{"vars":{{"pageTitle":"Potrzeba nam działań, a nie okrągłych słów – czego spodziewa się świat przed 2. tygodniem COP26?","pagePostType":"post","pagePostType2":"single-post","pageCategory":["300klimat","news"],"pageAttributes":["azja-poludniowo-wschodnia","cop26","energetyka","klimat","main","oceania","polityka","przemysl","ruchy-klimatyczne","szczyt-klimatyczny","zmiany-klimatu"],"pagePostAuthor":"Martyna Maciuch","pagePostDate":"8 listopada 2021","pagePostDateYear":"2021","pagePostDateMonth":"11","pagePostDateDay":"08","postCountOnPage":1,"postCountTotal":1,"postID":214260}} }
300Gospodarka.pl

Potrzeba nam działań, a nie okrągłych słów – czego spodziewa się świat przed 2. tygodniem COP26?

Za nami pierwszy tydzień COP26 w Glasgow – czyli kolejnej edycji najważniejszego szczytu klimatycznego, organizowanego z inicjatywy Organizacj Narodów Zjednoczonych. Ubiegły tydzień upłynął pod znakiem trzech ważnych deklaracji – zobowiązania do redukcji emisji metanu, zaprzestania finansowania inwestycji węglowych oraz obietnicy miliardowych inwestycji w zieloną transformację ze strony sektora finansowego. Jednak hasłem przewodnim drugiego tygodnia szczytu może być z kolei „sprawdzam”.

W ubiegłym tygodniu pisaliśmy o tym, co udało się ustalić w związku z konferencją w Glasgow lub w jej trakcie. W naszych artykułach można było przeczytać o kilkudziesięciu państwach, które obiecały ograniczyć emisje metanu i odejść od węgla oraz o kilkuset instytucjach finansowych, które przeznaczą na inwestycje proklimatyczne aż 130 bilionów dolarów.

Każdy z tych trzech kroków – dekarbonizacja, redukcja emisji i prywatne inwestycje w transformację energetyczną – jest niezbędny, jeśli myślimy na poważnie o ochronie klimatu. Jednak naukowcy, dziennikarze i organizacje proekologiczne tuż przed drugim tygodniem szczytu w Glasgow są dość sceptyczni.

Wielki nieobecny

Skąd ta rezerwa? Jednym z powodów jest to, że równie istotne – a może bardziej – od tego, kto podpisuje deklaracje podczas szczytu, jest to, jakie państwa się od tego uchylają.

Wielkim nieobecnym koalicji ws. zmniejszania emisji metanu (czyli drugiego, po dwutlenku węgla, najczęściej emitowanego gazu cieplarnianego) są Chiny – druga największa gospodarka świata i obecnie największy emitent.

Jak wskazuje Bloomberg, „ciężko jest posunąć się dalej w walce ze zmianami klimatu, jeśli państwo, które emituje najwięcej, nie stawia się podczas obrad na ten temat”.

Prezydent Chin Xî Jinping nie pojawił się na otwarciu szczytu, chińska delegacja była mniejsza niż zwykle, a do tego jej udział ograniczał się do hamowania dyskusji, jeśli szła w kierunku zobowiązań do szybszego tempa zmian – dodają dziennikarze Bloomberga.

Puste deklaracje

Kolejną kwestią jest wiarygodność składanych deklaracji. Np. GFANZ, pakt instytucji finansowych, by inwestować w transformację energetyczną, spotkał się ze sceptycyzmem już w momencie jego zawiązywania.

Powód? Instytucje finansowe nie mają wspólnego słownika, jeśli chodzi o zmiany klimatu, brak im też metodologii, by rzetelnie oceniać swój wpływ na klimat – wskazywali specjaliści. W związku z tym, wiele z inwestycji, które banki uznają za swoje dokonanie na rzecz ochrony klimatu, może mieć tak naprawdę zerowy lub nieznaczny wpływ na tę kwestię.

Niewiarygodność danych eksperci zarzucali również Brazylii. A np. Polska zaskoczyła wszystkich, gdy najpierw zadeklarowała podczas COP26, że w końcu ogłosi konkretną datę odejścia od węgla, by potem, wskazać za pośrednictwem mediów społecznościowych resortu klimatu i środowiska, że chodzi nawet o 2049.

COP26 – to już nie jest szczyt klimatyczny?

Działaczka klimatyczna, Greta Thunberg, podsumowała dotychczasowy przebieg szczytu, w tym przede wszystkim składanie tego typu deklaracji, jako „festiwal greenwashingu„:

Nie oznacza to jednak, że aktywiści składają broń. W piątek, 5 listopada, brali udział w dyskusjach podczas szczytu, przypominając rządom, administracji, biznesowi i decydentom, że nie może się kończyć na deklaracjach – podaje agencja prasowa Reuters.

Poza udziałem w obradach, aktywiści, młodzież, członkowie organizacji pozarządowych – i wiele innych osób – brało także udział w protestach. Wielotysięczny tłum zajął ulice Glasgow:

Protesty odbyły się także w Amsterdamie i Kopenhadze:

Przed drugim – i ostatnim – tygodniem szczytu, oczekiwania są więc spore, wskazuje brytyjski dziennik Financial Times. To, co było największym problemem jego pierwszej części, czyli uchylanie się wielkich gospodarek od klarownych i realnych zobowiązań, musi zostać zrekompensowane gwarancją, że obietnice złożone podczas szczytu zostaną naprawdę wypełnione.

Przeszkodą oczywiście jest to, że żadne obietnice, choćby najbardziej rzewne, złożone w Glasgow, nie będą wiążące, bez odpowiednich aktów prawa międzynarodowego.

Ale i to może nie wystarczyć. Financial Times przypomina np. losy protokołu z Kioto, który ostatecznie nie został ratyfikowany przez Stany Zjednoczone.

Poza samym wprowadzeniem prawa, rządy i biznes muszą więc naprawdę chcieć je stosować – a to pozostaje dużym problemem. Inaczej szczyty i deklaracje okazują się tylko elementami zwykłych kampanii PR-owych.

A kwestia ocieplenia klimatu nie może być kanwą do ocieplania sobie wizerunku przez wielki przemysł i koncerny czy nieefektywne rządy, jak przypominali w trakcie szczytu aktywiści i politycy z krajów, które już teraz borykają się z drastycznymi konsekwencjami zmian klimatu.

Walka z ociepleniem klimatu to nie jest walka o sympatię opinii publicznej, a całkiem dosłownie o nasze przetrwanie. Czegokolwiek na ten temat nie sądzą Elon Musk i inni chętni, by zdobywać kosmos, póki co nie ma żadnej planety „B”.


Czytaj też: