Polska proponuje, by cena uprawnień do emisji CO2 w ramach systemu EU-ETS była przez następne dwa lata stała. Miałaby wynosić około 30 euro za tonę, z możliwością ewentualnych odchyleń. Tak wynika z wypowiedzi premiera Mateusza Morawieckiego.
Stała cena uprawnień do emisji CO2 może być, według szefa rządu, jednym z narzędzi w walce z narastającym kryzysem energetycznym.
– System EU-ETS, który działa lepiej lub gorzej, mniej lub bardziej sprawiedliwie, powinien być jednak dzisiaj, w tych czasach nadzwyczajnych, przebudowany. Bo wiemy doskonale, po ile są dostawy energii za rok na przykład. Jaki jest koszt dostaw energii jednej megawatogodziny. To są szalone ceny. Albo po ile można kupić gaz. To są dzisiaj absolutne rekordy – mówił Morawiecki po spotkaniu z prezydentem Francji Emanuelem Macronem.
– Dlatego chcę zaproponować, żeby na 2 lata najbliższe cena ETS były zafiksowana na przykład na poziomie 30 euro. Albo mieściła się w jakimś wąskim przedziale cenowym wokół 30 euro. Dałoby to dużo więcej oddechu francuskim podatnikom, francuskim obywatelom, ale też obywatelom polskim i po prostu obywatelom całej Europy – powiedział szef polskiego rządu.
Obecnie rynkowa cena uprawnienia do emisji tony CO2 to około 89 euro. Dla porównania rok temu było to około 33 euro.
Jak okiełznać ceny prądu
Szef polskiego rządu postuluje także zmianę zasad ustalania cen energii elektrycznej w Unii Europejskiej. Ceny prądu w UE biją obecnie historyczne rekordy.
W kilku krajach, w tym w Niemczech, cena energii elektrycznej z dostawą za rok przekroczyła już 1000 euro za megawatogodzinę. Właśnie przypadku Niemiec cena wzrosła więc o 720 proc. od początku roku.
Podobnie jest we Francji, gdzie w piątek 26 sierpnia kontrakt na dostawę energii za rok kosztował już ponad 1000 euro za 1 MWh. Jeszcze rok temu cena wynosiła 85 euro za MWh.
– Druga zmiana, o której chciałbym powiedzieć, to zmiana zasad naliczania cen w ramach schematu merit order. Tak, żeby to nie ta cena krańcowa wyłącznie wyznaczała ceny dla całego rynku – mówił o cenach prądu w UE Morawiecki.
System merit order służy do określenia ceny energii elektrycznej. Opiera się na kosztach krańcowych wytwarzania energii, ponoszonych przez elektrownie w przeliczeniu na każdą wytworzoną megawatogodzinę. Zgodnie z tą zasadą w pierwszej kolejności do sieci wprowadzana jest energia elektryczna z elektrowni wytwarzających najtańszą energię elektryczną, a następnie w kolejności rosnącej kosztów krańcowych energia elektryczna z innych elektrowni.
Oznacza to, że energia elektryczna z ostatniej elektrowni, która zostanie wprowadzona do sieci, czyli najdroższej, ma decydujące znaczenie dla określenia ceny energii elektrycznej.
Polecamy także:
- Europejski limit dla cen energii? „Musimy powstrzymać szaleństwo”
- Rekordowe ceny energii. Z problemem mierzy się cała Europa
- Ceny prądu mocno wzrosną w 2023 roku. Prezes URE ostrzega
- Zimą może nam zabraknąć kilku miliardów metrów sześciennych gazu [WYWIAD]
- Czarne złoto na czarnym rynku. Na braku węgla wyrósł nowy biznes
- Produkcja żywności może stanąć. „Zakłady mają zapasy dwutlenku węgla na 5 lub 6 dni”
- Rząd zamrozi taryfy na gaz w 2023 r., deklaruje minister klimatu i środowiska