{"vars":{{"pageTitle":"Od Chin, przez Polskę, po Nigerię: rynki wschodzące u progu inwestycyjnego boomu","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["explainer"],"pageAttributes":["akcje","azja","chiny","gieldy","inwestowanie","main","nigeria","polska","rynki-wschodzace"],"pagePostAuthor":"Hubert Bigdowski","pagePostDate":"16 marca 2021","pagePostDateYear":"2021","pagePostDateMonth":"03","pagePostDateDay":"16","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":104037}} }
300Gospodarka.pl

Od Chin, przez Polskę, po Nigerię: rynki wschodzące u progu inwestycyjnego boomu

Coraz szersze grono analityków wskazuje, że rynki wschodzące mają przed sobą bardzo dobrą perspektywę w 2021 roku. Wyjaśniamy, na czym polega specyfika tzw. emerging markets, czyli rynków wschodzących.

Czym są rynki wschodzące?

Rynki wschodzące (ang. emerging markets) to niejednorodna grupa państw znajdujących się na drodze od gospodarki rozwijającej się do gospodarki rozwiniętej. Kraje te zazwyczaj cechują się szybkim wzrostem gospodarczym oraz relatywnie wysokim poziomem inwestycji.

Rynki wschodzące zamieszkuje 70 proc. światowej populacji, zajmują one połowę powierzchni ziemi i odpowiadają za około 40 proc. jej produkcji gospodarczej. Jeszcze 20 lat temu rynki wschodzące stanowiły mniej niż 3 proc. wartości światowych rynków akcji, dziś stanowią już niemal 15 proc.

Rynki wschodzące te bardzo często atrakcyjne miejsca do lokowania kapitału, oferując – przynajmniej w teorii – wyższe stopy zwrotu niż kraje wysoko rozwinięte.

Jest to jednak grupa bardzo zróżnicowana: do emerging markets zaliczają się m. in. takie państwa jak: Brazylia, Rosja, Indie, Chiny, RPA, Wenezuela, Nigeria, a także Polska i inne kraje Europy Środkowej.

Czy Polska faktycznie jest rynkiem wschodzącym?

Do września 2018 roku w zasadzie nikt nie miał wątpliwości, że Polska należy do grona gospodarek wschodzących. Wówczas jednak FTSE Russel, jedna z dwóch najważniejszych światowych agencji indeksowych, zakwalifikowała Polskę do grona rynków rozwiniętych.

Ściślej mówiąc, zostaliśmy przyłączeni do grona państw posiadających najbardziej zaawansowane rynki kapitałowe i to jako pierwszy kraj z Europy Środkowo-Wschodniej.

Zdania są więc podzielone, jednak więcej wskazuje na to, że do grona rozwiniętych gospodarek trochę nam jeszcze brakuje. Oprócz niższych płac niż w krajach rozwiniętych także dynamika wzrostu PKB (sięgająca 5 proc. rocznie przed pandemią) sytuuje nas w gronie gospodarek rozwijających się. Tak też uważają inne agencje tworzące światowe indeksy: MSCI i Dow Jones.

Dlaczego to ważne, w jakiej grupie państw jesteśmy?

Oprócz znaczenia czysto symbolicznego bycie zaklasyfikowanym przez wspomniane agencje tworzące indeksy do grona rynków rozwiniętych lub wschodzących ma swoje praktyczne konsekwencje: zazwyczaj wielcy światowi inwestorzy dzielą swoje inwestycje właśnie według tego schematu.

Od tego, w którym „koszyku” znajduje się kraj zależy też, ile i jakich pieniędzy napłynie ze świata na daną giełdę czy do danych obligacji – innymi słowy, rynki rozwinięte są uważane jako całość za bardziej wiarygodne i dlatego inwestycje na nich postrzega się jako mniej ryzykowne niż na rynkach wschodzących.

Co ciekawe, powstaje bardzo niewiele rynków wschodzących. W rzeczywistości częściej niż w przypadku awansu do tego grona dołączają kraje zdegradowane, niegdyś rozwinięte. Przykładowo sto lat temu Argentyna i Chile były uważane za rynki rozwinięte, a dziś już są wschodzącymi.

Grecja otrzymała status rynku rozwiniętego w 2001 roku, ale w wyniku bankructwa została „zdegradowana”.

Dlaczego według ekspertów rok 2021 to „rok rynków wschodzących”?

W opinii analityków rynki wschodzące powinny rosnąć szybciej niż kraje rozwinięte, co będzie odzwierciedleniem mniejszego spadku produkcji z powodu pandemii. Sytuuje to część rynków wschodzących w uprzywilejowanej sytuacji startowej w 2021 roku.

Ogólnie rzecz biorąc, aktywa krajów rozwijających się mają przed sobą pozytywną perspektywę dzięki bezprecedensowemu bodźcowi pieniężnemu i fiskalnemu zastosowanemu w walce z pandemią.

Eksperci argumentują, że w miarę jak globalne ożywienie się utrzymuje, a amerykańska Rezerwa Federalna utrzymuje stopy procentowe na niskim poziomie, apetyt na ryzyko powinien rosnąć w 2021 roku. A to, w obliczu korzystnych wycen i spodziewanych atrakcyjnych realnych stóp zwrotu, powinno przyciągać zagraniczny kapitał właśnie do bardziej ryzykownych – i jednocześnie potencjalnie dających wyższą stopę zwrotu – aktywów.

Jak historycznie wyglądają stopy zwrotu z inwestycji na rynkach wschodzących i rozwiniętych?

Statystyka z ostatnich 100 lat nie pozostawia wątpliwości, jasno wskazując, że rynki wschodzące przegrały z rynkami rozwiniętymi pod względem generowanych stóp zwrotu. Rynki wschodzące przyniosły średni roczny zwrot w wysokości 7 proc. w porównaniu z 8,5 proc. na rynkach rozwiniętych.

Przyczyny tej porażki to jednak gospodarczo-polityczny historyczny miszmasz: druga wojna światowa i rewolucja komunistyczna w Chinach w 1949 roku powodowały, że rynki kapitałowe w najbardziej dotkniętych regionach działały zdecydowanie poniżej swojego potencjału.

Jak sprawdzić kondycję rynków wschodzących?

Oprócz omówionego FTSE Russell, najpopularniejszym indeksem odzwierciedlającym kondycję rynków wschodzących jako jednej grupy jest MSCI Emerging Markets. Jest to indeks akcji największych spółek rynków wschodzących ustanowiony przez Morgan Stanley. W jego skład wchodzi ponad 1000 spółek z rynków wschodzących.

Największy udział mają spółki z Chin – ponad 30 proc., Korei Południowej oraz Tajwanu – ponad 10 proc.

Aktywa z rynków wschodzących coraz częściej stają się rekomendowaną grupą dla inwestorów. Jednak rozległość geograficzna połączona z diametralnie różną strukturą społeczno-gospodarczą i sytuacją polityczną wskazują, że kluczowa w tym gronie jest gruntowna selekcja. Nie każdy rynek cechuje się bowiem tożsamym potencjałem, mimo zaliczenia do jednej grupy.

Inwestorzy wracają na rynki wschodzące. Do łask wraca Rosja, Polska postrzegana „neutralnie”