W świadomości społecznej korzyści gospodarcze z członkostwa Polski w Unii Europejskiej to przede wszystkim fundusze i dopłaty. Pozostałe korzyści, choć trudniejsze do policzenia, są jednak znacznie ważniejsze dla organicznego rozwoju kraju – pisze Krzysztof Głowacki, starszy analityk 300Research.
Od 2004 do 2020 r. Polska otrzymała z Unii Europejskiej niemal 195 mld euro. W tym samym okresie nasz kraj wpłacił do unijnej kasy niecałe 63 mld euro w składkach członkowskich, co daje wpływy netto wynoszące blisko 132 mld euro.
124 mld zł, a więc niemal dwie trzecie wszystkich środków, zostały przez Unię Europejską wypłacone w ramach funduszy strukturalnych. Środki te, przyznawane zgodnie z polityką wyrównywania poziomu rozwoju pomiędzy regionami, przeznaczono m.in. na projekty infrastrukturalne (np. rozbudowę i modernizację dróg, kolei, lotnisk, wodociągów, taborów komunikacji zbiorowej), podnoszące kapitał ludzki (np. szkolenia) oraz wzmacniające konkurencyjność przedsiębiorstw (np. badania i rozwój czy zakup technologii). Ich realizacja była nie tylko impulsem gospodarczym, ale też wydatnie podniosła jakość życia mieszkańców.
Inną ważną kategorią środków były dopłaty bezpośrednie dla rolników w ramach Wspólnej Polityki Rolnej. W latach 2004-2020 przypadło na nie 38 mld euro, czyli jedna piąta wszystkich środków.
Fundusze i dotacje, choć pozwalają na sfinansowanie ważnych gospodarczo i społecznie projektów, nie gwarantują jednak organicznego, długofalowego rozwoju. Są wyłącznie transferem zasobów o ustalonej wielkości, które można w ustalonym okresie lepiej lub gorzej spożytkować. By nadać gospodarce trwałego biegu, potrzeba natomiast motoru, który będzie napędzał ją siłą własnych zasobów.
Co więc napędza polską gospodarkę?
Takim motorem było dla polskiej gospodarki otworzenie jej drzwi do europejskiego jednolitego rynku, na którym przedsiębiorstwa z wszystkich krajów unijnych współpracują i konkurują na równych zasadach. Swobodny, bezcłowy dostęp do zamożnego, nieodległego i ogromnego rynku zbytu towarów i usług – liczącego blisko pół miliarda konsumentów i ponad dwadzieścia milionów firm – pozwolił polskim firmom rozwinąć i wyspecjalizować swoją działalność, a przez to odnieść tzw. korzyści skali, czyli obniżyć jednostkowe koszty produkcji.
Konkurencja z europejskimi firmami stała się bodźcem rozwoju, a najsilniejsze polskie marki w sektorach takich jak meblarski, spożywczy czy transportowy zaczęły być rozpoznawane za granicą.
Polskie firmy stały się integralną częścią globalnych łańcuchów dostaw, co przyspieszył napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych (FDI – foreign firect investment), ułatwionych dzięki unijnej swobodzie przepływu kapitału. Rozwinęły się wyspecjalizowane gałęzie przemysłu (np. samochodowy) i usług (np. biznesowe), a transfer wiedzy, kompetencji i know-how z globalnych korporacji do krajowych oddziałów sprzyjał stopniowej odbudowie międzynarodowej konkurencyjności krajowej gospodarki po dekadach zastoju.
Udział w jednolitym rynku i napływ FDI oznaczał, że aż 66 proc. polskiego wzrostu gospodarczego w latach 2009-2014 zawdzięczamy eksportom – kierowanym głównie na rynki unijne.
Swoboda przepływu osób pozwoliła milionom Polaków pracować bądź kształcić się za granicą. W trudnych latach transformacji gospodarczej i wyżu demograficznego emigracja zarobkowa łagodziła bezrobocie, wraz z emigracją edukacyjną wzmacniając przy tym kompetencje osób powracających do kraju. Emigracja w znacznej mierze zakończyła się jednak trwałym odpływem kapitału ludzkiego z Polski i przyniosła negatywne skutki społeczne oraz demograficzne.
Kluczowe znaczenie reform
Jednoznacznie korzystnym skutkiem oddziaływania Unii Europejskiej na polską gospodarkę była natomiast szeroko zakrojona i skutecznie przeprowadzona reforma instytucjonalna. Prospekt unijnego członkostwa działał w latach 90. i na początku XXI w. jako dodatkowa zachęta dla polskich decydentów do tego, by usprawniać instytucje niezbędne dla gospodarki rynkowej – takie jak prawo własności, prawo konkurencji, praworządność, ekosystem biznesu, regulacje antykorupcyjne – a także te chroniące finanse publiczne, takie jak reguły fiskalne. Instytucje te do dziś wyznaczają ramy wymiany gospodarczej i polityki makroostrożnościowej w Polsce.
Kontrprzykłady europejskich krajów i regionów startujących z podobnego pułapu rozwoju gospodarczego, co Polska, potwierdzają kluczowe znaczenie reform instytucjonalnych. Ukraina, która u progu transformacji na początku lat 90. Była nieco bogatsza i bardziej uprzemysłowiona niż Polska, w 2004 r. – a więc zanim do Polski popłynęły unijne fundusze i otworzył się dla niej jednolity rynek – osiągała już jedynie 58 proc. polskiego PKB per capita. Południowych Włoch szeroki strumień unijnych środków nie tylko nie pchnął na szybszą ścieżkę rozwoju gospodarczego, ale doprowadził do powstania tam mafii wyspecjalizowanej w defraudacji funduszy.
Zarysowane powyżej korzyści gospodarcze z członkostwa w Unii Europejskiej są, z uwagi na złożoność ich mechanizmów, trudniejsze do policzenia niż fundusze i dopłaty, a ich dokładna skala nie przestaje być przedmiotem dociekań ekonomistów.
Warto jednak pamiętać, że Unia Europejska to nie tylko transfer zasobów – to przede wszystkim szansa na pomnożenie własnych.
Mateusz Morawiecki w PE: Rzekome naruszanie praworządności przez Polskę to kłamstwo