{"vars":{{"pageTitle":"Ekspertyza: Polskie zasoby wodne są niemal najmniejsze w Europie. W przyszłości będziemy toczyli o nie wojny","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["300klimat"],"pageAttributes":["gospodarka-wodna","klimat","kryzys-klimatyczny","main","niedobory-wody","polska","rolnictwo","susza","woda"],"pagePostAuthor":"Barbara Rogala","pagePostDate":"27 listopada 2020","pagePostDateYear":"2020","pagePostDateMonth":"11","pagePostDateDay":"27","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":71794}} }
300Gospodarka.pl

Ekspertyza: Polskie zasoby wodne są niemal najmniejsze w Europie. W przyszłości będziemy toczyli o nie wojny

W perspektywie najbliższych 30 lat powierzchnia nawadnianych upraw owoców i warzyw w Polsce może wzrosnąć niemal o połowę, a ich cena wzrośnie.

Takie diagnozy sformułowali naukowcy i praktycy. Ich ekspertyza „Woda w rolnictwie” powstała z inicjatywy Koalicji Żywa Ziemia. Przy jej powstaniu współpracowała Fundacja im. Heinricha Bölla oraz Fundacja WWF Polska.

Susza w Polsce – nowa codzienność

Polska jest w Europie jednym z najuboższych w wodę krajów. W latach 1946-2016 średnia roczna zasobów wodnych przypadająca w Europie na głowę mieszkańca wynosiła 5000 m3 wody, natomiast w Polsce tylko 1800 m3. Dlatego eksperci niepokoją się tendencją spadkową ilości zasobów wody w Polsce.

Z tego powodu w przyszłości Polska będzie musiała przeciwdziałać niedoborom wody w wodociągach i walczyć z coraz częstszymi suszami, wysychaniem rzek i obniżaniem się poziomu wód gruntowych.

“Polskie zasoby odnawialne pochodzą z opadów i są one w 70 proc. wykorzystywane przez rolnictwo. Zatem to od przyjętego w Polsce kierunku rolnictwa i sposobu, w jaki zachowywać lub tracić będzie ono wodę, zależeć będzie ile jej zasobów będziemy mieli do dyspozycji” – piszą autorzy ekspertyzy.


Czytaj również: To rolnikom powinno najbardziej zależeć na ochronie klimatu, bo najmocniej odczują zmiany – wywiad z dr Zbigniewem Karaczunem


Susze i niedobory wody w Polsce a rolnictwo

Choć w skali roku opadów od wielu dekad jest tyle samo, to w ostatnich latach znacznie większym problemem w Polsce są nawracające susze niż nadmiar wody, z którego należałoby osuszać tereny rolnicze. Tymczasem polskie władze publiczne hołdują od dawna koncepcji „rolnictwa odwodnieniowego”, która w tych warunkach przestała się sprawdzać.

O co tu chodzi wyjaśnił 300Gospodarce w tym wywiadzie dr hab. inż. z SGGW w Warszawie Zbigniew Karaczun.

“Po II Wojnie Światowej w Polsce prowadzono bardzo intensywne melioracje osuszające – po wojnie kraj był wygłodniały, trzeba było zdobyć jak najwięcej areału na produkcję, dlatego osuszano co tylko było można. Niestety kontynuowano to przez wiele kolejnych dekad. Efektem jest to, że spływ wody do Bałtyku bardzo przyspieszył – woda opadowa, która bardzo szybko przenika do rowów melioracyjnych, tymi rowami jest odprowadzana do rzek i bardzo szybko odpływa do morza” mówił.


Przeczytaj również: Jak susza 2020 w Polsce wpłynęła na rolnictwo? [5 WYKRESÓW]


Te procesy muszą być teraz odwracane na masową skalę.

“Odtworzenie retencji glebowej i krajobrazowej, a także odstąpienie od inwestycji mających na celu udrażnianie i regulowanie cieków, w konsekwencji przyspieszających odpływ wody ze zlewni i zwiększających ryzyko zarówno suszy na terenach rolniczych, jak i powodzi w dolnych odcinkach dużych rzek, to najpilniejsze zadania, które chronić będą zasoby wodne Polski i zapewnią trwałość produkcji rolnej, a zatem bezpieczeństwo żywnościowe kraju” – wyjaśnia Przemysław Nawrocki z fundacji WWF Polska.

“My musimy teraz zatrzymywać wodę na terenach rolnych jak najdłużej, by wydłużyć okres jej ucieczki do Bałtyku. Bo jak się tam dostanie, to tracimy ją bezpowrotnie dla rolnictwa i gospodarki” – stwierdził Karaczun.

Z jednej strony więc gospodarka rolna ostatnich lat sprzyjała zbyt szybkiemu spływowi wody do morza.

Z drugiej wiemy, że przez zmiany klimatu zmienił się rozkład opadów. Teraz gwałtowne, obfite deszcze przeplatają się z przedłużającymi się okresami suszy.

Przez to większość wody tracimy wraz ze spływem powierzchniowym, dodatkowo przyspieszonym wadliwymi działaniami hydrologicznymi.

Woda na wagę złota

Od 1960 do 2010 roku Europa straciła 24 proc. odnawialnych zasobów wody per capita – czytamy w raporcie.

Poziom wód gruntowych w Polsce obniżył się w ostatnich kilku latach o dwa metry. Do tego zasoby nie odnawiają się w takim tempie, jak dawniej.

Natomiast spowodowane zmianą klimatu wydłużenie okresu wegetacyjnego i zwiększone parowanie, związane ze wzrostem średnich temperatur sprawia, że zapotrzebowanie na wodę jest coraz większe.

“Kurczenie się zasobów wody, a także pogarszanie się jej jakości, wymagają kompleksowego podejścia do jej ochrony, którą w krajobrazie zapewnia przede wszystkim ograniczanie jej odpływu” – tłumaczy dr Zdzisław Bernacki z Instytutu Środowiska Rolniczego i Leśnego PAN, jeden z autorów ekspertyzy „Woda w rolnictwie”.

“Poza działaniami zatrzymującymi wodę, cel ten można również osiągnąć poprzez właściwe kształtowanie struktury krajobrazu i wprowadzenie elementów tzw. zielonej infrastruktury, która modyfikuje bilans cieplny i wodny krajobrazu” – dodaje ekspert.

Woda jako priorytet

Rodzime zasoby wodne są na tyle niewielkie, że ich ochrona powinna stać się priorytetem polityki krajowej. Zdaniem ekspertów ich dalsze uszczuplenie i degradacja grożą drastycznym obniżeniem jakości życia i zagrażają polskiej suwerenności oraz przyrodzie.

“Woda jest podstawą zdrowia i trwałości ekosystemów, które dostarczają nam usług niezbędnych do biologicznego przetrwania: regulują skład atmosfery, procesy glebowe, oczyszczają wodę i powietrze. (…) Jeśli poziom wód gruntowych nadal będzie się obniżał, lasy będą się degenerować i obumierać. Wyschną bagna, torfowiska i mokradła, które są jednymi z najcenniejszych miejsc, jeśli chodzi o różnorodność gatunków” – ostrzegają autorzy ekspertyzy.

Polska Akademia Nauk: W dobie zmian klimatu i degradacji środowiska musimy zmienić postrzeganie wody i gospodarki wodnej