{"vars":{{"pageTitle":"Kraj w lustrze","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["300research","news","opinie"],"pageAttributes":["demografia","emeryci","japonia","kobiety-na-rynku-pracy","seniorzy","starzenie-sie-spoleczenstwa","wiek-emerytalny"],"pagePostAuthor":"Katarzyna Mokrzycka","pagePostDate":"9 marca 2023","pagePostDateYear":"2023","pagePostDateMonth":"03","pagePostDateDay":"09","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":507710}} }
300Gospodarka.pl

Kraj w lustrze

Zamknięta przez stulecia na świat zewnętrzny Japonia zmienia się niezmiernie powoli. Urlop tacierzyński wywołał oburzenie tylko skrajnej prawicy, ale już dość powszechna jest niechęć do otwarcia na emigrantów.

Świat się starzeje – nie nowina. Ale starzeje się tak szybko, że to, co jeszcze niedawno temu było powodem do dumy na skalę światową – długowieczność mieszkańców – dla Japonii stało się potężnym problemem finansowym. 30 proc. całej populacji jest na emeryturze, bo ma więcej niż 65 lat. Nie brzmi jeszcze tak źle? To ponad 36 mln ludzi – czyli jakby cała Polska. Dla porównania, w Polsce osób w wieku poprodukcyjnym, czyli na emeryturach, jest dziś 23 proc. z naszej populacji. Ten odsetek stale rośnie. GUS szacuje, że przy zachowaniu obecnych, bardzo niekorzystnych trendów demograficznych w 2080 roku grubo przekroczy 38 proc.

Ale wróćmy do Japonii. Do czerwca rząd ma przygotować plan podwojenia wydatków na zwiększanie dzietności. Prognozy demograficzne są bowiem dramatyczne.

– Pokazują, że już w 2040 roku aż 60 proc. budżetu kraju będą pochłaniały wydatki związane z ubezpieczeniami społecznymi – emeryturami, opieką medyczną, opieką nad seniorami – mówi w dzisiejszym wywiadzie dr Marcin Socha z Ośrodka Spraw Azjatyckich Uniwersytetu Łódzkiego (OSA).

W wielu sektorach już brakuje pracowników. Firmy są zmuszone namawiać do późniejszej emerytury, rząd obsypuje małżeństwa naprawdę hojnymi dopłatami na dzieci, podsuwa też rozwiązania, które mają aktywizować na rynku pracy kobiety. Na razie, jak mówi dr Socha, żadna z tych metod nie przyniosła zadowalającego efektu.

– Bardzo ciekawym narzędziem, promowanym i częściowo finansowanym przez rząd, są programy przekwalifikowywania pracowników z sektorów, które nieco straciły na znaczeniu do branż, gdzie zapotrzebowanie na personel jest znacznie większe. Głównie to masowe szkolenia IT dla ludzi z sektora hotelarskiego i gastronomicznego – czyli branż, które najmocniej ucierpiały w czasie pandemii – mówi Marcin Socha.

Ale zamknięta przez stulecia kultura zmienia się niezmiernie powoli. Urlop tacierzyński wywołał oburzenie tylko skrajnej prawicy, ale już dość powszechna jest niechęć do otwarcia na emigrantów. Tych mądrych wykształconych przyjmuje się legalnie z otwartymi rękami, tych biednych acz niezbędnych do prac, których Japończycy wykonywać nie chcą tysiącami zatrudnia się na czarno.

Za to w drugą stronę drzwi się nie zamykają – młodzi zwiewają do Australii, która oferuje dwa razy wyższe wynagrodzenie minimalne. To jeszcze bardziej pogłębia kryzys na rynku pracy.

Młodzi Japończycy nie chcą już też pracować, jak ich rodzice, w systemie tzw. pracy dożywotniej – rezygnują z kontraktów, które dawały pewność zatrudnienia, ale w zamian wyciskały, jak cytrynę.

–  Japończycy coraz bardziej są skłonni do zmiany zatrudnienia, to zupełnie nowy, ciekawy trend, który odsłoniła pandemia – mówi ekspert OSA.

Ten wywiad pokazuje nam kawałek życia na drugiej półkuli, ale wbrew pozorom to bardzo swojski, znajomy widok. Trochę jakbyśmy patrzyli w lustro – pewne elementy widać jakby odwrotnie, może tafla trochę oszukuje, ale generalnie to my. Cały Zachód mierzy się z tym samym problemem więc warto podpatrywać, co komu wychodzi, a co nie i wyciągać z tego wnioski.


W tym temacie polecamy także: