{"vars":{{"pageTitle":"Chiny łokciami rozpychają się na niemieckim rynku [OPINIA]","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["news","opinie"],"pageAttributes":["chinskie-inwestycje-zagraniczne","chiny","fuzje-i-przejecia","najnowsze","niemiecka-gospodarka","polityka-gospodarcza","wrogie-przejecia"],"pagePostAuthor":"Katarzyna Mokrzycka","pagePostDate":"27 października 2022","pagePostDateYear":"2022","pagePostDateMonth":"10","pagePostDateDay":"27","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":382761}} }
300Gospodarka.pl

Chiny łokciami rozpychają się na niemieckim rynku [OPINIA]

To, że Chiny chcą przejąć kolejną firmę w Niemczech nie dziwi wcale; ale to, że rząd Niemiec szykuje na to zgodę, chociaż służby odradzają – zaskakuje.

Chińczycy chcą przejąć niemiecką fabrykę chipów Elmos (artykuł o tym tutaj). Co nie dziwi, bo są znani z tego, że szukają dostępu do nowych technologii oraz z tego, że w Europie od dawna próbują szukać sojuszników do rywalizacji z USA.

Jak podał dziennik „Handelsblatt”, nie jest wykluczone, że niemiecki rząd wyda na to zgodę.

Wbrew sugestiom służb

I to już dziwić powinno, zwłaszcza, że służby bezpieczeństwa odradzają transakcję. Może to dziwić także, gdy się pamięta, jak rząd Angeli Merkel walczył o to, by Chińczycy nie dostali w swoje ręce robotycznej firmy KUKA (ostatecznie dostali). Do tego może też dziwić, ponieważ nie dalej jak 2 lata temu Niemcy wprowadzili prawo ograniczające możliwość przejmowania niemieckich spółek. Cały świat wiedział, że miała to być ochrona przed kapitałem z Pekinu.

Chiny nie przychodzą do Europy po surowce, po ropę, gaz czy drewno, bo to zagwarantowały sobie w Afryce i krajach Azji. Przychodzą po wysokie technologie. I tego Niemcy obawiają się od dawna, a ucieleśnieniem tych strachów było przejęcie kilka lat temu przez Chiny spółki Kuka specjalizującej się w produkcji robotów przemysłowych – mówił w wywiadzie w 2020 r. sinolog prof. Bogdan Góralczyk.

Chiny kupują, Niemcy się cieszą

A zaledwie wczoraj media obiegła informacja, że chińska firma Cosco przejmie prawie jedną czwartą udziałów jednego z terminali największego niemieckiego portu w Hamburgu. Żeglugowy gigant dążył do przejęcia 35 proc., co się bardzo podobało kontrolowanej przez miasto Hamburg firmie HHLA, do której należy ów terminal. I bardzo nie podobało rządowi Republiki Federalnej Niemiec. Minister gospodarki Robert Habeck groził całkowitym odrzuceniem chińskiej inwestycji. Ale…nie odrzucił.

Strony się dogadały – port w Hamburgu związał się bardziej z Cosco, na czym mu mocno zależało, Chińczycy związali się bardziej z Niemcami na czym im zależało co najmniej równie mocno.

Dlaczego? Droga morska stała się dla Chin drogą jedyną. Wojna w Ukrainie pokrzyżowała Pekinowi plany budowy lądowej nitki tzw. Nowego Jedwabnego Szlaku. To jedna z ważnych, ale wcale nie najważniejsza przyczyna.

Projekt Pasa i drogi to jedna z większych porażek chińskich (…). Wiele z krajów, które wydawały się już być pozyskane przez Pekin w pewnym momencie zorientowało się, że chińska zagrywka to po prostu neokolonializm. Alternatywą, na ich szczęście, nadal jest morski szlak jedwabny – mówi w wywiadzie dla 300Gospodarki prof. Adam Jelonek, dyr. Instytutu Bliskiego i Dalekiego Wschodu na Uniwersytecie Jagiellońskim.

Nowa polityka Pekinu

Chiny zmieniają swoją politykę gospodarczą, o czym w wywiadzie mówił prof. Jelonek. Chcą skupiać się na rozwoju rynku wewnętrznego. Ale nie wolno opuścić gardy. Nie zrezygnują całkowicie z ekspansji. Zwłaszcza tam, gdzie możliwe jest zdobycie najnowszych technologii. Europa próbuje się przed tymi podjazdami bronić.

Znam co najmniej trzy ważne regulacje, które przygotowuje Unia Europejska, zabezpieczające jej interesy przed Chinami.  Kraje zachodnie nie pozwolą Pekinowi na kontynuowanie dotychczasowej polityki – mówił niedawno Łukasz Kobierski, wiceszef Instytutu Nowej Europy (ten wywiad można przeczytać TU).

Co się więc zmieniło u naszych zachodnich sąsiadów, że tak złagodnieli? Odpowiedź brzmi: nic. Niestety. Według Handelsblatt, urząd Kanclerza nadal prowadzi politykę raczej przyjazną Chinom, a kierowane przez partię Zielonych Ministerstwo Gospodarki jest krytyczne. Minister Habeck najwyraźniej jednak nie chce się buntować przeciwko Urzędowi Kanclerskiemu w tym konkretnym przypadku. O dziwo, argument za transakcją jest taki, że „technologia firmy ma niewielkie znaczenie i nie daje prawie żadnych korzyści Chińczykom” (sic!).

Ale czy ktoś kiedyś słyszał o tym, żeby Chiny zainwestowały w projekt, który nie przynosi im „prawie żadnych korzyści”?


Polecamy też: