{"vars":{{"pageTitle":"Raport: Lwia część unijnych środków na transformację energetyczną pójdzie do państw, które nie mają strategii odejścia od węgla","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["300klimat"],"pageAttributes":["energetyka","fundusz-sprawiedliwej-transformacji","klimat","neutralnosc-klimatyczna","polska","raport","transformacja-energetyczna","wegiel","zmiany-klimatu"],"pagePostAuthor":"Barbara Rogala","pagePostDate":"11 września 2020","pagePostDateYear":"2020","pagePostDateMonth":"09","pagePostDateDay":"11","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":61775}} }
300Gospodarka.pl

Raport: Lwia część unijnych środków na transformację energetyczną pójdzie do państw, które nie mają strategii odejścia od węgla

Siedem państw Unii Europejskiej nie planuje odejścia od węgla do 2030 roku. Są to Bułgaria, Chorwacja, Czechy, Niemcy, Polska, Rumunia i Słowenia. Jednocześnie prawie dwie trzecie środków z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji mają trafić do tych siedmiu państw.

Aby wesprzeć te regiony UE, które najbardziej dotknie przestawienie gospodarki na niskoemisyjne tory, Komisja Europejska zaproponowała utworzenie w ramach Europejskiego Zielonego Ładu Funduszu Sprawiedliwej Transformacji (FST). Jego wartość ma sięgać nawet 40 miliardów euro. Jednak bez reformy Fundusz ten może de facto wynagrodzić klimatycznych hamulcowych – ostrzega raport „Just Transition or Just Talk – 2020”.

Raport powstał we współpracy CAN Europe i Ember. Jest dostępny w tym miejscu.

Ember to niezależny klimatyczny think-tank, działający na rzecz przyspieszenia globalnej transformacji od węgla do czystej energii. Climate Action Network (CAN) Europe to największa europejska koalicja organizacji pozarządowych, walcząca z niebezpieczeństwem spowodowanym zmianami klimatu. Zrzesza ponad 170 organizacji członkowskich z 38 europejskich krajów, reprezentując ponad 1500 organizacji pozarządowych i ponad 47 milionów obywateli.

W gronie państw, które nie chcą zrezygnować ze spalania węgla do 2030 roku jest Polska. Osiągnięcie tego celu w tym terminie byłoby zgodne z założeniami Porozumienia paryskiego.

Tymczasem nasz kraj przy pomocy pieniędzy na transformację energetyczną planuje węgiel zastąpić innym paliwem kopalnym, czyli gazem ziemnym.

Dostaną najwięcej, a zrobią najmniej?

Wymienione siedem państw dostanie lwią część z FST, a Polska ma być największym beneficjentem tego funduszu w całej wspólnocie. Mimo to w ciągu następnych 10 lat moce węglowe w tych krajach mają spaść o zaledwie 42 proc.

Po 2030 roku nadal działać będą 52 gigawaty elektrowni węglowych. Z tego prawie wszystkie z nich (około 90 proc.) są zlokalizowane w Czechach, Niemczech i Polsce. Z tych 52 gigawatów tylko 17,1 w Niemczech jest przeznaczonych do wygaszenia do 2038 roku. Dla pozostałych 35 gigawatów nie ma nawet planu ich wyłączenia.

Z deszczu pod rynnę, czyli z węgla na gaz

Do tego Bułgaria i Polska w perspektywie długookresowej planują dodatkowo wyraźnie zwiększyć wykorzystanie gazu ziemnego. Z ostatecznych wersji krajowych planów na rzecz energii i klimatu (KPEIK) wynika, że gaz będzie odgrywał istotną rolę w odchodzeniu od węgla w energetyce w tych dwóch krajach.

Według planów polskiego rządu wytwarzanie energii z gazu ma wzrosnąć niemal czterokrotnie w 2040 roku w stosunku do bazowego zużycia w latach 2016-2018.

Niemal połowa (42 proc.) w spodziewanej redukcji krajowej produkcji energii z węgla zostanie zastąpiona przez spalanie gazu ziemnego.

Rola gazu w polskim systemie elektroenergetycznym oraz potrzeba dywersyfikacji dostaw gazu rosną. Stąd duże planowane inwestycje w infrastrukturę gazową. Chodzi na przykład o Baltic Pipe, zwiększenie przepustowości terminalu LNG w Świnoujściu czy rozbudowę połączeń gazowych ze Słowacją i Litwą.

“Chociaż liczba projektów gazowych wciąż się rozrasta, jednocześnie kraj zboczył z toru w realizacji swojego celu w zakresie energii odnawialnej na 2020 rok. I nie osiągnie go na czas” – odnotowuje raport.

Tymczasem gaz ziemny jest również paliwem kopalnym, które przyczynia się do globalnego ocieplenia. Spalany, emituje dwutlenek węgla oraz przyczynia się do wzrostu emisji metanu, kolejnego gazu cieplarnianego.

Kto powinien zyskać wsparcie z funduszu?

W obecnej formie pieniądze na transformację mają trafić do krajów, które wymagają największych nakładów finansowych na jej przeprowadzenie. Z tym, że w rządowych dokumentach nie widać, by pieniądze z funduszu miały odnieść oczekiwane skutki, czyli przekształcenie regionów węglowych, zastąpienie energii z kopalin czystą energią i stworzenie zrównoważonych miejsc pracy.

„Brak odpowiedzialnego, racjonalnego i społecznie akceptowalnego planu sprawiedliwej transformacji może spowodować, że pieniądze europejskie przejdą nam koło nosa. Mieszkańcy Górnego Śląska są racjonalni i wiedzą, że nie ma przyszłości dla sektora wydobywczego i energetyki opartej na węglu. (…) Z powodu krótkowzrocznej i nieodpowiedzialnej polityki rządu w Warszawie, Górny Śląsk może stracić szansę na skok cywilizacyjny, rozwój nowoczesnej i zrównoważonej gospodarki, a mieszkańcy na poprawę jakości życia” – komentuje treść raportu Patryk Białas, aktywista BoMiasto.


Czytaj: UE będzie śrubować cele polityki klimatycznej. Poza digitalizacją to główny cel von der Leyen


Zdaniem autorów raportu oznacza to, że zgodnie z obowiązującą metodą przyznawania środków z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji, zyskają klimatyczni hamulcowi. Najwięcej dostaną ci, którzy zmieniają się najwolniej, nie mają planu transformacji i uzależniają się od innych paliw kopalnych.

Sposób rozdzielania środków unijnych na transformację nie jest jeszcze ostateczny. Parlament Europejski będzie jeszcze negocjował możliwość wyłączenia inwestycji w gaz ziemny z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji oraz sposób dystrybucji środków.

Financial Times: Opinie o rządowej strategii energetycznej PEP2040 wahają się między „niebezpiecznymi fantazjami” a „rozsądnym kompromisem”