{"vars":{{"pageTitle":"Putin dyktuje ceny prądu Europie. Drogo jest też tam, gdzie rządzi OZE","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["300klimat","analizy","wykres-dnia"],"pageAttributes":["ceny-energii","ceny-gazu","ceny-pradu","energetyka","kryzys-energetyczny","main","najnowsze","najwazniejsze","oze"],"pagePostAuthor":"Martyna Maciuch","pagePostDate":"30 sierpnia 2022","pagePostDateYear":"2022","pagePostDateMonth":"08","pagePostDateDay":"30","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":347823}} }
300Gospodarka.pl

Tak Putin dyktuje ceny prądu Europie. Drogo jest też tam, gdzie króluje OZE

Ile kosztuje prąd w krajach Unii Europejskiej? Jak na tym tle wypada Polska? Ceny energii elektrycznej na europejskich giełdach od kilku tygodni szaleją. I to również w państwach, które dużo swojej energii czerpią z tanich odnawialnych źródeł, czy atomu. Jak to możliwe?

Ceny energii na europejskich rynkach biją rekordy. Drogie są nie tylko dostawy energii kupowane na rynku spot, czyli w trybie bieżących zakupów. Ale też w kontraktach długoterminowych.

To, że ceny bieżące mogą się silnie wahać nie jest nowością. Za awaryjne zakupy często płaci się dużo więcej, niż na standardowo zakontraktowaną dostawę.

Ale fakt, że również w kontraktach długoterminowych ceny energii ostro idą w górę, to już nowość. W niektórych krajach UE cena jednej megawatogodziny energii elektrycznej z dostawą na przyszły rok kosztuje wręcz tyle samo, co energia na rynku dnia następnego.

Niemcy, największa gospodarka UE, za kontrakt na przyszły rok muszą już płacić kilka razy więcej, niż zwykle. W najgorszym momencie cena przekraczała 1000 euro za 1MWh. Co prawda wczoraj ceny już spadały o jedną piątą. Ale są nadal wyższe o 900 proc. w porównaniu z zeszłym rokiem i 1347 procent w porównaniu z 2020.

Rok temu o tej porze, gdy dopiero rozpędzał się kryzys energetyczny wywołany przez Rosję, cena energii z dostawą za rok w Niemczech wynosiła niecałe 71 euro.

Ile kosztuje prąd w Polsce?

Nie we wszystkich krajach Unii sytuacja wygląda jednak tak samo. Dużo taniej niż w Niemczech jest chociażby w Polsce.

Nasz kraj jest obecnie państwem z jedną z najtańszych energii w UE. Widać to zarówno na rynku dnia następnego, jak i w danych o dostawach terminowych.

Porównaliśmy ceny energii z dostawą na następny dzień według stanu na 29 sierpnia pomiędzy godziną 16.00 a 17.00. W tym przedziale czasowym Polska była trzecim najtańszym rynkiem w UE. Jedna MWh energii elektrycznej kosztowała w Polsce 135 euro, jak wynika z danych ENTSO-E, czyli Europejskiej Sieci Operatorów Przesyłowych.

To i tak dużo, jak na standardy jeszcze sprzed kilkunastu miesięcy. Ale mało, jeśli popatrzymy na aktualną europejską skalę.

Prąd wczoraj był tańszy tylko w dwóch krajach: w Portugalii i Hiszpanii. Najdrożej było w Austrii, gdzie cena wynosiła aż 909 euro. To prawie siedem razy więcej, niż w Polsce.

Ale drogo było także np. we Francji, gdzie ceny kształtowały się na poziomie ponad 790 euro. Niewiele taniej było w sąsiadujących z Polską Czechach czy Litwie, gdzie ceny wynosiły odpowiednio 740 i 749 euro. Słowacja była szóstym najdroższym krajem w UE, z ceną na poziomie aż 797 euro.

Rozkład cen według danych ENTSO-E (Europejskiej Sieci Operatorów Przesyłowych) prezentuje poniższa mapa:

A co z kontraktami długoterminowymi? Wczoraj indeks polskiej Towarowej Giełdy Energii pokazujący ceny na następny rok wskazywał na 2480 zł za 1 MWh energii elektrycznej. Sporo, ale przy euro kosztującym ok. 4,75 zł, to i tak prawie 200 euro mniej, niż w Niemczech.

Zasada merit order: dlaczego w Europie jest tak drogo

Różnice pomiędzy Polską a resztą UE są uderzające. Skąd tak duże dysproporcje?

Jedną z przyczyn może być połączenie dwóch czynników: tzw. zasady merit order, stosowanej do wyliczania cen energii oraz kwestii miksu energetycznego państw członkowskich UE.

W Unii Europejskiej do wyliczenia ceny energii elektrycznej stosuje się zasadę opartą na wielkości kosztów krańcowych produkcji energii. Zgodnie z nią przyjmuje się, że do sieci jest wprowadzana w pierwszej kolejności jak najtańsza energia. Następnie, w miarę zapotrzebowania, wprowadzana jest energia coraz droższa. Cena najdroższego typu energii ma więc kluczowy wpływ na ostateczną cenę energii.

Która energia jest najtańsza, a która najdroższa? Zgodnie z danymi zebranymi przez Clean Energy Wire (CLEW), najtańsza w UE jest produkcja energii z odnawialnych źródeł. Druga w kolejności jest energia nuklearna, następnie energia ze spalania węgla brunatnego i kamiennego, potem energia gazowa i energia ze spalania ropy.

Dane CLEW pochodzą z 2016 roku, gdy gaz był dużo tańszy niż obecnie. Teraz różnica w cenie pomiędzy energią z gazu a energią z OZE czy atomu jest jeszcze wyższa. A w przypadku wielu krajów UE, ostatnim typem energii wprowadzonym do sieci – czyli kształtującym kwestie cen – będzie właśnie cena energii z gazu.

Polska korzysta na tańszym węglu

W rezultacie więc nawet kraje, które bardzo dużą część swojego miksu energetycznego opierają na tanich źródłach OZE czy stosunkowo tanim atomie, jak Austria, Belgia czy Francja, i tak mają bardzo drogą energię. Bo swój energetyczny miks uzupełniają drogim gazem.

Tymczasem Polska praktycznie nie wykorzystuje gazu do produkcji prądu. Swoją energetykę opiera na stosunkowo tanim węglu. Zwłaszcza, jeśli chodzi o produkcję energii elektrycznej – z węgla pochodzi ok. 70 proc. podaży prądu w Polsce.

Do tego bardzo duża część podaży energii elektrycznej w Polsce pochodzi z węgla brunatnego – wydobywanego lokalnie, a więc dużo mniej podatnego na rynkowe wahania cen. A jak podaje Polska Grupa Energetyczna, zasilana węglem brunatnym Elektrownia Bełchatów odpowiada za około jedną piątą produkcji prądu w Polsce.

Politycy chcą zmian

System, w którym energia jest tak droga, na dłuższą metę wydaje się nie do utrzymania. Oznaczałby ogromne koszty dla gospodarek – czy to w formie gigantycznych dodatków osłonowych, ogromnych rachunków do zapłaty przez biznes i gospodarstwa domowe czy drastyczne spowolnienie gospodarcze. Lub co gorsza – wszystkie te trzy rzeczy naraz.

O interwencję apelują więc politycy. Jeszcze na początku sierpnia austriacki europarlamentarzysta Lukas Mandl składał w sprawie merit system interpelację do Komisji Europejskiej.

Czy KE zdaje sobie sprawę z bezpośredniego związku cen gazu i energii elektrycznej i ich wpływu na dalszy wzrost inflacji? Jakie alternatywy proponuje KE zamiast systemu merit order i jakie kroki zamierza podjąć, by złagodzić drastyczne wzrosty cen energii? – pytał europoseł, prosząc o pisemną odpowiedź.

Reakcja Komisji przyszła jednak w innej formie. Podczas konferencji prasowej w Słowenii głos na temat cen energii zabrała przewodnicząca KE, Ursula von der Leyen.

Ceny energii szybują w górę, obnażając słabości naszego rynku energii. Był on opracowany w zupełnie innej sytuacji i służył innego rodzaju uwarunkowaniom, niż obecne. Dlatego też pracujemy zarówno nad interwencją o charakterze awaryjnym, jak i strukturalną reformą rynkupowiedziała szefowa KE, cytowana przez Bloomberga.


Polecamy też: EU-ETS: po co nam system handlu emisjami i jak się zmieni w przyszłości?


Na razie nie wiadomo, o jakich działaniach może myśleć Komisja. Szczegóły dotyczące możliwych rozwiązań możemy poznać pod koniec przyszłego tygodnia. Na piątek 9 września zwołane zostało nadzwyczajne spotkanie ministrów ds. energii państw członkowskich. Ma być poświęcone właśnie rekordowym cenom energii i apelom poszczególnych krajów o wprowadzenie limitu cen.

UE będzie interweniować

Niektórzy z unijnych urzędników, z którymi rozmawiał Bloomberg, wskazują, że zarys planu może się pojawić jeszcze wcześniej, bo w tym tygodniu.

O reformę rynku apelował w poniedziałek 29 sierpnia także premier RP, Mateusz Morawiecki. Po spotkaniu z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem mówił o zmianach w systemie merit order, który radykalnie podbija ceny dla krajów korzystających z węgla.

Polski rad postuluje także limit cen na uprawnienia do emisji dwutlenku węgla. Takie rozwiązanie pomogłoby zwłaszcza Polsce, opierającej energetykę na wysoko emisyjnym węglu. Skorzystać mogłyby jednak także np. Bułgaria, Czechy oraz Niemcy, w których również udział węgla w miksie energetycznym jest spory na tle innych krajów UE.

Chcę zaproponować, żeby na 2 lata najbliższe cena ETS były zafiksowana na przykład na poziomie 30 euro. Dałoby to dużo więcej oddechu francuskim podatnikom, francuskim obywatelom, ale też obywatelom polskim i po prostu obywatelom całej Europy (…). Druga zmiana, o której chciałbym powiedzieć, to zmiana zasad naliczania cen w ramach schematu merit order. Tak, żeby to nie ta cena krańcowa wyłącznie wyznaczała ceny dla całego rynku – mówił Morawiecki w Paryżu.


Polecamy też: