Bezpieczeństwo żywnościowe Polski nie jest zagrożone w następstwie trwającej wojny w Ukrainie, wskazują analitycy. Ale trwająca wojna może przyczynić się do pogorszenia bezpieczeństwa żywnościowego Europy.
Rosyjska inwazja na Ukrainę wywołuje obawy o bezpieczeństwo żywnościowe Europy i świata. Oba kraje są bardzo ważnymi eksporterami zbóż oraz nawozów, zwiększających efektywność upraw. Według danych Międzynarodowego Centrum Handlu w 2020 roku Ukraina i Rosja odpowiadały aż za jedną czwartą całego światowego eksportu pszenicy.
Zdecydowana większość ukraińskiej pszenicy trafia na rynki Azji i Afryki – w tym do krajów, gdzie jeszcze przez wojną część ludności miała problem ze stabilnym dostępem do żywności.
Agresja rosyjskich wojsk tylko zwiększyła więc obawy o wzrost cen zbóż i możliwe załamanie eksportu. Analitycy banku inwestycyjnego Goldman Sachs wskazują, że w tym roku może wystąpić największy kryzys żywnościowy od pół wieku.
Sytuacja Polski
Jednak stopień, w jakim trwająca wojna zdestabilizuje bezpieczeństwo żywnościowe, różni się w zależności od kraju. Polsce sytuacja nie zagraża w bezpośredni sposób – wskazują analitycy Polskiego Instytut Ekonomicznego (PIE), publicznego think tanku gospodarczego. To dlatego, że Polska importuje z Ukrainy i Rosji niewielkie ilości zbóż.
W zeszłym roku na polski rynek trafiło 65 tysięcy ton ukraińskich zbóż o wartości 15,4 mln EUR. Ale Ukraina miała duży udział w polskim imporcie tylko mniej znaczących gatunków zbóż – żyta (60 proc.), gryki (14,5 proc.) oraz owsa (10 proc.) Jeśli chodzi o najważniejsze zboża – kukurydzę i pszenicę – to udział Ukrainy wyniósł odpowiednio 1,4 proc. oraz 0,9 proc.
Na zachwianie sytuacji na rynku są jednak narażone inne europejskie kraje. Ukraina miała wysoki udział w imporcie kukurydzy i pszenicy do Unii Europejskiej. W przypadku tego pierwszego zboża, odpowiadała w 2020 roku za ponad połowę pozaunijnych dostaw.
Natomiast udział Rosji w przywozie zbóż do UE był znacząco niższy. Polska z Rosji sprowadziła jeszcze mniej zboża niż z Ukrainy – jedynie 10 tysięcy ton o wartości 5 mln euro. Była to głównie gryka.
Zakazy eksportu, droższe nawozy
Ukraina 9 marca ogłosiła zakaz eksportu niektórych towarów żywnościowych. Chodzi o określone gatunki zbóż – grykę, jęczmień, proso i żyto, a także o cukier, sól i mięso. Zakaz obowiązuje do końca 2022 roku.
Rosja zapowiedziała z kolei tymczasowe ograniczenie eksportu od 15 lutego do 30 czerwca 2022 roku.
Skutki wojny i zakazu eksportu, jeśli chodzi o bezpieczeństwo żywności, najbardziej odczują regiony Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. W 2020 roku docierało tam aż 85,8 proc. eksportu rosyjskiego jęczmienia i jedna trzecia całego eksportu pszenicy. Z kolei Ukraina do tych regionów eksportowała po ok. 42 proc. pszenicy i jęczmienia oraz 27,8 proc. kukurydzy.
Od dostaw zbóż z tych dwóch państw silnie uzależnione są zwłaszcza Egipt i Turcja. Ale rosyjskie i ukraińskie dostawy zapewniały także np. 96 proc. dostaw pszenicy do Libanu i 54 proc. do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Powstałe ubytki dostaw trudno będzie uzupełnić – wskazują analitycy PIE.
Rosnąć będą również ceny olejów. W 2020 roku Rosja i Ukraina (z łącznym udziałem 58 proc.) były największymi światowymi eksporterami oleju słonecznikowego. Dużo importowały też rzepaku, słonecznika i oleju sojowego.
Jeśli o te produkty chodzi, to Polska może już odczuć skutki zakłócenia dostaw. W ubiegłym roku z Ukrainy pochodziło 79 proc. dostaw oleju sojowego do Polski, prawie połowa (45 proc.) oleju słonecznikowego i jedna piąta dostaw leju rzepakowego.
Czytaj też: Drożejące zboża będą napędzać inflację, wysokie ceny miedzi niepokoją Chiny
A ceny żywności były wysokie już przed atakiem Rosji na Ukrainę. Według Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) indeks cen żywności w lutym 2022 roku wyniósł 140,7 pkt. – to oznacza, że był najwyższy w historii.
Działania zbrojne tylko przyspieszyły te wzrosty. Podczas niespełna dwóch tygodni wojny ceny pszenicy i kukurydzy na europejskiej giełdzie MATIF wzrosły o około 40 procent.
Do wzrostu cen żywności przyczynią się również drożejące nawozy – wskazują ekonomiści PIE. Już obecnie ich ceny są wyraźnie wyższe niż rok temu i nadal będą rosnąć za sprawą wzrostu cen gazu.
– Ponadto, Rosja zapowiedziała wstrzymanie eksportu nawozów, co dodatkowo zachwiałoby rynkiem. W 2020 roku była ona bowiem, z udziałem 12,6 proc., największym światowym eksporterem nawozów. Ucierpieliby również polscy rolnicy, bo Rosja odpowiadała w 2021 roku za 27 proc. dostaw nawozów do Polski – podaje PIE.