Amerykańskie wojsko przechodzi na energię odnawialną. Jednak względy są bardziej praktyczne niż troska o środowisko – donosi i-HLS.
Niewielu ludzi spodziewa się, że armia Stanów Zjednoczonych będzie jednym z większych zwolenników energii odnawialnej.
Wojsko polega na dostawach energii, aby utrzymać swoją infrastrukturę, a nieodnawialne źródła energii są nie tylko bardzo drogie w utrzymaniu, ale niepraktyczne z logistycznego punktu widzenia.
Z tego powodu wojsko Stanów Zjednoczonych przygotowało plany dotyczące użycia energii odnawialnej: aż 50 proc. energii dostarczanej do armii ma pochodzić ze źródeł odnawialnych do 2020 r.
Wojsko Stanów Zjednoczonych już od pewnego czasu inwestuje w energię odnawialną. Na przykład do 2012 r. amerykańska marynarka wojenna była największym nabywcą samochodów elektrycznych w Stanach Zjednoczonych.
Jednak dziś wojsko nadal w dużym stopniu opiera się na paliwach kopalnych, które stanowią ogromne obciążenie logistyczne dla sił zbrojnych.
Ropa musi być importowana na pola bitwy na całym świecie. Gdy paliwo przyjedzie, żołnierze muszą być rozmieszczeni w celu patrolowania i pilnowania zapasów, zamiast faktycznie wykonywać swoją pracę.
Paliwa kopalne stanowią również od 30 proc. do 80 proc. towarów transportowanych przez konwoje, co zwiększa koszty i ryzyko.
>>> Czytaj też: Naukowcy w Stanfordzie blisko przełomu: mikroorganizmy pomogą przechować energię odnawialną