{"vars":{{"pageTitle":"Prezes NBP otwarcie nie chce umocnienia złotego, ale czy rynek weźmie to pod uwagę?","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["analizy"],"pageAttributes":["adam-glapinski","analitycy","forex","main","nbp","opinie","waluty-rynkow-wschodzacych","zloty"],"pagePostAuthor":"Hubert Bigdowski","pagePostDate":"12 lipca 2021","pagePostDateYear":"2021","pagePostDateMonth":"07","pagePostDateDay":"12","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":160769}} }
300Gospodarka.pl

Prezes NBP otwarcie nie chce umocnienia złotego, ale czy rynek weźmie to pod uwagę?

Prezes Narodowego Banku Polskiego ponownie przyznał, że umocnienie złotego jest niewskazane. Analitycy widzą natomiast przestrzeń, aby w kolejnych miesiącach za euro płacić mniej. Neutralna reakcja polskiej waluty sugeruje, że lokalne czynniki nie mają istotnego wpływu na wycenę złotego.

W opinii Adama Glapińskiego, prezesa Narodowego Banku Polskiego, kurs złotego (okolice 4,55 za euro i 3,84 za dolara) jest obecnie na właściwym poziomie, a jego umocnienie jest niewskazane. Prezes NBP stwierdził na piątkowej konferencji prasowej, że obecnie „mało który kraj chce aprecjacji swojej waluty, bo ona niwelowałaby częściowo efekty poluzowania polityki pieniężnej.

Podkreślił jednocześnie, że bank centralny zastrzega sobie możliwość dokonywania interwencji na rynku walutowym, gdyby okazało się, że kurs złotego nie podąża zgodnie z założeniami NBP.

A co prognozują analitycy?

O ile w krótkim terminie analitycy ING Banku Śląskiego spodziewają się delikatnego osłabienia polskiej waluty, o tyle w perspektywie dalszej części roku widzą oni złotego w relacji do euro wycenianego w okolicach poziomu 4,40.

„W dalszej części roku spodziewamy się jednak umocnienia złotego. Uważamy, że perspektywa podwyżek stóp, czy solidne dane z kraju zepchną parę EUR/PLN poniżej 4,50, ale raczej nie przed końcem wakacji. Nie spodziewamy się też aby faktyczne skutki pandemii były tak silne jak obawia się rynek, szczególnie w gospodarkach rozwiniętych. Na koniec roku oczekujemy zejścia EUR/PLN nawet poniżej 4,40 – wskazują analitycy ING.

Ekonomiści Santander Bank Polska uważają natomiast, że kluczowe w najbliższych dniach będzie zachowanie pozostałych walut regionu, a te przejawiają oznaki słabości.

„Ostatnie dni ubiegłego tygodnia nie były korzystne dla walut regionu, m. in ze względu na rosnące ryzyko zablokowania Węgrom środków unijnych w związku z naruszeniami praworządności. Według nas ten czynnik nadal będzie obecny w najbliższym czasie, więc raczej nie spodziewamy się wyraźniejszego umocnienia złotego. Jeśli dane z USA dalej będą mocne, a z Europy będą zaskakiwać w dół, to może to być niekorzystne dla krajowej waluty” – napisali w raporcie.

Nihil novi

Konrad Białas, główny ekonomista Domu Maklerskiego TMS Brokers zwraca uwagę, że złoty jest ostatnio słabszy przez wpływ nastojów zewnętrznych, a od strony lokalnej nic nie uległo zmianie.

Potwierdza to neutralne zachowanie złotego – biorąc pod uwagę, że prezes NBP odpowiadał tylko na wybrane pytania, a niechęć polskiego banku centralnego do umocnienia złotego jest powszechnie znana, w rezultacie złoty przyjął tę konferencję neutralnie.

„Nasze prognozy nie uległy zmianie i ufamy determinacji prezesa Glapińskiego, by nie ruszać stóp procentowych do połowy 2022 r. Wcześniejsze zakończenie programu skupu aktywów jest możliwe (i jest warunkiem koniecznym dla rozpoczęcia podwyżek), ale z perspektywy złotego jest to element mało istotny. Po piątkowej konferencji prezesa NBP złoty zyskuje większą stabilizację przy kolejnych odczytach inflacji, gdyż spekulacje o tym, czy dane skłonią RPP do zmiany zdania, powinny być sporadyczne” – komentuje analityk.

Na koniec przypomnimy jeszcze, kto korzysta na mocnej walucie, a kto traci.

Mocny złoty to sprzyjający czynnik dla importerów, którzy płacą za towary w walutach obcych a sprzedają w złotówkach, szkodzi natomiast eksporterom. Dobrym przykładem tego typu importerów są spółki odzieżowe. Wiele z nich produkuje swoje kolekcje w państwach regionu Azji Południowo-Wschodniej, płacąc tamtejszym producentom w dolarach. Następnie sprowadzają towary do Polski, gdzie konsument płaci za nie w złotówkach.