Cena złota po noworocznym rajdzie ustabilizowała się w okolicy 1550 dolarów za uncję. Eksperci są zgodni, że kruszec będzie drożał m.in. z powodu utrzymującego się napięcia geopolitycznego na świecie, spodziewanego spowolnienia globalnej gospodarki czy relatywnie niskiej atrakcyjności inwestycyjnej innych aktywów.
„Złoto w dłuższym terminie – po wyrwaniu się w zeszłym roku z długoterminowego trendu spadkowego – ma dużą szansę na kontynuację wzrostów cen. Nie można wykluczyć ponownego przekroczenia pułapu 1600 dolarów za uncję, zwłaszcza jeśli ryzyko geopolityczne pozostanie wysokie – powiedziała 300Gospodarce Dorota Sierakowska z Domu Maklerskiego BOŚ.
Złoto podrożało w zeszłym roku o niemal 20 proc. Czynnikiem wspierającym ceny były m.in. zakupy kruszcu dokonywane przez banki centralne Rosji, Turcji, Indii i Chin.
Zdaniem Artura Płuski z Domu Maklerskiego PKO BP, popyt na złoto ze strony banków centralnych powinien się utrzymać również w 2020 roku.
„Trwałe przekroczenie poziomu 1600 dolarów za uncję jest kwestią czasu w obliczu wyhamowywania globalnego wzrostu gospodarczego, dalszej akumulacji złota przez niektóre banki centralne oraz bardzo prawdopodobnej dalszej eskalacji napięć geopolitycznych na świecie” – powiedział analityk.
Jego zdaniem, istotny jest także aspekt atrakcyjności inwestycyjnej pozostałych klas aktywów. Relatywnie niskie rentowności amerykańskich obligacji (zaliczanych do grupy bezpiecznych przystani) powodują, że złoto staje się coraz atrakcyjniejszą alternatywą.
„Kolejne historyczne rekordy amerykańskich oraz europejskich rynków akcji w połączeniu ze obawami inwestorów przed ich korektą oraz niskie rentowności obligacji rządowych stanowią, że złoto staję się atrakcyjną inwestycyjną alternatywą” – powiedział Płuska.
Na rynku złota względny spokój, ale trzeba uważać na ryzyko geopolityczne
W krótszej perspektywie eksperci spodziewają się stabilizacji w okolicy bieżących poziomów. Dorota Sierakowska z DM BOŚ zwraca uwagę, że obecnie na rynku złota panuje uspokojenie po ostatnim rajdzie.
Również Artur Płuska uważa, że w horyzoncie kilkumiesięcznym złoto powinno poruszać się w okolicy bieżących poziomów (o ile nie nastąpi eskalacja ryzyka geopolitycznego na świecie).
Sierakowska zwróciła także uwagę na bardzo istotną zależność determinującą ceny kruszcu – znaczenie ryzyka geopolitycznego.
„Wciąż istotne jest ryzyko geopolityczne – mimo iż konflikt irańsko-amerykański zmierza ku deeskalacji, to relacje pomiędzy tymi krajami pozostają napięte. Również na linii USA – Chiny utrzymuje się wiele kwestii spornych, nawet mimo podpisania wstępnego porozumienia handlowego” – powiedziała ekonomistka.
8 stycznia, w reakcji na irański ostrzał amerykańskich baz w Iraku, cena złota podskoczyła do najwyższego poziomu od 2013 roku i wyniosła prawie 1612 dolarów za uncję.
Analitycy zaznaczają, że przy tego typu eskalacjach konfliktów złoto może skokowo zyskiwać, jednak tego typu ruchy cenotwórcze nie będą miały charakteru trwałego.
„Trwałe przebicie poziomu 1600 dolarów za uncję nie spowoduje dalszego rajdu cenowego, a raczej stabilizację (…). Osiągnięcie przez złoto znacznie wyższych cen, np. 1700 dolarów będzie nietrwałe” – uważa Artur Płuska.
W opinii Doroty Sierakowskiej, mimo iż więcej argumentów przemawia za zwyżką notowań, istotnym czynnikiem działającym hamująco na wzrost cen może być osłabiony popyt na złoto ze strony Chin, wynikający m.in. z wysokich cen bieżących kruszcu oraz spowolnienia gospodarczego w tym kraju.
Czytaj także: