Kryzys bioróżnorodności to jedno z najważniejszych współczesnych wyzwań. Przedstawiciele niemal 200 państw spotykają się w Kanadzie, by ustalić jak mu przeciwdziałać.
W Montrealu rozpoczyna się dziś szczyt Organizacji Narodów Zjednoczonych w sprawie bioróżnorodności. To konferencja państw stron konwencji o różnorodności biologicznej, która weszła w życie w 1993 r. Odbywa się co dwa lata, a tegoroczna oznaczona jest skrótem COP15.
Bioróżnorodność to inaczej różnorodność życia na Ziemi. Obejmuje ona wszystkie organizmy, gatunki i populacje, zróżnicowanie genetyczne wśród nich, a także złożoność ekosystemów. Ma ona kluczowe znaczenie dla planety.
Kryzys różnorodności biologicznej
– Podczas gdy kryzys klimatyczny trafia na pierwsze strony gazet, znajdujemy się w samym środku jeszcze bardziej złowieszczego – i być może nawet szybciej postępującego ≠ kryzysu różnorodności biologicznej – mówi Agata Szafraniuk z Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi.
Ponad milion gatunków roślin i zwierząt jest na skraju wyginięcia. O wymieraniu gatunków pisaliśmy w tym tekście.
Agata Szafraniuk podkreśla, że jeśli kryzysu nie powstrzymamy, konsekwencje będą naprawdę poważne. Prawdopodobne jest załamanie się zdolności przyrody do zapewnienia czystego powietrza i wody, żywności, leków i materiałów, które są niezbędne do przetrwania ludzkości.
Cele konferencji
Zadniem postawionym przed COP15 jest opracowanie celów do osiągnięcia w 2030 r. i w 2050 r. Powstać mają nowe globalne ramy różnorodności biologicznej.
Kluczowym pytaniem jest, czy wśród planowanych 22 celów znajdzie się zobowiązanie do ochrony co najmniej 30 proc. gruntów i wód na całym świecie do 2030 r.
Inne zakładane cele to m.in. kompensacja emisji dwutlenku węgla metodami opartymi na przyrodzie czy powstrzymanie rozprzestrzeniania się gatunków inwazyjnych. A także zmniejszenie zanieczyszczenia pestycydami, nawozami i odpadami.
WWF uważa, że państwa powinny zobowiązać się do zmniejszenia o połowę światowego śladu środowiskowego produkcji i konsumpcji do 2030 r.
– WWF będzie naciskać na rządy w Montrealu, aby przyjęły porozumienie w stylu „paryskim”. Oznacza to, że rządy będą mogły podjąć natychmiastowe działania, mające na celu powstrzymanie utraty bioróżnorodności do 2030 r. Porozumienie powinno być umocowane w międzynarodowym prawodawstwie i uwzględniać potrzeby społeczności lokalnych – czytamy w komentarzu przesłanym 300Gospodarce.
Zdaniem Dariusza Matkowskiego z WWF brak takiego porozumienia to zwiększenie ryzyka kolejnych pandemii. To także prawdopodobne zaostrzenie zmian klimatycznych, a w długim okresie zahamowanie wzrostu gospodarczego. Równocześnie oznaczałoby to narażenie najbiedniejszych ludzi na brak bezpieczeństwa żywnościowego i wodnego, a w konsekwencji – na migracje.
– Po wielu niezrealizowanych zobowiązaniach nadszedł czas szczytu w Montrealu, na którym liderzy powinni uzgodnić globalne ramy różnorodności biologicznej, które zapewnią natychmiastowe i ambitne rozwiązania, aby odwrócić utratę zasobów przyrody – wskazuje ekspert.
Kontekst biznesowy
Daniel Kiewra z Forum Odpowiedzialnego Biznesu zwraca uwagę na kontekst biznesowy negocjowanych porozumień.
– W miarę jak świat przechodzi na gospodarkę niskoemisyjną, coraz częściej oczekuje się od firm demonstrowania nie tylko strategii dekarbonizacji, ale także tego, w jaki sposób zmniejszają negatywny wpływ na bioróżnorodność (a najlepiej ją wzmacniają) – mówi.
Koalicja Business for Nature – w jej skład wchodzi także FOB – realizuje kampanię #MakeItMandatory. Wzywa w niej głowy państw do nałożenia na duże firmy obowiązku oceny i ujawniania ich wpływu i zależności na bioróżnorodność do 2030 r.
– Niestety, jak pokazują dane CDP, mimo iż coraz częściej firmy dostrzegają swój negatywny wpływ na różnorodność biologiczną, to jednak większość z nich (ponad 55 proc.) nie podejmuje w tym zakresie żadnych działań w ciągu ostatniego roku. Ponadto, prawie trzy czwarte (70 proc.) firm nie ocenia wpływu swojego łańcucha wartości na bioróżnorodność – tłumaczy Daniel Kiewra.