpowiedzialnej postawy czerpiecie korzyści, bo działacie na rynku, na którym musicie walczyć o pracowników, zatem w waszym interesie jest utrzymanie ich w firmie. Jesteście więc w komfortowej pozycji do dawania przykładu zachowania odpowiedzialnego.

Fakt, rynek inżynierów oprogramowania był jeszcze miesiąc temu rynkiem pracownika, ale nie wiadomo, czy nadal można go tak określać. W tej branży była fala zwolnień i nawet na LinkedInie zaobserwowaliśmy, że informatycy szukają pracy. Takiej sytuacji nie było od lat, bo to zawsze praca szukała ich.

Ale też jak myślę o tej odpowiedzialności i jaki negatywny wpływ może mieć firma na otoczenie to mam przykład z tego, co zrobiliśmy z prezentami na gwiazdkę. Otóż, jak każda firma – niezależnie od branży – mamy klientów, którym co roku przysyłamy prezenty z okazji świąt. Robimy to, aby o nas miło pomyśleli i żeby im pokazać, że cenimy sobie naszą współpracę. Zazwyczaj zamawialiśmy jakieś fizyczne prezenty, które musiały zostać do nas przetransportowane, później przepakowane w coś ładnego – najczęściej z plastiku – dalej wysłane znowu emitując dwutlenek węgla, aby finalnie kurzyć się na czyjejś półce.

W tym roku więc postanowiliśmy powiedzieć naszym klientom: hej, co roku wydajemy te pieniądze na Ciebie. Ale w tym roku chcemy Cię zapytać na co chcesz, żebyśmy tę kwotę wspólnie przeznaczyli. Partnerem naszej akcji był polski oddział UNICEF.

Daliśmy naszym partnerom do wyboru sześć możliwości wyboru „Prezentów bez pudła”, takich jak materiały edukacyjne dla dzieci z biednych krajów czy lekarstwa. Całość „opakowaliśmy” w nowoczesną technologie, bo stronę, na której nasi klienci mogli dokonywać wyboru, oparliśmy o blockchain. I w ten sposób kilkadziesiąt tysięcy złotych od FP i przy wsparciu decyzyjnym ludzi z wielu stron świata pomaga potrzebujących na świecie.

I co, nikt nie narzekał, że nie dostanie prezentu zawiniętego w plastik?

No właśnie nikt! Mieliśmy bardzo pozytywny odbiór, wielu naszych klientów chwaliło to rozwiązanie.

A to nie wynika z tego, że macie jednak większą ekspozycję na klientów zagranicznych i większość waszych partnerów to firmy z Europy Zachodniej? Zaobserwowaliście różnice w odbiorze tej akcji?

Faktycznie, więcej naszych klientów zagranicznych kontaktowało się z nami bezpośrednio gratulując pomysłu. Myślę, że w Polsce mamy nadal jeszcze podejrzliwe podejście to takich akcji. W sensie, ciągle zastanawiamy się, czego ten człowiek od nas chce, jaki ma ukryty interes. Na Zachodzie ludzie widząc interesującą ich akcję angażują się bez takich podejrzeń.

Natomiast widzę, że w Polsce to zaczyna się zmieniać, zwłaszcza wśród firm czy osób dużo współpracujących z zagranicą.

Ciekawe, czy nieufność Polaków względem CSR wynika z tego, że nasz rynek nie jest jeszcze tak duży, przez co też nie ma wielu takich działań, czy też z mentalności. Jak pan sądzi?

Myślę, że to jest połączenie tych dwóch czynników: przez wiele wieków historia uczyła Polaków nieufności i podejrzliwości i to już jest wpisane w naszą mentalność. Z drugiej strony w miarę jak coraz więcej firm będzie wprowadzało takie działania zaczniemy bardziej się do tego przyzwyczajać i nabierać do tego przekonania. Proszę zobaczyć jak akcje 1 proc. w ramach PIT, który jako osoby fizyczne możemy przekazać organizacjom trzeciego sektora co roku przynosi wiele dobrego. Teraz czas na firmy i osoby prawne.

Dlatego też my u nas w firmie chcieliśmy, aby CSR był autentyczny, tj. pochodził z faktycznych potrzeb naszych pracowników, a nie był odgórnie narzuconą strategią. Mam tu na myśli to, że nasza strategia CSR nie powstała na spotkaniu za zamkniętymi drzwiami, podczas którego zarząd stwierdził “od dzisiaj robimy tak”. Fakt, że ta strategia istnieje było praktyczną potrzebą ubrania w jeden spójny dokument tego, co robimy w firmie.

Widzę dwie wady takiego podejścia. Pierwszą z nich jest to, że musicie z dużą dbałością podejść do komunikacji wewnętrznej w firmie. Nie da się z każdym z 850 porozmawiać osobiście, a w modelu oddolnym opinia każdego się liczy. Zbudowanie dobrego systemu komunikacji to ogromny wysiłek i koszty.

Faktycznie, na początku, kiedy zakładaliśmy firmę mogliśmy wszyscy ze sobą porozmawiać i transparentność była determinowana jedynie naszą wolą. Kiedy w firmie było już 300 osób musieliśmy stworzyć system, a to co się teraz dzieje jest jego rozszerzeniem.

Jak wspomniałem, od początku naszą podstawową wartością była transparentność i obecnie gwarantuje nam ją nasz intranet, w którym umieszczamy wszystkie ważne informacje o naszej firmie, czyli m. in. finansowe czy informacje o wynagrodzeniach. Co warto podkreślić: nasz system wynagrodzeń nie bazuje na indywidualnym negocjowaniu, a jest oparty na schemacie, w którym bierze się pod uwagę doświadczenie i umiejętności, dlatego też nie ma u nas żadnych różnic np. w zarobkach kobiet i mężczyzn czy też preferencji typu “znajomy szefa”.

Każdy pracownik w naszej firmie może nam pokazać w jakim jest nastroju. Jeśli zaznaczy “smutną buźkę” sygnalizując potrzebę wsparcia, to rozmawiamy z nim analizując z czego wynika jego złe samopoczucie. I jeśli jest to związane z jego sytuacją w firmie staramy się temu zaradzić np. poprzez przypisanie go do innego zespołu czy innych zadań.

Dodatkowo, raz na kwartał odbywają się szczere rozmowy pracowników z ich liderami, które są niezależne od bieżących spraw. A raz na pół roku organizujemy spotkanie nas wszystkich – najczęściej w auli Politechniki Śląskiej – gdzie my jako zarząd opowiadamy o sytuacji w firmie i dopuszczamy na żywo pytania od pracowników, na które odpowiadamy.

Pytania na żywo brzmią jak przepis na katastrofę.

Proszę mi wierzyć, że pracownicy w takiej sytuacji nas nie oszczędzają, tzn. kiedy dostają informację, że np. nie wyszedł nam duży deal, przez co wynik finansowy w danym półroczu jest gorszy, zadają bardzo wnikliwe pytania o to, dlaczego tak się stało i co zrobiliśmy źle.

Chcemy dać im możliwość rozliczenia nas z naszych decyzji, stworzyć atmosferę, w której wzajemnie od siebie wymagamy.

W komunikacji wewnętrznej też skracamy dystans, mocno stawiamy na humor. Mamy na przykład duży projekt oszczędzania energii w firmie i przy każdym włączniku umieściliśmy naklejkę “przejdź na ciemną stronę mocy” przypominającą o zgaszeniu światła, czy wyłączeniu urządzenia.

No właśnie tu dotykamy drugiego problemu, którego źródła upatruje w oddolnej metodzie budowania CSRu, tzn. jesteście bardzo skoncentrowani na sobie i na swoich detalicznych problemach. Podejście do prądu jest tego obrazem: dbacie o to, żeby go nie zużywać niepotrzebnie dużo, co jest oczywiście chwalebne, ale nie widzicie szerszego obrazka, np. na skalę kraju, czyli nie rozwiązujecie tego problemu z czego ten prąd, który zużywacie jest wyprodukowany.

To znaczy co powinniśmy zrobić?

Są różne sposoby: można zamontować panele fotowoltaiczne albo dołączyć do organizacji przedsiębiorców, którzy działają na rzecz zmiany miksu energetycznego na bardziej odnawialny.

Rzeczywiście, w żadnej z takich organizacji nie jesteśmy. Jednocześnie – gdybym nie pandemia koronawirusa – bylibyśmy w trakcie realizacji inwestycji w panele fotowoltaiczne.

Co chciałby pan wprowadzić w firmie w ramach działań CSR? Jakie jest pana CSRowe marzenie?

Tych marzeń od początku jest wiele, natomiast kiedy spotykamy się z rzeczywistością nie wszystkie udaje nam się zrealizować. Kiedy zakładaliśmy firmę chcieliśmy np. traktować organizacje pożytku publicznego preferencyjnie i oferować im nasze usługi po kosztach. Rzeczywistość szybko zweryfikowała ten pomysł, ponieważ okazało się, że w ten sposób nie da się prowadzić firmy.

Dlatego skoro mam do sformułowania jedno marzenie to chciałbym, aby coraz więcej z naszych pomysłów udawało się wprowadzić w życie.

*Tomasz Ciapała jest związany z Future Processing od początku powstania, współtworząc ją od zespołu kilkuosobowego aż po obecny stan 850 osób na pokładzie. Odpowiada m.in. za te obszary działania spółki, które są związane z kulturą organizacyjną Future Processing i które wpływają na relacje z pracownikami, klientami i partnerami.

Sama spółka powstała w 2000 r. w Gliwicach i od początku była ukierunkowana na klientów z zagranicy. Firma dostarcza innowacji ICT dla wielu sektorów, m.in. kosmicznego; właśnie o osiągnięciach firmy na tym polu donosił The Economist. 

Wywiad powstał w ramach Tygodnika Klimatycznego 300KLIMAT. Na nasz nowy cotygodniowy newsletter, któremu partneruje IMPACT, możesz zapisać się tutaj.