{"vars":{{"pageTitle":"Budżet już nie zarabia na uprawnieniach do emisji CO2 tyle, co rok temu","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["300klimat","news"],"pageAttributes":["budzet","cele-klimatyczne","co2","emisje-co2","energetyka","eu-ets","finanse-publiczne","klimat","main","najnowsze","najwazniejsze","ochrona-klimatu"],"pagePostAuthor":"Marek Chądzyński","pagePostDate":"3 sierpnia 2022","pagePostDateYear":"2022","pagePostDateMonth":"08","pagePostDateDay":"03","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":335764}} }
300Gospodarka.pl

Budżet już nie zarabia na uprawnieniach do emisji CO2 tyle, co rok temu. Mamy nowe dane

Mimo nadal wysokich cen uprawnień do emisji CO2, rząd uzyskał niespełna 5 mld zł z tegorocznych aukcji EU ETS. To dużo mniej niż przed rokiem.

To już pewne: powtórki z poprzedniego roku nie będzie. Wtedy, na fali dużego wzrostu cen uprawnień Polska zarabiała krocie na aukcjach EU ETS. Rok temu w państwowej kasie było grubo ponad 10 mld zł ze sprzedaży uprawnień. To dwa razy więcej, niż teraz. W całym roku budżet zyskał ponad 24 mld zł. Było to o ponad 150 proc. ponad to, co rząd zaplanował sobie pisząc budżet na 2021 rok.

Mniej aukcji, mniej pieniędzy

W tym roku jest inaczej. Pula uprawnień, jakie w tym roku sprzeda Polska jest mniejsza niż w 2021 r. Wówczas w sumie było ich prawie 118 mln. Na ten rok zapanowano sprzedaż nieco ponad 75 mln. Rzadziej są też organizowane aukcje. Rok temu do końca stycznia przeprowadzono ich 26, teraz w tym samym okresie o połowę mniej.

Liczba uprawnień sprzedanych w ciągu siedmiu miesięcy tego roku też jest znacznie mniejsza, niż rok wcześniej. Według informacji publikowanych przez Krajowy Ośrodek Bilansowania i Zarządzania Emisjami (KOBiZE) Polska sprzedała do końca lipca ponad 37,2 mln uprawnień EUA. Rok temu o tej porze było to około 67 mln.

Stąd zapewne ostrożne prognozy w budżecie. Rząd zakłada, że w całym roku pozyska ze sprzedaży uprawnień 8,3 mld zł.

I według danych, jakie udostępniło nam Ministerstwo Finansów, wszystko wskazuje na to, że plan zostanie wykonany. Do końca lipca budżet zainkasował ze sprzedaży uprawnień 4,9 mld zł.

Wpływy są niższe, choć ceny uprawnień ustabilizowały się na wysokim poziomie około 80 euro. A to znacznie więcej, niż przed rokiem. Wtedy prawo do emisji tony CO2 kosztowało około 50 euro.

Choć MF tego nie tłumaczy wprost, to wyjaśnieniem może być tylko mniejsza pula uprawnień sprzedana na aukcjach.

Na co idą pieniądze z aukcji ETS

Choć pieniędzy jest mniej niż w rekordowym 2021 r., to i tak na tle wcześniejszych lat jest ich dość dużo. W 2020 r. przez pełne 12 miesięcy uzyskano 12 mld zł. Rok wcześniej całoroczny wynik to około 5 mld zł, podobnie jak w 2018 r.

Po co państwu te środki? O ile dla firm system UE ETS to dopust boży, bo zwiększa im koszty funkcjonowania, o tyle dla budżetu miał on stanowić dodatkowe źródło dochodu. Ale dochodu znaczonego. Zgodnie z unijną dyrektywą ETS przynajmniej połowa tych środków powinna być wydana na tzw. cele klimatyczne.

A jak jest w Polsce? Owszem, część pieniędzy z aukcji jest przeznaczana na takie programy, jak „Czyste Powietrze”, czy „Mój Prąd”, a cześć ma zasilić Fundusz Transformacji Energetyki.

Ale rząd rozumie cele klimatyczne dość szeroko. Np. w tej kategorii mogą się mieścić finansowanie ubytków w dochodach, spowodowanych obniżaniem podatków w związku z rosnącymi cenami energii.


Czytaj: Nie tylko dodatek na węgiel. Rząd pracuje nad wsparciem rodzin ogrzewających domy innymi paliwami


Mówiąc inaczej ubiegłoroczne wpływy z aukcji ETS mogą rekompensować np. działania osłonowe z tarcz antyinflacyjnych, których łączny koszt premier Mateusz Morawiecki szacuje na ok. 30 mld zł.

Polsko, robisz to źle

I właśnie taka szeroka interpretacja celów klimatycznych budzi największe kontrowersje wśród ekspertów. Fundacja ClientEarth w maju opublikowała raport, w którym wylicza m.in., że w latach 2013-2020 rząd przeznaczył w sumie ponad 600 mln euro na pokrycie ubytków w dochodach budżetowych z tytułu zwolnienia z akcyzy oraz należnego podatku VAT energii elektrycznej wytworzonej w instalacjach OZE.

– W ten sposób wpływy z EU ETS trafiły bezpośrednio do budżetu państwa. W konsekwencji, dochody z ETS, zamiast finansować dodatkowe działania i nowe inwestycje proklimatyczne, służą zupełnie innym celom – podaje raport fundacji.

ClientEarth dowodzi, że blisko trzy czwarte środków (równowartość niemal 3 mld euro w latach 2013-2020) wykorzystano na sfinansowanie działań niezgodnych z celem unijnej dyrektywy o ETS, czyli redukcją emisji CO2.

– Dotychczasowy sposób gospodarowania środkami z EU ETS jest nie tylko nieefektywny, ale przede wszystkim sprzeczny z celem dyrektywy ETS. Zamiast finansować skuteczne działania dekarbonizacyjne, większość dochodów z EU ETS trafia do budżetu państwa i finansuje działania niezwiązane z redukcją emisji – ocenia Anna Frączyk, prawniczka fundacji i autorka analizy (cytujemy za komunikatem ClientEarth).

Rząd broni się tym, że co rok przedstawia wydatki finansowane ze sprzedaży uprawnień w sprawozdaniach przedkładanych Komisji Europejskiej. I, jak twierdzi, do tej pory żadne nie zostało zakwestionowane.


Polecamy także: