Dwie trzecie ekspertów zajmujących się handlem zagranicznym uważa, że do końca 2030 roku nastąpi częściowa relokacja produkcji z Azji do Polski oraz innych państw w tej części Europy. Tym samym, region umocni się w roli „fabryki Europy”.
Swoje przewidywania dotyczące relokacji produkcji przemysłowej specjaliści przedstawili w badaniu przeprowadzonym przez Polski Instytut Ekonomiczny (PIE). PIE to publiczny think tank ekonomiczny. Instytut przeprowadził ankietę wśród 40 zewnętrznych ekspertów zajmujących się handlem zagranicznym.
PIE podaje, że nieco mniej, bo 65 proc. ekspertów uważa, że do końca 2030 roku największą „fabryką świata” pozostanie Azja.
Jakie fabryki przeniosą się do Europy?
Według ekspertów, z którymi rozmawiał Instytut, relokacja łańcuchów jest najbardziej pożądana w przypadku: leków, urządzeń medycznych, wodoru, aktywnych substancji farmaceutycznych, mikroelektroniki, baterii i akumulatorów oraz morskiej energetyki wiatrowej,
„Najwyższe prawdopodobieństwo relokacji odnotowano w przypadku baterii i akumulatorów. W pewnej mierze relokacja produkcji tych urządzeń już następuje” – czytamy w raporcie.
Nie tylko pandemia sprzyja relokacji
Na potencjalne umocnienie Europy Środkowej w roli „fabryki Europy” i relokację produkcji z Azji największy wpływ miałyby: wzrost kosztów produkcji w Chinach i zakłócenia globalnych łańcuchów dostaw wywołane m.in. przez pandemię i katastrofy naturalne.
Eksperci dość duże znaczenie przypisywali również bardziej asertywnej polityce gospodarczej Unii oraz USA wobec Chin oraz konfliktom w dziedzinie polityki bezpieczeństwa.
Czytaj także: Premier i MZ: przeznaczymy 1 mld zł dodatkowych środków na ochronę zdrowia
Jeśli chodzi o to, jakie działania pozwoliłyby lokować etapy łańcucha dostaw o wyższej wartości w Polsce, to eksperci wymieniali np. wsparcie kształcenia wysoko wykwalifikowanych pracowników. Stymulująco zadziała też wzrost nakładów i wdrożeń działalności badawczo-rozwojowej, rozbudowa infrastruktury oraz tworzenie zachęt imigracyjnych.
Polska marnuje potencjał kobiet. Nasz PKB mógłby być o 9% wyższy