{"vars":{{"pageTitle":""Trzydzieści lat budowania rosyjskiej pozycji w Niemczech rozpada się na naszych oczach" [WYWIAD]","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["300klimat","tylko-w-300gospodarce","wywiady"],"pageAttributes":["energetyka","inwazja-rosji-na-ukraine","inwestycje","klimat","main","niemcy","rosja","sankcje"],"pagePostAuthor":"Martyna Maciuch","pagePostDate":"4 marca 2022","pagePostDateYear":"2022","pagePostDateMonth":"03","pagePostDateDay":"04","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":270549}} }
300Gospodarka.pl

„Trzydzieści lat budowania rosyjskiej pozycji w Niemczech rozpada się na naszych oczach” [WYWIAD]

Niemal cała Europa nakłada sankcje na Rosję. Nie ulega wątpliwości, że Rosja na tym gospodarczo straci – ale czy i jak mocno sankcje uderzą rykoszetem w kraje sprzeciwiające się agresji na Ukrainę? O wpływ ostatnich wydarzeń na Niemcy i ich obrosłą mitem relację gospodarczą z Rosją pytamy doktora Piotra Andrzejewskiego, analityka Instytutu Zachodniego w Poznaniu i adiunkta Instytutu Studiów Politycznych PAN.

Martyna Maciuch, 300Gospodarka: Silna więź gospodarcza Rosji i Niemiec – to fakt, czy legenda, w którą ciągle wierzy rynek?

Piotr Andrzejewski: To jest bardzo dobre pytanie, trafiające w sedno. Stosunki gospodarcze pomiędzy Niemcami a Rosją charakteryzują się asymetrią. Trzeba wiedzieć, że dla Niemiec Rosja jest dopiero 14., kiedyś 13. partnerem handlowym. Jest więc dopiero w drugiej dziesiątce najważniejszych partnerów – a wymiana handlowa z perspektywy Niemiec wcale nie jest znacząca.

Są kraje w Europie Środkowej i Wschodniej, które mają z Niemcami zdecydowanie większą wymianę niż Rosja. Wymiana handlowa Niemiec i Rosji jest np. prawie dokładnie na tym samym poziomie, co wymiana handlowa Niemiec i Węgier. W zeszłym roku jej wartość wyniosła 59 mld euro. Czyli mamy małe Węgry, o zdecydowanie mniejszym potencjale gospodarczym i ludnościowym, które mają takie samo znaczenie gospodarcze dla Niemiec jak Rosja.

Czechy, też relatywnie mały kraj, mają już półtorakrotnie większą wymianę handlową z Niemcami niż Rosja. A Polska trzykrotnie większą. Pojawia się ciekawy paradoks, że Polska gospodarka jest trzy razy mniejsza od rosyjskiej, a z drugiej strony nasza wymiana handlowa z Niemcami jest trzy razy większa.

A jak rola Niemiec wygląda z perspektywy Rosji?

Udział wymiany handlowej z Rosją w niemieckim handlu to jest około 2 procent. To jest realny poziom znaczenia Rosji dla niemieckiej gospodarki. Natomiast Niemcy dla Rosji mają zdecydowanie większe znaczenie. Są czwartym największym odbiorcą rosyjskiego importu i drugim po Chinach największym eksporterem do Rosji. Łącznie Niemcy odpowiadają za 7,5 proc. rosyjskiego handlu.

To jest istotna dysproporcja w relacji gospodarczej.

Rosja nie jest istotna dla Niemiec, ale Niemcy są istotne dla Rosji. Informacja ta jest znacząca w kontekście nakładanych sankcji, na których Rosja straci dużo, a Niemcy niewiele.

Znaczenie handlowe Rosji z niemieckiej perspektywy jest chyba inne w zależności od poszczególnego sektora. Rosyjski gaz odpowiada np. za 6 proc. miksu energetycznego Niemiec. To dużo czy mało?

Istotnie Rosja jest dla Niemiec ważna tylko sektorowo. Rosja eksportuje do Niemiec przede wszystkim paliwa, węglowodory – ropę naftową, gaz, węgiel kamienny. Te trzy produkty odpowiadają za połowę rosyjskiego eksportu do Niemiec. Reszta to inne surowce – diamenty, miedź, aluminium. Są to więc towary nieprzetworzone. A jeżeli jeszcze jakieś produkty trafiają z Rosji do Niemiec, są to artykuły o niskim stopniu przetworzenia – artykuły papiernicze, guma, tworzywa sztuczne. W zdecydowanej większości z Rosji do Niemiec trafiają produkty o niewielkiej wartości dodanej.

Niemcy eksportują do Rosji produkty wysokoprzetworzone – maszyny, systemy wielkogabarytowe dla przemysłu surowcowego. Jest też cały sektor premium, czyli towary luksusowe. Ten rynek do tej pory nigdy nie uległ zachwianiu. Po tym, jak zostały nałożone sankcje na Rosję w 2014 roku, pewne sektory zostały nimi dotknięte, natomiast towary luksusowe praktycznie zawsze znajdują odbiorców w Rosji.

Jeśli chodzi natomiast o miks energetyczny Niemiec, to rosyjski gaz odpowiada za ok. połowę niemieckiego zużycia gazu. Ale sam gaz to tylko 10 proc. miksu energetycznego Niemiec. To oznacza, że właśnie rosyjski gaz odpowiada za około 6 proc. niemieckiego miksu energetycznego.

Czy to jest dużo? Relatywnie dużo, ale nie jest to coś, czego nie da się zastąpić. Chodzi też o podejście polityczne Niemiec do rosyjskiego gazu – a właściwie ich byłe podejście, bo to się już zmienia. Otóż Niemcy w swojej transformacji energetycznej i gospodarczej chciały opierać się na rosyjskim gazie. Co więcej, chciały stać się hubem do eksportu rosyjskiego gazu do innych krajów w Europie. Ten plan obecnie całkowicie legł w gruzach. Niemcy muszą dokonać przewartościowania prowadzonej od ponad dekady Energiewende, czyli swojej polityki transformacji energetycznej.

Niedawno opublikowaliśmy artykuł na temat tego, jak łatwo Polska może się obyć bez rosyjskich węglowodorów. Forum Energii wskazuje, że od rosyjskiego węgla moglibyśmy odejść w zasadzie jeszcze dzisiaj. Dobrze wygląda też nasza sytuacja, jeśli chodzi o gaz ziemny. A jak jest w Niemczech? Czy też mają zabezpieczone inne kanały dostaw? W przeciwieństwie do Polski, nie dysponują np. terminalem LNG.

No więc właśnie – Niemcy to jedyny zamożny kraj, który nie posiada własnego gazoportu. Jakieś trzy tygodnie temu ukazał się wywiad w dzienniku “Frankfurter Allgemeine Zeitung” z prezesem RWE Markusem Krebberem – można powiedzieć, że z niemieckim odpowiednikiem prezesa Orlenu. Mówi on w nim wprost, że to, że terminal gazowy w Niemczech nie powstał, wynikało z braku poparcia politycznego. Bo koncern RWE był zainteresowany jego budową – to by mu się po prostu opłacało. Ale brak wsparcia politycznego zadecydował, że Niemcy nie zrealizowali tej inwestycji.

Niemcy będą mieć więc problem z zastąpieniem rosyjskiego gazu, ale do czasu. Niemcy nie zabezpieczyły się też odpowiednio, jeśli chodzi o zapasy gazu na moment kryzysowy. Ich magazyny były relatywnie puste, w szczególności w porównaniu z polskimi.

Operacja odłączenia się od rosyjskiego gazu będzie więc trudna, ale nie niemożliwa.

Jakie znaczenie będzie miała Polska w tym procesie niemieckiego odejścia od rosyjskich surowców?

Raczej niewielkie. Trudno teraz wyrokować, bo sytuacja jest bardzo dynamiczna. Nie wiadomo, jak daleko posuną się Niemcy, jeśli chodzi o uniezależnianie się od rosyjskich węglowodorów i jak szybko zechcą to uczynić. Sąsiedzi Niemiec, w tym Polska, posiadają gazoporty. W tym kontekście należy wymienić też Holandię oraz Norwegię. Myślę, że odejście od rosyjskiego gazu jest dla Niemiec do przeprowadzenia przy obecnie istniejącej infrastrukturze, chociaż będzie to kosztowna operacja. Także polski gazoport w Świnoujściu, położony blisko Niemiec, pewnie odegra swoją rolę.

A jak wyglądają relacje handlowe Niemiec i Rosji poza sektorem energetyki?

Żeby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba scharakteryzować niemieckie inwestycje w Rosji i rosyjskie inwestycje w Niemczech. Rosja wcale nie jest łatwym rynkiem dla niemieckich firm. Już od dekady liczba niemieckich firm obecnych w Rosji sukcesywnie spada. W 2012 roku przekraczała jeszcze sześć tysięcy podmiotów gospodarczych, obecnie to już jest poniżej czterech tysięcy.


Czytaj też: Skąd Europa bierze gaz i czy da się zastąpić gaz z Rosji?


Ale nawet bez tego trend jest spadkowy. Rok 2014 i wprowadzenie pierwszych sankcji na Rosję nie był momentem przełomowym. Zmniejszanie się liczby niemieckich podmiotów w Rosji zaczęło się już wcześniej. Także Covid-19 dołożył swoje – w 2020 z Rosji wycofało się 7 proc. wszystkich niemieckich podmiotów działających na tym rynku. To oznacza, że wbrew optymistycznym opiniom wyrażanym w niemieckich ankietach gospodarczych, Rosja to wcale nie jest taki łatwy rynek.

Większość wielkich firm, np. samochodowych – Volkswagen, Mercedes, BMW, czy innych, jak Bayer, Siemens, Uniper itd., zawsze uważała Rosję za wielki, chłonny rynek z dużymi perspektywami rozwoju i planowała tam duże inwestycje. Sam rozmiar rynku wystarczał, by uważano w Niemczech, że inwestycje dadzą zarobić. Takie podejście panowało pomimo niskiej i ostatnio nawet spadającej siły nabywczej przeciętnego mieszkańca Rosji.

Zaangażowanie dużych korporacji tworzyło istotny z naszego punktu widzenia problem w relacjach gospodarczych, ponieważ wielki biznes zawsze lobbował za interesem rosyjskim. W ostatnich latach normą było nawoływanie dużego biznesu do zniesienia sankcji na Rosję. Ten stan umysłu elit gospodarczych Niemiec i przedstawicieli największych korporacji teraz ulega zmianie. To był najważniejszy łącznik pomiędzy Rosją a Niemcami, który obecnie całkowicie zanika. Cały zachodni świat prześciga się teraz w tym, żeby odłączać się gospodarczo od Rosji.

Warto poruszyć jeszcze kwestię rosyjskich inwestycji w Niemczech, które są raczej niewielkie. Rosja odpowiadała do tej pory za zaledwie 0,5 proc. bezpośrednich inwestycji zagranicznych w Niemczech. Ale ważna jest charakterystyka tych inwestycji – czyli to, jak Rosjanie inwestowali w Niemczech.

No właśnie, po co Rosjanom były inwestycje w Niemczech? Jak one do tej pory wyglądały?

Można wyszczególnić dwie charakterystyki rosyjskich inwestycji w Niemczech. Po pierwsze inwestowały duże państwowe firmy lub firmy należące do oligarchów. Po drugie były to inwestycje w spółki strategiczne – zajmujące się surowcami, gazem, energetyką, przemysłem stalowym. Taki charakter inwestycji nie jest przypadkowy. Ważna, twarda infrastruktura przemysłowa daje dostęp do niemieckich decydentów. W pewnym sensie można powiedzieć, że Rosjanie starali się replikować (na mniejszą skalę) swój model kontaktów pomiędzy światem gospodarki a światem polityki. Wiele z tych inwestycji było motywowanych politycznie. Taki charakter rosyjskich inwestycji powodował, że w ocenie niemieckich ekspertów ekonomicznych rosyjski inwestor nie był specjalnie pożądany. Za Rosjanami nie szły wartość dodana, innowacje czy konieczne restrukturyzacje firm. Trafiały się też spektakularne klapy – takie jak upadła stocznia Wadan, której nie potrafiło uratować aż dwóch następujących po sobie rosyjskich inwestorów.

Należy wyszczególnić także kolejny kierunek rosyjskich inwestycji – Rosjanie wykorzystywali swoje zaangażowanie gospodarcze w budowaniu wizerunku, w budowaniu tzw. soft power. Np. sponsorowali kluby piłkarskie – jak Schalke 04 (które zresztą właśnie zrezygnowało z rosyjskiego sponsoringu). Finansowali też drugi po Disneylandzie najchętniej odwiedzany europejski park rozrywki – czyli Europa Park.

Te dwa strategiczne cele rosyjskich inwestycji – próba dotarcia do niemieckich decydentów i budowania rosyjskiego soft power – teraz całkowicie upadają. To duża rewolucja. Trzydzieści lat budowania rosyjskiej pozycji w Niemczech rozpada się na naszych oczach.

Ekspert o decyzji Niemiec: To przewrót kopernikański, zarżnięto wiele świętych krów niemieckiej polityki [WYWIAD]

Czy Rosji naprawdę udało się w pięć dni zniszczyć swój budowany przez 30 lat wizerunek?

Tak. Chodzi zresztą nie tylko wizerunek, ale też sieć połączeń z decydentami, czy to wysokiego, czy średniego szczebla. Przykładowo inwestycje w stadiony, w kluby piłkarskie – pozwalały na sponsorowanie miejsc w lożach VIP, zapraszanie do niej lokalnych polityków, nawiązywanie z nimi przyjaznych relacji. To wszystko się teraz kończy.

Jeśli nie Rosja – to kto? Czy są jakieś kierunki, które będą teraz ważniejsze dla Niemiec niż inne, zwłaszcza jeśli Unia Europejska ma się rozszerzać, np. o Ukrainę?

Niemcy są jednym z największych eksporterów na świecie. To globalna gospodarka, usieciowiona z praktycznie każdym kontynentem. W ostatnich kilku latach widać zintensyfikowanie jej działania w kierunku afrykańskim. Nie można też nie wspomnieć, że od dwóch lat mamy pandemię, która przyniosła przewrót w myśleniu o gospodarce. Pojawiły się próby skracania łańcuchów dostaw i skupienia się na inwestycjach w Unii Europejskiej. Sądzę, że teraz te procesy będą jeszcze intensywniejsze, wsparte przez polityczne ujednolicenie zachodu. Można powiedzieć, że będzie powstawał bastion gospodarczy “Europa”.

Oczywiście dla Niemiec największym, ale także bardzo problematycznym kierunkiem rozwoju sieci powiązań gospodarczych są Chiny. Dużo będzie zależeć od tego, jak na rosyjską inwazję, ale i na konsolidację Zachodu zareaguje Państwo Środka. Trudno obecnie cokolwiek przewidywać, chociaż spodziewam się coraz większych trudności w relacjach Niemiec i UE z Chinami. Nie można wykluczyć scenariusza, w którym Chiny wesprą gospodarczo zaduszoną zachodnimi sankcjami Rosję.


Czytaj też: Chiny a wojna na Ukrainie: grają na osłabienie Rosji, ale sojuszu nie zerwą [OPINIE EKSPERTÓW]


Niemcy, jako gospodarka oparta na eksporcie – z prawie połową PKB generowaną przez eksport – będą chciały dalej utrzymywać pozycję lidera. Obecnie mają plan oparty na funkcjonującym już skojarzeniu Niemiec z wysoką jakością produktów. Chcą pójść o krok dalej – i stworzyć już nie tylko tzw. produkt “made in Germany”, ale “clean product made in Germany”. Czyli wyprodukowany za pomocą odnawialnej energii. Warto nadmienić, że ta strategia została opracowana jeszcze przez poprzedni rząd i ministra Petera Altmaiera z CDU.

Teraz słyszymy zapowiedzi nowego ministra Roberta Habecka z Zielonych – który jest jednocześnie szefem resortów gospodarki i klimatu – by Niemcy jak najszybciej przeszły na OZE, jak najszybciej uniezależniły się od węglowodorów z Rosji. Ten proces na pewno wzmocni ekspansję “clean product made in Germany”. Dotyczyć to będzie także prób eksportu zielonych technologii – wodorowych, wiatrowych, fotowoltaicznych. Pamiętajmy, że jeszcze przed rosyjską inwazją na Ukrainę Niemcy chciały łagodzić napięcia “dyplomacją wodorową”.

Wojna z Rosją dodaje do tego jeszcze element moralny, bardzo ważny w niemieckim dyskursie publicznym. W umowie koalicyjnej nowego rządu znalazły się zapisy dotyczące przestrzegania praw człowieka i praw pracowniczych w światowym handlu. Zakładam, że elementem “czystych produktów z Niemiec” będzie nie tylko ich powstanie przy użyciu energii z OZE, ale także ich powstawanie bez wspierania autorytarnych reżimów, w tym rosyjskiego i białoruskiego. A odnośnie Ukrainy, trudno cokolwiek wyrokować. Z pewnością wojna zrujnuje ten kraj gospodarczo i demograficznie. Po wojnie w pierwszej kolejności Ukrainie potrzebna będzie pomoc finansowa, gospodarcza i humanitarna.

Czytaj też: