Współcześnie dla nikogo nie jest już kontrowersyjne, że podmioty publiczne i prywatne chcą jak najwięcej decyzji podejmować w oparciu o dane. Jak to pogodzić z procesami demokratycznymi, tak, by dane służyły nie tylko budowaniu przewag rynkowych, ale nam wszystkim?
Przykładem może być polityka otwartych danych i wykorzystanie jej w tworzeniu inteligentnych miast. Fundamentem funkcjonowania tzw. smart cities jest kompleksowe wykorzystanie danych, ale nie jakichkolwiek. To, jakie dane zbierać, wykorzystywać i udostępniać czy też jak otwartość danych uczynić ich zaletą, a nie przeszkodą w korzystaniu z nich, było tematem jednej z dyskusji ścieżki tematycznej Urban Next jesiennej edycji Impact’21.
W dyskusji pt. “Otwarte dane. Jak budować funkcjonalne miasto oparte na polityce otwartości?”, moderowanej przez red. naczelnego 300Gospodarki Daniela Rząsę, wzięli udział Piotr Uściński z Ministerstwa Rozwoju i Technologii, Michał Rzeszewski z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Monika Gościniak z A4BEE oraz Paweł Krzyżak, reprezentujący metropolię GZM.
Paneliści rozpoczęli rozmowę od wstępu o idei otwartych danych i ich wykorzystaniu w Polsce, przedstawionym przez specjalistkę z A4BEE. Następnie Piotr Uściński opowiedział o tym, jak obecnie wygląda kwestia polityki otwartych danych w administracji rządowej.
Nawiązując do tematyki, w której się specjalizuje, sekretarz stanu w MRiT wskazał, że jego zdaniem Polska jest “liderem Europy i świata, jeśli chodzi o udostępnianie danych geodezyjnych”. Niedawno sposób, w jaki udostępnianie są te dane, został nie tylko zdigitalizowany, ale także ujednolicony w skali całego kraju. Ogólnodostępne dane, przedstawione w jednolity, a więc łatwo porównywalny sposób są osią systemów otwartych danych.
Na temat zarządzania przestrzenią wypowiadał się także Michał Rzeszewski. Zapytany o to, jak wygląda zarządzanie przestrzenią miejską za pomocą algorytmów i danych, wskazywał, że ważne jest nie tylko to, jakie dane są gromadzone. Bardzo istotne jest również, jak wykorzystujemy dane – a więc do czego i w jaki sposób je interpretujemy. Dane same w sobie nie mogą nam dostarczy żadnych rozwiązań, musimy wiedzieć, jakich informacji potrzebujemy i pod jakim kątem na nie spojrzeć.
Do tej kwesti nawiązała także Monika Gościńska. Opowiadając, jak wygląda sytuacja wykorzystywania i dostępności danych w polskich miastach, wskazała, że obecnie jako otwarte dane są prezentowane głównie te informacje, które już zostały uprzednio zdigitalizowane. Na przeniesienie w cyfrowy rejestr czeka natomiast wiele innych.
Jednak to nie jest tylko kwestia administracyjnej decyzji – które dane i jak udostępnić. Do tego potrzebne są konkretne rozwiązania technologiczne czy nakłady finansowe. Ponieważ udostępnianie danych wiąże się z inwestycjami różnorodnych kapitałów, proces decyzyjny, które z nich zostaną poddane cyfryzacji w pierwszej kolejności, nie jest łatwy.
Czytaj też: Nasze dane, nawet bzdurne, są dziś najcenniejszą walutą świata. Ekspert tłumaczy, jakie są tego skutki
Jednak Paweł Krzyżak z Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii wskazywał, że na przykładzie tej metropolii widać, że warto, pomimo trudności, prowadzić politykę otwartych danych. “Mam nadzieję, że przekonamy do tego też inne miejsca i instytucje” – wskazywał.
Jak podkreślił, obecnie dane kształtują i mają wpływ na wiele aktywności, podejmowanych przez nas na co dzień – od najprostszych po najpoważniejsze decyzje. W takich organizmach, jak metropolie, gdzie poszczególne miasta są ze sobą na różny sposób powiązane, warto więc myśleć o wspólnym banku danych. To pomaga podejmować efektywne decyzje oparte na faktach.
W odpowiedzi na to Piotr Uściński wskazał, że integracja niektórych danych nawet na poziomie krajowym byłaby ciekawym i potrzebnym pomysłem. Chodzi np. o to, żeby dane na ten sam temat przechowywane przez różne jednostki posiadały ten sam standard, a więc mogły być w podobny sposób analizowane i odczytywane. Pozytywnym i oczekiwanym rezultatem mogłaby być np. większa party partycypacja społeczna w podejmowaniu decyzji publicznych.
Jednak, aby to mogło mieć miejsce, jako obywatele musimy nauczyć się czytać dostępne nam dane. Dlatego też warte polecenia są takie inicjatywy jak pomysł GZM, by część otwartych danych przedstawić w formie wizualnej, ale także, aby udostępnianiu danych towarzyszyło wytłumaczenie, w jaki sposób je jeodczytywać i interpretować.
Czytaj też:
- Upały w Warszawie i innych miastach za 30 lat będą zbierać śmiertelne żniwo. Miasta muszą się zmienić
- Miasta od 20 tys. mieszkańców będą wdrażać plany adaptacji do zmian klimatu. Jest projekt ustawy
- 6 grafik, które pokazują, że polskie miasta to najszybciej rozwijające się metropolie w Europie
- Dane stają się kolejnym czynnikiem produkcji. Co trzeba uregulować w handlu danymi?