Polska chce, by nadchodząca przebudowa systemu handlu emisjami (EU ETS) w Unii Europejskiej była korzystna dla biedniejszych państw członkowskich. Oczekuje, że środki z tego źródła na cele redukcji emisji gazów cieplarnianych dostaną głównie te państwa.
Unia dyskutuje nad zmianami zasady przyznawania uprawnień, by pomogły one w zwiększeniu ambicji klimatycznych wspólnoty europejskiej.
Unijny system handlu uprawnieniami do emisji (EU ETS) polega na tym, że ustala limit emisji danego gazu cieplarnianego.
Nakłada cenę na emisje zanieczyszczeń, zmuszając zanieczyszczające podmioty do kupna pozwoleń na emisję. Część z nich państwo może rozdysponować za darmo, jednak ich liczba z czasem się kurczy. Mechanizm zachęca w ten sposób do zmniejszania emisji gazów cieplarnianych tam, gdzie jest to najtańsze.
Swoje propozycje zmian w sposobie alokacji środków Polska zamierza przedstawić na piątkowym spotkaniu na żywo ministrów środowiska w Luksemburgu – informuje Reuters.
Czytaj też: Orędzie o Stanie Unii: będzie jeszcze wyższy cel redukcji emisji. „To projekt kulturowy, a nie tylko ekonomiczny”
Rządowe dokumenty, do których dotarła agencja, zawierają propozycję utworzenia nowego “funduszu solidarności energetycznej”. Polski rząd w Europie podkreśla, że cele klimatyczne nie mogą pogorszyć sytuacji najbiedniejszych energetycznie we wspólnocie.
Polska “stwierdziła również, że „fundusz modernizacyjny” dla biedniejszych krajów UE lub dochody z ETS przeznaczone na zielone inwestycje powinny zostać rozszerzone, ponieważ pandemia COVID-19 zwiększyła potrzeby inwestycyjne sektora” – pisze Reuters.
Nowa strategia PGE: wyrzucić węgiel i zaciągnąć dług na budowę OZE