To był dobry rok dla sprzedawców paliw w Polsce. Ceny benzyny i diesla na polskich stacjach, bez uwzględnienia podatków, wzrosły najbardziej w Europie. I to jak.
Dane, które tu opisujemy, pochodzą z cotygodniowych biuletynów Komisji Europejskiej z informacjami o cenach detalicznych paliw w poszczególnych krajach UE. Porównaliśmy ceny z początku i z końca roku. Główne spostrzeżenie: Polska była zdecydowanym liderem pod względem tempa wzrostu cen paliw w 2022 r.
Marże sprzedawców w górę
Zacznijmy od zestawienia cen detalicznych bez uwzględniania podatków. Taka metoda lepiej pokazuje, jak do kryzysu energetycznego podeszli sprzedawcy w poszczególnych krajach. Nie uwzględniając podatków oczyszczamy też dane z interwencyjnych działań rządów, których w mijającym roku przecież nie brakowało.
Wniosek numer jeden: wzrost cen detalicznych bez podatku w Polsce jest bardzo duży. Równać się może jedynie z gwałtownym skokiem na Węgrzech, które kilka tygodni temu otarły się o kryzys paliwowy. Ale tam to był bezpośredni skutek uwolnienia cen po wielu miesiącach ich interwencyjnego zamrożenia, które doprowadziło do niedoborów na rynku. W Polsce benzyny na stacjach nie brakowało.
Przez ostatni rok cena detaliczna litra benzyny bez podatków wzrosła u nas o 44 proc., a diesla – o ponad 71 proc. Jak to wyglądało na tle innych krajów UE pokazują wykresy poniżej.
Wniosek numer dwa: osłabienie złotego nie miało tu raczej większego znaczenia. Po pierwsze dlatego, że cena liczona w złotych zmieniła się mniej więcej w tej samej skali. W przypadku benzyny było to 45,7 proc., zaś diesla – 73,06 proc.
Po drugie, w ciągu 2022 r. kurs złotego do euro odrobił większość strat, jakich doznał po wybuchu wojny na Ukrainie. Co prawda jest słabszy, niż na początku roku, ale to różnica rzędu 2 proc. Co pokazuje z kolei ten wykres:
Wniosek numer trzy: tak mocnego wzrostu cen nie da się wytłumaczyć skokiem cen ropy na świecie. I tu też są dwa powody, by tak twierdzić. Pierwszy: z gwałtownymi wahaniami ceny baryłki zmagali się wszyscy w UE. Tymczasem średni wzrost (dla całej Unii) ceny detalicznej benzyny, bez podatku to nieco ponad 8 proc. W przypadku diesla było to ponad 32 proc.
Drugi powód to same ceny ropy. Owszem, przez kilka miesięcy po wybuchu wojny ostro rosły na światowych rynkach. Ale z czasem widmo światowej recesji zaczęło je spychać w dół. W czwartek 29 grudnia baryłka ropy brent kosztowała już 83 dolary. A na początku stycznia 2022 r. cena baryłki wynosiła 82,7 dolara. Różnica nie jest – jak widać – oszałamiająca.
Tarcza antyinflacyjna zrobiła swoje
Wzrost cen bez podatku był u nas tak duży, że mimo wprowadzenia tarczy antyinflacyjnej – czyli obniżenia VAT i akcyzy od paliw – klienci na stacjach i tak płacili dużo więcej niż na początku roku. Pokazuje to porównanie cen z podatkami, co prezentujemy poniżej:
Z wykresów jasno wynika, że w szranki pod względem tempa wzrostu cen detalicznych z Polską mogą stanąć jedynie Węgry. Ale Węgry zaliczyły spektakularną porażkę interwencjonistycznej polityki swojego rządu. W przypadku Polski rządowa tarcza antyinflacyjna zadziałała na tyle, na ile mogła przy tak dużym skoku marż. Czyli osłabiła uderzenie, ale nie wyeliminowała go w pełni.
Właściwie gdyby nie tarcza – czyli obniżka VAT z 23 proc. do 8 proc. – benzyna w Polsce należałaby do najdroższych w Europie, również w ujęciu nominalnym (a nie tylko realnym z uwzględnieniem płac). Pokazuje to porównanie cen bez podatku i z podatkiem, które prezentujemy poniżej. W tym pierwszym ujęciu cena benzyny w Polsce jest najwyższa w Europie. W tym drugim jest na 22. miejscu na 27 badanych krajów.
VAT w górę, co z cenami paliw?
Ale tarcza się kończy z końcem roku. Od początku 2023 r. wraca podstawowa stawka VAT na paliwa, czyli 23 proc.
Na tym zresztą nie koniec. Według informacji ze strony podatki.gov.pl stawki akcyzy w 2023 r. będą wynosić dla benzyny silnikowej – 1 529 złotych za 1 000 litrów, a dla oleju napędowego – 1 160 złotych za 1 000 litrów. To oznacza podwyżkę podatku o około o 12 gr/l dla benzyny i 6 gr/l dla ON.
Do tego rośnie też opłata paliwowa. Minister infrastruktury wydał obwieszczenie ustalając stawkę opłaty paliwowej na 172,91 zł za 1000 l benzyn silnikowych i 372,90 zł za 1000 l olejów napędowych. To o około 13 proc. więcej, niż obecnie.
Jednak analitycy są optymistami. Ich zdaniem ceny detaliczne paliw nie powinny wzrosnąć, właśnie ze względu na wysokie marże sprzedawców. Ich zdaniem stacje benzynowe zrezygnują z części z nich, by utrzymać ceny na pylonach. Szerzej o prognozach cen paliw pisaliśmy w tym tekście.
Czy rząd mógł utrzymywać obniżoną 8-proc. stawkę VAT na paliwa? Nie. Zabrania tego unijna dyrektywa VAT, która dla paliw kopalnych jest w tej materii bezwzględna. Choć z drugiej strony daje więcej elastyczności państwom członkowskim w stosowaniu obniżonych stawek dla innych towarów i usług. Z czego polski rząd skrzętnie skorzysta utrzymując zerową stawkę VAT na żywność przez pierwsza połowę 2023 r.
Polecamy także:
- VAT, akcyza i opłata paliwowa w górę. To może namieszać w cenach benzyny po nowym roku
- Rachunek za energię największy w historii. To cena uzależnienia od paliw kopalnych
- Nasz drogi gaz. Jeszcze nigdy wydatki na import paliw nie były tak wysokie
- VAT na paliwa w górę od nowego roku. Obajtek: Ceny benzyny nie powinny wzrosnąć
- MF: przez niższy VAT na paliwo Polska mogłaby mieć kłopoty w UE
- Kryzys paliwowy na Węgrzech. Rząd znosi limit cen, panika na stacjach benzynowych
- Saudyjski gigant paliwowy przejmie 1/3 udziałów Rafinerii Gdańskiej
- Premier: wyższy VAT na paliwa nie musi oznaczać podwyżek na stacjach