{"vars":{{"pageTitle":"To, co dobre dla gospodarki jest też dobre dla klimatu - wynika z badania uczonych prestiżowych brytyjskich uczelni","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["300klimat"],"pageAttributes":["300klimat","dekarbonizacja","klimat","lotnictwo","lotnictwo-cywilne","mail","porozumienie-paryskie","wyjscie-z-kryzysu","zmiany-klimatu"],"pagePostAuthor":"Barbara Rogala","pagePostDate":"6 maja 2020","pagePostDateYear":"2020","pagePostDateMonth":"05","pagePostDateDay":"06","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":52817}} }
300Gospodarka.pl

To, co dobre dla gospodarki jest też dobre dla klimatu – wynika z badania uczonych prestiżowych brytyjskich uczelni

Zastrzyki finansowe dla przemysłu wydobywczego i linii lotniczych po koronawirusie nie powinny być bezwarunkowe, ale stymulować rozwiązania długoterminowe i przyjazne dla klimatu.

Tak wynika z opublikowanego wczoraj raportu Uniwersytetu Oksfordzkiego. Powstał z myślą o krajach, które lada chwila wprowadzą u siebie pakiety naprawcze dla gospodarki.

“Te pakiety naprawcze mogą być „brunatne”, wzmacniając powiązania między wzrostem gospodarczym a paliwami kopalnymi i stanowiąc ryzyko przyszłych osieroconych aktywów, lub „zielone”, uniezależniając aktywność gospodarczą od emisji” – głosi raport.

Autorzy raportu to laureat Nagrody Nobla Joseph Stiglitz oraz Lord Nicholas Stern z London School of Economics.

Przejrzeli oni około 700 polityk stymulacyjnych wdrożonych po kryzysie w 2008 roku. Zapytali też 231 ekspertów ze światowych banków, ministerstw finansów i think tanków o to, jakie wsparcie jest najlepsze z punktu widzenia ekonomicznego.

Okazało się, że to, co dobre dla gospodarki coraz częściej idzie w parze z działaniami dobrymi dla klimatu.

W wymiarach szybkości wdrażania, ekonomicznego mnożnika, potencjału wpływu na klimat i ogólnej użyteczności najlepsze okazały się pakiety, które wspierają inwestycje w odnawialne źródła energii, poprawę efektywności energetycznej budynków lub edukację i przekwalifikowanie pracowników dotkniętych bezrobociem w wyniku dekarbonizacji.

Podobne wyniki dały przewidywania dla polskiej gospodarki think tanku Instrat.

Lotnictwo w opałach

Tymczasowe zmiany nawyków konsumenckich czy przestoje w działaniu firm i przedsiębiorstw dotknęły mocniej niektóre sektory gospodarki, na przykład przemysł lotniczy.

Przewiduje się, że może w nim dojść do trwałych zmian. Według niektórych podróże biznesowe już nigdy nie wrócą do swojej przedkoronakryzysowej skali.

Międzynarodowe linie lotnicze prognozują spadek liczby pasażerów o 503–607 milionów pasażerów i straty rzędu 112- 135 miliardów dolarów w pierwszej połowie tego roku – wskazuje raport.

Skutki tego stanu rzeczy sprawią, że lotnictwo będzie dochodziło do siebie po kryzysie szczególnie długo. Właśnie przez te problemy państwa kierują zastrzyków gotówki w ten sektor.

Tak na przykład zrobił niemiecki rząd z Lufthansą. Linia najpewniej dostanie od państwa 9 mld euro.

W Ameryce też toczy się debata na temat dyskusyjnie szczodrej dotacji dla tamtejszych linii lotniczych.

Kongres wsparł ten sektor kwotą 50 miliardów dolarów z pieniędzy podatników, przy czym 70 proc. jest rodzajem grantu na przetrwanie, który nie zwróci się państwu.

Czy to wszystko się opłaca?

Zdaniem twórców raportu takie działania są nieopłacalne i dla gospodarki, i dla klimatu. Środki takie jak finansowanie linii lotniczych są oceniane jako słabe we wszystkich aspektach branych pod uwagę w badaniu.

“W kontekście krajów rozwiniętych (grupy G20) kluczowe znaczenie ma tu ratowanie globalnych koncernów paliwowych i linii lotniczych. Firmy z tak potężnym śladem węglowym nie powinny otrzymywać wsparcia bez oferowania w zamian ustępstw związanych z transformacją w kierunku zeroemisyjnej gospodarki, np. zobowiązania do ograniczenia emisji o konkretną ilość w z góry zdefiniowanym terminie. Nie możemy sobie pozwolić na to, aby z jednej kieszeni inwestować w ambitną transformację energetyczną, a z drugiej jej przeciwdziałać” – skomentował Michał Hetmański z Instratu.

Tego samego zdania jest były komisarz ds. działań w dziedzinie klimatu i energii w Unii Europejskiej Miguel Arias Cañete.

Jego zdaniem pieniądze podatników dla linii lotniczych muszą być przyznawane warunkowo. Inaczej po kryzysie emisje dwutlenku węgla wrócą do normy lub wzrosną.

“Linie lotnicze boją się o swoje przetrwanie i potrzebują mnóstwa wsparcia, płynności finansowej – ale to oznacza też wielką odpowiedzialność” – powiedział Cañete w artykule opublikowanym w The Guardian.

Warunkowe wsparcie dla lotnictwa może oznaczać różne rzeczy. Przykładowo modernizację sektora albo stymulowanie badań nad niskoemisyjnymi technologiami, takimi jak paliwa wodorowe.

Co dalej?

Aby zbliżyć się do realizacji celów porozumienia paryskiego globalne emisje powinny spadać przez całą dekadę o 7,6 proc. co roku.

Co ciekawe, w wyniku koronawirusowego zamknięcia udało się światu zbliżyć się do jego celów.

Globalne emisje gazów cieplarnianych spadły o 8 proc. w 2020 roku. Dla porównania w czasie II Wojny Światowej spadły “zaledwie” o 4 proc.

Szacuje się, że przez koronawirusa emisje z lotnictwa spadły o 38 proc. Między 1 lutego a 19 marca było to 10 milionów ton mniej niż w tym samym okresie rok wcześniej.

Jednak, jak wskazuje wielu ekspertów, bez przemyślanej odbudowy gospodarki, światowe emisje błyskawicznie wrócą do normy po kryzysie, a niedługo potem pieniądze podatników i tak będą musiały zostać przeznaczone na dekarbonizację i adaptację do kosztownych zmian klimatu.

Czytaj:

>>> Linie lotnicze w Europie tną zatrudnienie. „Powrót do rynku takiego, jak w 2019 roku zajmie kilka lat”

>>> Warren Buffett sprzedał wszystkie swoje udziały w liniach lotniczych