{"vars":{{"pageTitle":"Wartość importu z Rosji wzrosła o 87%. Winowajcy? Gaz i ropa","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["analizy","tylko-w-300gospodarce"],"pageAttributes":["bilans-platniczy","deficyt","eksport","gus","handel-zagraniczny","import","nadwyzka","nbp"],"pagePostAuthor":"Marek Chądzyński","pagePostDate":"16 września 2021","pagePostDateYear":"2021","pagePostDateMonth":"09","pagePostDateDay":"16","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":190112}} }
300Gospodarka.pl

Wartość importu z Rosji wzrosła o 87%. Winowajcy? Gaz i ropa

Duży wzrost importu z Rosji i pogorszenie salda wymiany z tym krajem, mocne tempo zwiększania sprzedaży do Czech i Holandii, przyspieszenie importu z Niemiec – tak w dużym skrócie wyglądał lipiec na najważniejszych dla polskiej gospodarki rynkach zagranicznych.

Po zaskakująco słabych danych o bilansie płatniczym w lipcu, które opublikował Narodowy Bank Polski, postanowiliśmy się bliżej przyjrzeć informacjom na temat wymiany handlowej, których właśnie dostarczył GUS. Chcieliśmy sprawdzić, na których rynkach polski eksport złapał zadyszkę.

Bo że złapał, wiemy z banku centralnego. Według danych NBP wzrost eksportu wyhamował w lipcu do 13,7 proc. z 23,9 proc. w czerwcu, tymczasem import zwiększył się o 22,1 proc. Deficyt w obrotach handlowych w lipcu wyniósł 714 mln euro i był największy od grudnia 2018 r.

W danych GUS widać podobny trend. W ciągu siedmiu miesięcy tego roku sprzedaż polskich towarów za granicę wzrosła niemal o 22 proc., zaś wartość importu towarów do Polski zwiększyła się w tym czasie o 23,5 proc. Po siedmiu miesiącach nadal mieliśmy nadwyżkę w wysokości 3,1 mld euro. Ale zmalała od końca czerwca nadwyżka nieco stopniała, bo w jeszcze w połowie roku wynosiła 3,8 mld euro.

Na podstawie danych GUS przeliczyliśmy, jak wyglądał eksport na najważniejsze dla Polski rynki w samym lipcu. Podobne ćwiczenie zrobiliśmy dla importu. Interesowały nas te kraje, które odgrywają ważną rolę dla obu stron bilansu handlowego – czyli są zarówno ważnymi eksporterami, jaki importerami.

Wyniki widać na wykresie poniżej. W wymianie z najważniejszymi dla naszej gospodarki Niemcami w lipcu notowaliśmy wzrost eksportu o około 15,5 proc., zaś niemieckie import do Polski zwiększył się o 16,3 proc. w porównaniu z lipcem 2020 r. Co było zgodne z ogólnym trendem, w którym eksport rósł wolniej od importu.

Ciekawsze rzeczy dzieją się jednak na rynkach, które nie odgrywają może wiodącej roli w wymianie towarowej z Polską, niemniej jednak są w jej ścisłej czołówce. Np. eksport do Rosji w lipcu (niepełne 3 proc. udziału w polskim eksporcie ogółem) wzrósł o 16,7 proc. Za to import z Rosji do Polski (ponad 5-proc. udział) zwiększył się w poprzednim miesiącu aż o 87 proc.

Szczegółowych danych jeszcze nie mamy, ale można spekulować, ze za tak znaczącą zwyżką wartości importu z Rosji stoją drożejące paliwa, w tym gaz. Bo to głównie kupujemy od tego kraju.

Jeszcze bardziej imponująco to zestawienie wygląd w przypadku handlu z USA. Lipcowy eksport do Stanów właściwie się nie zmienił w porównaniu z poprzednim rokiem. Za to import się podwoił. Oczywiście musimy pamiętać, że handel z USA ma niewielkie wolumeny. Udział sprzedaży amerykańskich towarów do Polski w całym imporcie to niecałe 3 proc.

Szybciej od importu rósł eksport do Czech. Sprzedajemy im przede wszystkim żywność, to nasz trzeci co do wielkości rynek. Za to mocnej zadyszki dostała sprzedaż na drugim co do ważności kierunku, czyli do Francji. Lipcowy eksport praktycznie się nie zmienił, za to import zwiększył się o ponad 14 proc.